✖29✖

879 97 8
                                    

- To miejsce jest jedynym, które podoba mi się w tym mieście.

Powiedziała z uśmiechem wrzucając kamyk do wody. Staliśmy ma wielkim moście w kształcie łuku. Naprawdę widok był zadziwiający.

- Ile tu już mieszkasz? - spytałem chcąc podtrzymać rozmowę.

- Właściwie odkąd pamiętam. Mój tata jest właścicielem sporej ilości banków tutaj. Wątpię żeby chciał to kiedykolwiek zostawić. - zaśmiała się, a ja spojrzałem na nią. 

- No a ty? Chcesz się stąd wynieść? - uniosłem brew i odwróciłem się w jej stronę. Ona zrobiła to samo.

- Jeszcze do niedawna chciałam. Jednak teraz się nad tym zastanawiam. - uśmiechnęła się, a ja powoli nachyliłem się i musnąłem jej usta. Spojrzałem jej w oczy, a ona chwyciła moja twarz w dłonie i przesunęła bliżej, pogłębiając pocałunek. Położyłem dłonie na jej biodrach i przysunąłem bliżej siebie. Moje ręce powoli sunęły w stronę jej pośladków, zanim jednak tam dotarły usłyszałem głośny klakson niedaleko nas. Odwróciłem się szybko.

- Musze już lecieć. - westchnęła, a ja zmarszczyłem brwi. Ona przesunęła się bliżej i jeszcze raz pocałowała moje usta.

- Do zobaczenia. - usłyszałem, a ona ruszyła w kierunku auta. Odjechali szybko i już po chwili zostałem sam. Rozejrzałem się wokół. Usłyszałem jakiś hałas. Spojrzałem w tamtym kierunku. Dostrzegłem jakiegoś mężczyznę niedaleko mnie. Spojrzał na mnie, po czym odwrócił się i przyłożył palec do ucha. Jakby mówił coś do słuchawki. Zmarszczyłem brwi. Szybko wsiadłem do auta i ruszyłem w kierunku domu. Ciemne audi jechało za mną. To było dziwne.

Zaparkowałem pod mieszkaniem i szybko ruszyłem do niego. Ciągle czułem się śledzony. Gdy wszedłem do mieszkania, zamknąłem drzwi na klucz. Wielkie okno w sypialni zasłoniłem, żeby nikt nie mógł przez nie zajrzeć. Każda jakakolwiek szpara została zakryta, a mimo to czułem się obserwowany we własnym mieszkaniu.

Zadzwonił telefon. Leżałem w łóżku i próbowałem zasnąć, jednak nie mogłem. Odebrałem i nie mówiąc nic, czekałem na to aż odezwie się tamta osoba. To jednak nie nastąpiło. Trwaliśmy w głuchej ciszy i wydawało mi się, że nam obojgu to nie przeszkadzało. Nie miałem pojęcia kto jest po drugiej stronie, ale ta cisza sprawiła, że poczułem się lepiej. Poczułem bliskość co jest prawdopodobnie niemożliwe. Przeleżałem z telefonem przy uchu całą noc. Nie zmrużyłem oka nawet na chwilę.

Nad ranem wyczerpał mi się telefon. Podłączyłem go i poszedłem pod prysznic. Potem szybko poszedłem do pracy. Uczucie niechcianego towarzystwo nadal było przy mnie. Nie mogłem się go pozbyć.

Tego dnia Courtney nie przyszła do kawiarni. Nie wiem co było tego powodem, ale miałem nadzieje, że nie ja.

Wieczorem wyszedłem z pracy trochę wcześniej. Nie miałem siły tam siedzieć. Zaczęło padać. Mój telefon zawibrował w kieszeni. Wyjąłem go i nacisnąłem zieloną słuchawkę.

- Halo?

- Justin... - usłyszałem jej głos. Po chwili jednak połączenie zostało zakończone. Zmarszczyłem brwi. Dlaczego oni nie mogą dać mi spokoju. Kiedy zaczynam nowe życie i powoli mi się układa oni wchodzą z butami niszcząc wszystko. Powoli o niej zapominałem. Teraz znów po głowie krążyła mi ona. Tylko po co? 

Poszedłem do siebie do mieszkania. Drzwi były uchylone. Zmarszczyłem brwi. Po cichu wszedłem do środka. Obejrzałem dokładnie większość pomieszczeń, a na koniec ruszyłem do sypialni. W łóżku leżała Courtney. Naga. Wstrzymałem oddech i rozejrzałem się wokół. Nie byłem pewny czy to przypadkiem nie jakiś żart.

- Będziesz tak stał czy tu przyjdziesz? - zaśmiała się, jednak ja nadal byłem w szoku.

- Ale co ty tu robisz? - zmarszczyłem brwi. Ona wstała i podeszła do mnie. Jedna z jej rąk wylądowała na moim kroczu. Czule pocałowała moje usta. Ja jednak się odsunąłem.

- Przepraszam, ale ja nie mogę. - szybo wybiegłem z mieszkania, ignorując jej krzyki. Wsiadłem do samochodu i po prostu pojechałem. Nie mogłem zrobić niczego z Courtney kiedy myślałem o Amy. To by było nie fair w stosunku do ich obu. Z drugiej strony straciłem szansę na cokolwiek z taką zajebistą dziewczyną. Miałem mętlik w głowie. Najbardziej jednak nie zrozumiały był dla mnie telefon od nich. Dlaczego nie mogli dać mi spokoju?



Big Prince || J.Bieber ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz