Co z tą historią?

207 23 0
                                    

Marcel przysypiał w autobusie. Jego głowa mimowolnie opadała na ramię, a powieki przymykały się średnio co dziesięć sekund. Stłumił ziewnięcie ręką i przetarł zaspane oczy. Dawno nie był tak zmęczony, a wizja spędzenia w szkole prawie dziewięciu godzin nie napawała go wielką nadzieją na polepszenie samopoczucia.

Wyszedł z zatłoczonego autobusu jako jeden z ostatnich i zaspanym krokiem skierował się w stronę szkoły. Zimne, poranne powietrze nieco go rozbudziło, więc po strzepnięciu okruszka z kącika oka i głębokim nabraniu powietrza poczuł się odrobinę lepiej.

Pchnął masywne drzwi budynku i po usłyszeniu charakterystycznego dźwięku wszedł do środka. Kurtkę zostawił w szafce, zamknął ją i sprawdzając plan na telefonie, skierował się pod odpowiednią klasę. Dopiero będąc na piętrze, zorientował się, że nie przebrał butów. Zamiast się wrócić, Marcel uśmiechnął się delikatnie i nawet nie zwolnił kroku. Nie lubił przebierać butów, być może zrobił to podświadomie.

Pod klasą stała już dość duża grupka jego kolegów z klasy. Stali w prowizorycznym kółku i żywo o czymś dyskutowali wybuchając co chwilę śmiechem. Chłopak podszedł i przywitał się z każdym z osobna. Ze zdziwieniem zorientował się, że wśród nich nie ma Aleksego. Rozejrzał się i westchnął odchodząc niepostrzeżenie od grupki znajomych. Przywitał się z grzeczności, nie miał zamiaru z nimi dyskutować. Jedyną osobą, z którą chciał teraz rozmawiać był Aleksy.

Zagryzł wargę i usiadł pod kaloryferem wyciągając telefon z kieszeni opinających jeansów. Nie miał zamiaru ani z nikim pisać, ani słuchać muzyki, ani niczego przeglądać. Po prostu nie chciał wyjść na idiotę siedzącego pod ścianą bez większego sensu. Przeglądał zdjęcia w galerii telefonu i usuwał te, które jego zdaniem zaśmiecały pamięć. W pewnym momencie poczuł dotyk na prawym ramieniu. Szybko podniósł głowę i spojrzał z dołu na znajomą mu postać. Uśmiechnął się.

- Myślałem, że nie przyjdziesz. – mruknął strzepując grzywkę z czoła i blokując telefon.

Aleksy zaśmiał się i usiadał obok niego przy kaloryferze. Skrzyżował nogi.

- Autobus się spóźnił. – wzruszył ramionami. – Ale jestem.

Przejechał dłońmi po swoich udach, żeby się trochę rozgrzać i spojrzał na przyjaciela.

- Jak tam samopoczucie? – spytał po chwili.

- L-lepiej. – odpowiedział powoli Marcel. – Dzięki za troskę. I przepraszam, że byłem marudny. – dodał spuszczając wzrok.

- Daj spokój. – Aleksy wywrócił teatralnie oczami. – Okres normalna spawa. – rzucił niby od niechcenia i pokazał Marcelemu język.

Nim do chłopaka dotarło, co właśnie powiedział jego przyjaciel, ten zdążył już szybko podnieść się z ziemi i w podskokach, z wielkim bananem na twarzy wbiec do klasy. Marcel tylko pokręcił głową z politowaniem i z uśmiechając się lekko sam podniósł się z ziemi. Praktycznie cała klasa siedziała już na swoich miejscach w sali, chociaż dzwonek jeszcze nie zadzwonił. Była to niepisana zasada każdej lekcji historii. O ile reszta nauczycieli ceniła sobie to, że uczniowie grzecznie stoją pod klasą, tak pan Robert już pierwszego dnia powiedział im, że mają bez krępowania wchodzić do środka.

Marcel usiadł obok Aleksego nieco się ociągając i teatralnie wywrócił oczami na co jego przyjaciel zaśmiał się lekko. Nie zdążyli nawet wyciągnąć książek, kiedy do klasy wparował nauczyciel rzucając w drzwiach krótkie „Dzień dobry, usiądźcie." Chociaż wszyscy siedzieli już od kilku minut. Swoją czarną teczkę położył na biurku i wyciągnął z niej notebooka. Włączył urządzenie i omiótł wzrokiem całą klasę. Zmrużył lekko czekoladowe oczy i uśmiechnął się ukazując klasie swoje proste, białe zęby. W sali dało się słyszeć westchnienie kilkunastu dziewcząt i cichy pomruk.

LustraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz