Rozdział VI Jestem Shade

53 8 13
                                    

Dziewczyna obudziła się kiedy zachodziło słońce. Tak długo spała? Widocznie musiała być bardzo zmęczona po wczorajszej nocy. Dotknęła szyi zahaczając o naszyjnik. Co on tu robi... no tak. Kazuo nie żyje, a ona śpi sobie w najlepsze. Kurwa wspaniała z niej siostra! Normalnie medal niech dostanie, ja pierdole! Wciąż do niej nie dociera, to co się stało wczoraj. Wydaje jej się to takie nierealne... Ech musi się skupić. Dla Kazuo. Powinna chyba pójść na policje. Pewnie chcą jakieś te zeznania i podobne rzeczy. Chociaż czy to nie dziwne? Powinni już dawno przyjść do mieszkania, poinformować ją o śledztwie. Dlaczego więc przespała cały dzień, bez żadnej pobudki? Coś tu nie gra. Z resztą jest też szansa, że to ją oskarżą o morderstwo... Powinna jednak mimo wszystko pójść.

Wstając czarnowłosa rozejrzała się po pokoju. Nigdy nie wiadomo czy autor listu nie pojawił się znowu. Jednak ogarniając pomieszczenie wzrokiem, nie zauważyła niczego nowego. Bandana nadal leżała przy łóżku wraz z listem. Cóż jak widać tajemniczy adorator darował już sobie podboje do niej.

Na korytarzu szesnastolatka przystanęła. Po poprzedniej nocy, lepiej może nie wychodzić bez niczego do obrony. Ten pieprzony świr może wciąż grasować. Swoje spojrzenia skierowała na szuflady w kuchni. Mam nadzieję, że to wciąż tam jest.

Czarnowłosa przeszukiwała każdą po kolei. W któreś to musi być! To nie możliwe, żeby sobie od tak zniknęło.

— Nareszcie

Z szuflady wyciągnęła mały nóż sprężynowy. Wysunęła ostrze i przejechała po nim palcem. Ostre. W razie czego, tym razem tamten wariat nie weźmie jej tak łatwo. Sam przedmiot kupiła z Kazuo na przecenie, nawet nie wie już gdzie. Stwierdzili, że przyda się im jakby mieli gdzieś wyjechać lub coś podobnego. Najwidoczniej teraz zmieni swoje zastosowanie. Broń schowała do kieszeni.

— Powinnam już iść, im szybciej to załatwię tym lepiej.

——————————

Cała droga na komisariat była strasznie uciążliwa. Wszystko wydawało jej się zbyt głośne. Miała wrażenie jakby szła w kurwa słuchawkach na całą głośność. Parę razy zatrzymywała się by zatkać sobie uszy, co oczywiście skupiało wzrok paru przechodniów na sobie. Po pewnym czasie zaś poczuła dziwne pragnieniem. Jakby nie piła od dobrych paru dni. W sumie przespała wczoraj cały dzień, nie jadła nic, tak samo z piciem. Mogła by zapewne wstąpić gdzieś po drodze się najeść, bo nie zdziwi się, jak zaraz padnie na ziemi.

Mijając zaś jednego z przechodniów miała wrażenie usłyszenia bicia serca? Poczuła też jak pragnienie pragnienie zwiększa się. Przystanęła na chwilę i postanowili się wsłuchać się w dźwięki, które słyszy. Chuj, tego bicia jest więcej! Jeszcze w różnych rytmach. Nie no ona kurwa to ma jakieś dzisiaj omamy słuchowe. Czego się jednak dziwić w końcu na każdego by zadziałała tak... śmierć bliskich.

Znowu to się stało. Znowu ktoś ją zostawił. Ludzie są pieprzonymi kłamcami. Obiecują, że nigdy nie odejdą, że cię nie zostawią. Jednak na końcu zawsze jest tak samo. Zostajesz sama. Kolejny raz im zaufała i znowu tak samo tego pożałowała. Nie powinna była dopuszczać w ogóle Kazuo do siebie. Gdyby wtedy sobie poszła, nie czuła by znów tego bólu...

Usłyszała nagle burczenie w brzuchu. W sumie to policja może poczekać. Rozejrzała się po okolicy. Bar sushi. Jak znalazł.

Wchodząc do restauracji zauważyła dziwnego czarnowłosego mężczyznę ubranego w... kimono? Ona rozumie gejsze, czy święta jakieś by to nosić, ale tak na codzień? Chociaż kto wie może to jakaś reklama baru. Obok niego siedział, kolejny co to chyba zapomniał, że dziś festiwalu nie ma. Ubrany w biały garniak, kapelusz i do tego różowe włosy. Przy okazji siedzi na krześle jakby miał ADHD. Nie no fajne będzie miała towarzystwo przy jedzeniu. Jak oni nie uciekli z psychiatryka, to ona już nic nie wie.

Między cieniamiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz