Rozdział 4

35 3 3
                                    

Leżałam na łóżku i myślałam o rozmowie z babcią i Zuzką.
To najgorsze zlecenie jakie kiedykolwiek dostałam. Miałam zabić Adriana?! Ja go lubiłam. Bardzo lubiłam. Miałabym wycelować w niego i strzelić!? NIE! Nie zrobię tego! Nigdy! Muszę coś wymyślić. Na wykonanie zadania mam cały miesiąc,więc przez ten czas coś wymyślę. Nie pozwolę aby mu się coś stało.
Nie chciałam się oszukiwać i przyznałam sama sobie.
KOCHAM GO

Nie poszłam już do końca tygodnia do szkoły. Nie mogłam się zmusić. Cały czas wpatrywałam się w sufit i myślałam o Adrianie. Było mi smutno. Zostały mi jeszcze trzy tygodnie na wykonanie zadania. Jeśli czegoś nie wymyślę to Zuzka go zabiję. Ja zostanę wywalona z gangu a ojciec będzie zawiedziony,że jeden głupi chłopak tak mnie zmienił.
Po długich rozważaniach nie widziałam innego wyjścia. Musiałam go zabić...
No cóż. W moim życiu nie ma miejsca na uczucia. Miłość w moim życiu jest czymś nieistniejącym. Absurdem.

Poniedziałek rano. Wstałam jak zwykle nie wyspana i poczołgałam się do łazienki. W jakieś 30 minut się ogarnełam i zeszłam na dół. Nikogo nie było. Cisza. Babcia pewnie w mieście a dziadek gdzieś na dachu. Nie chciałam nic jeść. Wzięłam plecak,założyłam buty i wyszłam. Szłam do szkoły i zastanawiałam się jak zaprzyjaźnić się z Adrianem. To nie będzie trudne bo z tego co widać to bardzo mnie lubi.

Przed klasą stał Adrian i wystukiwał coś na telefonie. Oparłam się o ścianę i patrzyłam na niego. Myślałam jakby tu zagadać. Nagle Adi mnie zobaczył,szeroko się uśmiechnął i podszedł do mnie szybkim krokiem.
- Hej trenerko.- powiedział i na powitanie mnie przytulił. Zaskoczył mnie. Bardzo. Nie wiedziałam co zrobić,więc kiedy się odsunął zapytałam.
-Co tam u Ciebie Adi?- powiedziałam z głupkowatym uśmiechem na ustach.
- A dobrze. Co ty na to jeśli pojdziemy dziś po szkole do parku?- patrzył na mnie swoimi cudownymi oczami które powodowały,że traciłam grunt pod nogami.
- Jasne. Świetny pomysł.- powiedziałam niemal natychmiast. Adrian się uśmiechnął i odchodząc pocałował mnie delikatnie w policzek. Wow. Nie spodziewałam się,że będzie aż tak łatwo go do sobie przekonać.
Poczułam w sercu to fatalnie cudowne uczucie. Cholernie go nienawidziłam. Wiedziałam,że coś do niego czuje. Nie potrafiłam przestać. Nie wiedziałam jak. Miałam w głowie haos. Za 3 tygodnie on musi już nie żyć.
Cały dzień się do siebie nie odzywaliśmy. Tylko co jakiś czas wymieniliśmy się spojrzeniami. Coś było ze mną nie tak. Cały czas byłam uśmiechnięta.

KURWA TO SIĘ ZLE SKOŃCZY!!!

Po ostatniej lekcji gdy pakowałam książki do plecaka Adi podszedł do mnie, objął w pasie i wtulił się twarzą w moje włosy. Czułam jego zapach. Taki aksamitnie delikatny i za razem ostry. Wciągnęłam jego aromat jak dym do płuc i wolno go wypuściłam.
-To co? Idziemy królewno?- powiedział najbardziej zmysłowym i romantycznym głosem jaki kiedykolwiek słyszałam.
-No hej królewiczu. No pewnie ,że idziemy.- uśmiechnęłam się delikatnie i spojrzałam prosto w jego lśniące, brązowe oczy. Czułam jak z każdą chwlią coraz bardziej go kocham.
Spakowałam plecak do końca i wyszliśmy ze szkoły. Adrian złapał mnie za rękę i zbliżył się do mnie. Szliśmy tak do samego parku rozmawiając o najbardziej bezsensownych rzeczach jakie przyszły nam do głowy. Byłam naprawdę szczęśliwa.

Gdy nareszcie byliśmy w parku usiedliśmy na ławce w największej głębi parku. Nie chciałam żeby ktoś nam przeszkadzał. Wkońcu musiał mnie pokochać. Musi mi ufać. Wtedy będzie łatwiej go... . O nie. Zapomniałam, że jest kolejnym na mojej liście. Nie dam kurwa rady go zabić!!

Adi objął mnie i przytulił. Zbliżył usta do mojego ucha i cicho powiedział:
-Kocham Cię Nino-w tym momencie straciłam panowanie nad sobą. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje!! Odwróciłam sie do niego i wpiłam się w jego usta. Był zszokowany ale po chwili odwzajemnił pocałunek. To była najcudowniejsza rzecz na świecie. Jego usta smakowały.. Miłością.
Teraz nie miałam wątpliwości, że go kocham.
Oderwałam się od niego i powiedziałam wpatrując się w jego świdrujące oczy.
-Ja też Cię kocham. Ale nie możemy być razem. Wybacz.-po tych słowach delikatnie  musnęłam jego usa i szybko uciekłam. Chłopak nawet mnie nie gonił. Chyba był zbyt zszokowany tym co powiedziałam.
Poszłam do lasu się uspokoić. Miałam w plecaku pistolet. Idealnie. Zostawiłam plecak gdzieś pod jakimś drzewem i poszłam w las. Byłam tak wściekła, że nie wiedziałam co robić. A w takich chwliach robię jedno...   Zobaczyłam dzika. Szedł gdzieś w krzakach. Wyciągnęłam pistolet z kieszeni. Powoli do niego podchodziłam aby znaleźć się na idealnej odległości. Wycelowałam i strzeliłam. Huk spłoszył zwierzęta z lasu a nad korony drzew wzeciały setki wystraszonych ptaków. Haos. Ale trafiłam. Dzik wydawał z siebie przeraźliwie jeki. Podeszłam i strzeliłam jeszcze raz prosto w jedno oko. Zdechł. Uśmiechnęłam się do siebie i schowałam pistolet spowrotem do kieszeni.

Dwie godziny później weszłam do domu. Była 18.40. Nawet się nie witając poszłam do pokoju. Rzuciłam torbę na podłogę a ja sama położyłam się na łóżku. Miałam kurwa dosyć tego całego cyrku. Jebana miłość. Miałam zabić chłopaka który mnie kochał?! Nawet ja nie jestem aż tak bezduszna.
Zasnęłam...

Obudził mnie dźwięk mojego telefonu. Ktoś do mnie dzwonił. Nieznany numer. Postanowiłam odebrać bo często mój ojciec dzwoni z nieznanego. Woli co jakiś czas zmieniać numer aby nikt go nie namierzył. Mądrze. Podniosłam komórkę i odebrałam.
-Halo?- byłam prawie pewna,że zaraz odezwie się mój tata...
-Nina!!! Co się stało?! Dlaczego uciekłaś. Wytłumacz mi to błagam!- O kurwa!! Jednak to nie mój tata. Japierdole! Szybko się rozłaczyłam i rzuciłam telefon na fotel stojący zaraz obok łóżka. Kurna skąd on zna mój numer?! Ale się wjebałam. Od dzisiaj nie odbieram od nieznanych numerów...
Miałam dość stresu na dziś. Postanowiłam zamówić pizze. Jebać dietę.
Kiedy już dojechała, wyłożyłam się wygodnie na łóżku i włączyłam "Jak to robią single". Uwielbiam ten film. Jest po prostu idealny.
Skończyłam oglądać, była już 1.45. Zajebiście. Pobiegłam do łazienki aby się umyć. Zmyłam makijaż i wzięłam szybki prysznic. Zajęło mi to jakieś 20 minut. Nie wyśpie się. Położyłam się w łóżku. Moja myśl była szybka i bardzo kretywna: pierdole nie idę jutro. Miałam takie myśli co jakieś dwa dni. Może dlatego nikt mnie nie znał. Znudzona rozmyślaniem nad jebaną szkołą zasnęłam.

Niebezpieczne uczucieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz