Rozdział 8

402 10 3
                                    

 *oczami Jasmine*

 Budzę się i przeciągam leniwie. Dzisiaj sobota, a dokładnie dziesiąta rano. Wstaję z łóżka i podchodzę do okna, odsuwając zasłony. Od razu do pokoju wpadają promienie słońca. Pogoda jest świetna i koniecznie muszę to dzisiaj wykorzystać. Jeszcze raz się przeciągam i wybiegam z pokoju. Po kilku sekundach stoję przed drzwiami Alison. Pukam kilka razy, ale nie dostaję żadnej odpowiedzi, więc po prostu wchodzę. Dziewczyna śpi przytulona do poduszki, wygląda tak słodko i aż szkoda mi jej budzić... Nie, jednak mi nie szkoda.

-Wstawaj śpiochu, szkoda tak ładnego dnia!- krzyczę, wskakując na jej łóżko.

-Jeszcze chwilkę- mamrocze i przewraca się na drugi bok.

-Ostrzegam, że jeśli nie wstaniesz to wyleję na ciebie wodę.

 Brunetka otwiera oczy i siada na łóżku, ziewając. Spogląda na zegarek i jęczy poirytowana.

-Jest 10:13, a ty mnie budzisz. Dałabyś człowiekowi pospać w sobotę, wiesz o której ja poszłam spać?- dziewczyna przeczesuje włosy i stara się je jakoś ułożyć

-Kompletnie mnie to nie obchodzi. Masz piętnaście minut, żeby się ogarnąć i idziemy do chłopaków- siostra nie protestuje, więc wstaję i idę do swojego pokoju.

 Biorę z szafy białą luźną koszulkę z krótkim rękawkiem, dżinsowe spodenki i czystą bieliznę. Idę do łazienki i biorę szybki prysznic. Potem myję zęby i rozczesuje włosy. Dodaję jeszcze delikatny makijaż i jestem prawie gotowa. Zakładam wcześniej naszykowane ubrania i schodzę na dół. Oczywiście Alison jeszcze nie ma, więc robię nam herbatę i kilka kanapek. Kładę wszystko na stole, gdy brunetka wchodzi do kuchni. Siadamy naprzeciwko siebie.

-Jakie masz konkretnie plany na popołudnie?

-Myślałam, żeby iść w czwórkę na jakiś spacer, albo coś- odpowiadam kończąc śniadanie

-A może namówimy chłopaków, żeby jechać nad jezioro? Rodziców i tak nie ma, więc możemy nawet zostać na noc. Rozbijemy namiot i zrobimy jakieś ognisko? Co ty na to?

 W sumie to fajny pomysł. Dawno nie byłam nigdzie z Al, bez rodziców. I będą jeszcze Brian z Peterem. Głównie chodzi mi o Briana. Odkąd pogodziliśmy się naprawdę dobrze nam się układa. Nie jesteśmy oficjalne razem, ale mi to nie przeszkadza. Czuję do niego coś wyjątkowego. Nie wiem czy można nazwać to miłością, ale na pewno jest to mocniejsze niż zauroczenie.

-Jas, idziemy?- moje rozmyślenia przerywa Alison

-Tak, tak- szybko wstaję i zakładam buty

 Do chłopaków idziemy parę minut, bo to tylko kilka domów dalej. Pukam do drzwi, ale nikt nie otwiera. Naciskam klamkę, lecz drzwi nie ustępują.

-Poczekaj, gdzieś mam klucz- mówi Al i wyjmuje wszystko z torebki. Otwiera drzwi i wchodzimy do mieszkania.

 Jest strasznie cicho, więc chłopcy muszą jeszcze spać. Wspólnie decydujemy, że ich obudzimy. Alison idzie do pokoju Petera, wcześniej pokazując mi, gdzie znajdę Briana. Jak najciszej wchodzę do jego pokoju i zamykam za sobą drzwi. Podchodzę do łóżka, gdzie śpi chłopak i przyglądam mu się. Ma odkryte ramiona i klatkę piersiową, dzięki czemu widzę jego mięśnie, przyznam, że to ciekawy widok, bo uśmiecham się sama do siebie.

 Myślę jak go obudzić i robię pierwsze co przychodzi mi na myśl. Siadam na nim okrakiem i nachylam do jego ucha.

-Brian, wstawaj- szepczę, ale on tylko cicho mruczy- Wstawaj, chcemy was gdzieś z Alison zabrać.

 Żadnej reakcji, chłopak nadal śpi i nawet się nie ruszył, nachylam się nad nim ponownie i delikatnie całuję w usta. W tym momencie szatyn przekręca mnie tak, że teraz leżę pod nim.

Good girl and Bad boyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz