rozdział 12

1.2K 85 5
                                    

            Poranne słońce trochę raziło w oczy, a w powietrzu unosił się świeży, leśny zapach. Ptaki wesoło nuciły miłą dla ucha melodię.

  Obudziłaś się w swoim namiocie, lekko zdziwiona. Na wspomnienie wczorajszego wieczoru czułaś lekkie zakłopotanie. Na zewnątrz usłyszałaś rozmowy kolegów z drużyny. Właśnie dotarło do ciebie, jak późno wstałaś. Bynajmniej spałaś na tyle długo, by zdążyli omówić dalszą drogę bez ciebie.
Pośpiesznie doprowadziłaś się do w miarę akceptowalnego stanu i wyszłaś na zewnątrz. Zauważyłaś, że wszyscy czekają już dawno spakowani. A na kogo czekają? Oczywiście na ciebie. Błyskawicznie upchnęłaś swoje rzeczy, w dość dużym plecaku. Teraz był już grubiutki, wypełniony po brzegi.

- No proszę, myślałem, że będziemy musieli cię zwinąć razem z namiotem i nieść. - zażartował białowłosy.

- To ty myślisz? - odezwała się Uzumaki, najwidoczniej nie mogąc przegapić tak dobrej okazji, by mu dogryźć.

- Napewno więcej od ciebie. - burknął pod nosem.

Wasza pozostała trójka przyglądała się im z lekkim zażenowaniem wymalowanym na twarzy. Powoli ruszyliście przed siebie, zostawiają kłócących się towarzyszy z tyłu. W połowie drogi w końcu raczyli się uspokoić, lecz co jakiś czas rzucali sobie pełne irytacji spojrzenia.

Domyślałaś się gdzie teraz się udacie. W końcu Sasuke chciał wypełnić swój cel.

- Kim jest tak właściwie ten cały Itachi? I co ci zrobił, że naprawdę chcesz go zabić? - spytałaś. Nie mogłaś już dłużej znieść swojej niewiedzy.

- To mój brat. Człowiek, który w jedną noc wymordował cały klan Uchiha. Czyli nietrudno się domyśleć, dlaczego chcę to zarobić. - odpowiedział z dużą pewnością siebie. Mówił to, jakby Itachi był nikim i mógłby go pokonać nawet w tej chwili.

Teraz twoją głowę zajmowały myśli o tym, co mogłoby kierować człowiekiem, który wymordował swoją rodzinę. Może miał jakiś powód? Może ktoś nim kierował? A może naprawdę był na tyle nieczuły by to zrobić. Tylko dlaczego zostawił brata przy życiu? Pojawiły się kolejne wątpliwości i pytanie bez odpowiedzi. Nie pytałaś jednak o to Uchihy, bo wiedziałaś, że on także się nad tym zastanawia.

Po wyjściu z lasu, waszym oczom ukazał się górski teren, pełen wysokich szczytów. Wyglądało na to, iż musicie przeprawić się na drugą stronę. Szliście wzdłuż małego strumyczka. Przypominał ci dzień, w którym znalazłaś czarnowłosego nad pamiętną rzeką. I tak oto jesteś tu. Idziesz z przypadkowo poznanymi ludźmi , których w zasadzie nie znasz za dobrze. Musiałaś jednak przyznać, że miło spędzało się z nimi czas. Karin może i była czasem trochę straszna, Suigetsu trochę wkurzał swoim gadaniem, a Juugo był.... po prostu zbyt cicho. Ale byli za to jednak całkiem miłymi ludźmi. No i pewien chłopak, którego uratowałaś pewnej nocy. Póki co, nie wyobrażasz sobie być bez nich. A przede wszystkim nie bez niego.

Zauważyłaś już wasz cel. Miejsce, w którym zostanie wypełniony cel czarnookiego. Lecz jak potoczy się to starcie?

Podeszliście bliżej. Zatrzymał was mężczyzna przypominający rekina. Pozwolił przejść tylko szatynowi, wam kazał zostać, ba, nawet stwierdził, że was przypilnuje. Cóż, pozostało tylko czekać.
-------------------
Brak weny mocno daje się we znaki ale chyba już jest w miarę w porządku xD. Tutaj taki niestety krótki (jakby one były w ogóle długie xD) rozdział ode mnie. Mam nadzieję, że się spodoba czy coś :v. Możecie mi napisać jaka pogoda u was xD.
Pozdrowionka '3'

Sasuke Uchiha x reader plOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz