Jak zawsze wstałam rano. Jak zawsze poszłam do mojej ukochanej pracy. Jak zawsze chodziłam po szpitalach. Jak zawsze robiłam sobie zdjęcia z chorymi dziećmi. Jak zawsze starałam się je pocieszyć. Jak zawsze miałam na sobie strój pszczółki. Jak zawsze stałam się jedną z ulubionych bohaterek dzieci. Mimo tego wszystkiego kocham tą pracę i nie zamienię jej na żadną inną. Lubię myśleć że dzięki mnie dzieci się uśmiechają. Codziennie rano wstaje ubieram strój i chodzę po szpitalach. Szpitale, domy dziecka to moje codzienne życie. Wiem ile dla tych dzieciaków znaczą moje odwiedziny. Skąd to wiem? Sama wychowałam się w domu pełnym ciepła i miłości, a mimo to życie mnie w pewnym sensie pokarało. Ale to opowieść na kiedy indziej. Skupmy się na dzieciach. No tak. Te dzieciaki wiele razy proszą mnie o to żebym ściągnęła strój. Za każdym razem mówię im, że w moje urodziny to zrobię. Jedna z dziewczynek chorych na raka zrobiła specjalny kalendarzyk w którym odlicza do 22 maja. Te dzieciaki mają hopla na punkcie wyścigów przez co kochają gdy im o tym opowiadam, wiele by dały żeby tylko móc spotkać któregoś z kierowców. Powiedziałam sobie że muszę spełnić ich marzenie. Szczególnie małej Niny która tak bardzo mnie przypomina. Nie wiem jeszcze jak tego dokonam. Pewnie myślicie 'Hej jesteś przecież na każdym GP, pomagasz im, przynosisz katering'. Zmartwię was. Nie znam ani jednego z pilotów bolidów. Mój kontakt z nimi ogranicza się do wychodzenia z nimi na paddock. Nie wiedzą jak mam na imię. Pewnie nawet ich to nie obchodzi. W końcu ja jestem tylko zwyczajną dziewczyną, zwyczajną Aurorą. Mam 21 lat i kocham ten czarny sport ponad życie. Fani, kibice formuły 1 to jedna wielka rodzina.
CZYTASZ
ps.ocaliłeś mnie
FanfictionDziewczyna, która nie potrafi uporać się ze swoją przeszłością odnajduje w sobie resztki nadziei na lepszą przyszłość i siłę na spełnienie wszystkich marzeń. Chłopak, który miał być przyszłością i wschodzącą gwiazdą wyścigów zostaje dramatycznie sp...