***Teraz***
Nastał kolejny dzień. Kolejny dzień, w którym Jungkook musiał znosić widok Jimina z Eunbi. W którym musiał stale ignorować rwący ból w klatce piersiowej, kiedy jego ręce dotykały jej ciała. Przełykanie kulki goryczy i powstrzymywanie cisnących się do oczu łez stały się dla niego nawykiem, który w ciągu ostatnich dwóch lat opanował perfekcyjnie. Powtarzanie słów „Wszystko w porządku. Czuję się dobrze. Nie rusza mnie to. Już nic do niego nie czuję" są codziennością Jungkooka. Powtarzanie tych krótkich zdań każdego dnia wprawiło go w stan otępienia, zmieniło w nieobecną i niezdolną do przełamania się masę, nieczułą i zamkniętą w sobie.
Każdy dzień oddalał Jungkooka od bycia sobą i oddalał go od innych. Od Jimina. Stał się niesamowitym aktorem, wymuszając każdy uśmiech, każde miłe słowo, stojąc obok Eunbi i powstrzymując się od wyrwania jej z objęć Jimina, by móc samemu wślizgnąć się między jego szerokie ramiona. Nikt nie miał pojęcia, co tak naprawdę dzieje się w głowie najmłodszego. Nikt oprócz jego najlepszego przyjaciela, Yoongiego. Każdy z towarzystwa podejrzewał, że Jungkook nadal jest zakochany w Parku, Taehyung dobrze zdawał sobie sprawę z tego, co się dzieje, jednak nie potrafił przełamać bruneta. Nie potrafił już do niego dotrzeć, wspierać go, chciał tego, cholernie chciał mu pomóc. Jungkook z kolei pragnął czegoś innego. On nie chciał pomocy, nie potrzebował słów otuchy, uśmiechów i nieszczerych, czy też szczerych słów pocieszenia. Potrzebował Jimina tylko dla siebie. Pragnął jego dotyku, zasypiać i budzić się obok niego, słyszeć swoje imię z jego ust w każdej sekundzie swojego życia. Oczywiście, że tego chciał. Nie zawsze jednak dostajemy to, czego chcemy.
Stałe udawanie kompletnie go wykończyło. Czuł się zmęczony, rozdrażniony, oczywiście przyczyniła się do tego minimalna dawka snu, którą dostawał każdej nocy przez przygotowania do egzaminów. Chcąc odciągnąć myśli od Jimina, skupił się na nauce. Kawa stała się jego towarzyszem, który nigdy go nie opuszczał i w przeciwieństwie do Jimina, pomagał mu każdego dnia.
Jungkook siedział właśnie w bibliotece, przygotowując się do testu z matematyki, która swoją drogą była jego największą zmorą. Sięgnął po kubeczek ze szkolnej kawiarni i przystawiając go do ust, przechylił mocno. Westchnął rozdrażniony, kiedy uświadomił sobie, że w środku nie została nawet kropla. Podniósł zmęczony wzrok i rozejrzawszy się po sali, rozszerzył zdziwiony oczy. Wszystkie stoły były puste, oprócz jego. Większość świateł została już zgaszona, lecz kilka nadal oświetlały pomieszczenie. Brązowe, pogrążone w ciemnościach regały wydawały się teraz jeszcze bardziej majestatyczne. Było w nich coś intrygującego, cos mrocznego, co sprawiało, że Jeon nie był w stanie spojrzeć w inną stronę.
- Przepraszam Jungkook, ale naprawdę muszę już zamknąć. Też chcę wrócić dzisiaj do domu. - Głos starszej kobiety wyrwał go z rozmyślań, powodując, że gwałtownie odwrócił głowę. - Jest już 23:30 skarbie, bibliotekę powinnam była zamknąć godzinę temu.
- Tak wiem pani Yoo, jak zwykle się zasiedziałem. Bardzo przepraszam, nie wiedziałem, że już tak późno. - Chłopak spojrzał na nią przepraszająco, posyłając blady uśmiech. Kobieta odwzajemniała gest i poklepała bruneta po plecach.
- Ciężko pracujesz, Jungkook. To świetnie, ale odpocznij trochę, zwolnij. Cały swój czas spędzasz z nosem w książkach, masz w ogóle chwile, by odetchnąć? - Jungkook spuścił głowę i spojrzawszy na książki, westchnął cicho. Zamknął zeszyty i podręczniki, po czym przeniósł wzrok na twarz bibliotekarki.
- Nie bardzo.
- W takim razie może warto spróbować? Zapewniam cię, że poczujesz się lepiej. - Pogładziła chłopaka po włosach, po czym złapała pusty kubeczek i skierowała się w stronę swojego biurka. - Ja się tym zajmę — powiedziała, potrząsając trzymanym w ręce pojemnikiem — wracaj do domu bezpiecznie.
CZYTASZ
I Hate You, I Love You.
FanfictionMając 8 lat - nienawidził go. Mając 11 lat - przekonał się do niego. Mając 15 lat - lubił go. Teraz ma 18 lat i jest tutaj, kompletnie w nim zakochany. Jimin także jest zakochany. W dziewczynie o imieniu Eunbi. - Wiodłem dobre życie, Jiminie, ale...