Kilka dni później
Dean i Sam jechali właśnie do Bobby'ego, który miał dla nich robotę. Już dawno zapomnieli o niezwykłej dziewczynie. Pewnie ona także o nich zapomniała. Dojeżdżali na miejsce, kiedy usłyszeli śmiechy i wrzaski.
- Chodź tu! Ty mała ladacznico! Twoja siostra mnie zabije, jeśli nie nauczysz się tabliczki mnożenia!- Mężczyźni wychodząc z auta byli dość mocno zdziwieni słowami swojego przyjaciela. Podeszli do drzwi i zapukali. Otworzyła im mała dziewczynka, która uśmiechała się do nich. Miała około 10 lat, niebieskie oczy i blond włosy zaplecione w dwa warkocze. Zaraz za nią stał zdyszany Bobby.
-Wejdźcie...muszę....złapać.....oddech- mężczyzna usiadł w przedsionku. Mała zaśmiała się i spojrzała na Winchesterów. Wyciągnęła rączkę i powiedziała:
- Jestem Clara Nightmare.
- Miło nam. Ja jestem Sam Winchester, a to mój starszy brat Dean.-przedstawił ich Sam. Weszli do środka, po drodze podnosząc Bobby'ego do pionu. Mężczyźni wzięli sobie piwo, a małolatka dostała colę. Rozmawiali właśnie o sprawie, kiedy dziewczynka zasnęła na kolanach najmłodszego uczestnika dyskusji. Sam wziął ją na ręce i położył na sofie w salonie i przykrył kocem. Gdy wrócił, dwójka mężczyzn zawzięcie o czymś rozmawiała.
- Może odwiozę Clarę?- spytał Sam.
- Napiszę ci adres i możesz ją zawieźć- Bobby poszedł po coś do pisania. Dean rzucił mu kluczyki mówiąc "tylko nie zarysuj" i poszedł po kolejne piwo. Po wskazówkach, co do drogi, Sam z małą na rękach poszedł w kierunku Impali. Położył ją z tyłu i sam wsiadł do samochodu.
Kilka godzin później
Zapukał do drzwi i czekał, aż ktoś mu otworzy. Dziewczynka spała całą podróż i teraz musiał trzymać ją na rękach. Po chwili usłyszał kroki. Drzwi zaskrzypiały, a za nich wychynęła głowa młodej kobiety. Spojrzała na Sama i swoją siostrę na rękach obcego. Skądś kojarzyła nieznajomego, ale nie mogła sobie przypomnieć skąd.
-Wejdź. Po schodach i na lewo. Pierwszy pokój- otworzyła szerzej drzwi i pozwoliła mu wejść. Dopiero teraz zaczęła sobie przypominać, gdzie go spotkała. To jeden ze ścigających ją mężczyzn. Kiedy Flo zjadł człowieka. Musiała się go pozbyć zanim przypomni ją sobie. Poczekała aż zejdzie na dół, podziękowała za odwiezienie siostry i sugestywnie powiedziała, żeby już poszedł, gdyż jest zmęczona. Zamknęła za nim drzwi i odetchnęła z ulgą. Spojrzała jeszcze przez okno i gdy upewniła się, że nie ma właściciela Impali, poszła wziąć długą kąpiel.Sam wracając do domu Bobby'ego ciągle myślał o pięknej nieznajomej i przeczuciu, że skądś ją zna. Dojechawszy na miejsce, nagle go olśniło. To była dziewczyna, która im uciekła z zaułka. Resztę drogi pokonał biegiem, nawołując swojego brata. Znalazł go w bibliotece.
- Dean! Znalazłem!
- Szczęście w życiu czy w łowach?- ironiczne podejście starszego z braci wcale nie ostudziło zaaferowanego chłopaka.
- Dziewczynę, Dean! Tą wygimnastykowaną. Z zaułka.- mówił dalej Sam. To przecież było niesamowite. Przeczesali całe miasteczko, żeby znaleźć dziewczynę. Ale po tygodniu bezowocnych poszukiwań, przestali. Dean spojrzał na brata i wstał, pełen energii.
- Jedziemy po odpowiedzi! Sam, pakuj manatki. W drogę!
Kilka godzin później
Znowu tutaj był. Obejrzał dokładnie miejsce, przed którym stał. Mały dom, nic nie wyróżniający się z tłumu. Huśtawka i kilka krzaków róż. Trochę ziół i jabłoń. Podszedł do otwartego bagażnika i wziął pistolet, latarkę. Podeszli razem do drzwi i otworzyli je wytrychem. Wnętrze było ciche i ciemne. Przechodzili właśnie salon, by wejść do jadalni, gdy poczuli ciężar na klatkach piersiowych i twardą podłogę na plecach. Potężne szczęki były tylko kilka centymetrów od ich twarzy. Wielkie stwory o pyskach olbrzymich jaszczurów, syczały na nich pokazując kły jadowe. Kiedy miały wbić się w szyję mężczyzn, długa włócznia odciągneła je do tyłu. Przed nadal leżącymi Dean'em i Samem, stała kobieta trzymając w lewej broń, a prawą głaszcząc jeden z łbów bestii. Podeszła do nich delikatnie kołysząc biodrami i podając rękę jednemu i drugiemu, by mogli wstać z podłogi.
- Czego chcecie? Macie 5 minut na wyjaśnienia, inaczej Se i Ze was oprowadzą.- wskazała dłonią na dwóch strażników domu. Spojrzeli na nie z wyraźnym obrzydzeniem i strachem.
- Chcemy zadać ci kilka pytań i sobie pójdziemy. Może być?- jego brat spojrzał na Sama wzrokiem mówiącym, by załatwili to szybko. Z tymi "zwierzętami" w jednym pokoju nie czuł się komfortowo. Dziewczyna podeszła do fotela i usiadła w nim. Ręką wskazała im sofę, na którą usiedli.
- Jestem Luna, żeby było łatwiej rozmawiać. A wy to...?
- Sam i Dean Winchester. -odpowiedział Dean i wylał na nią trochę wody święconej. Luna lekko wzdrygneła się, gdyż była po gorącym prysznicu, a woda była dość chłodna. Zanim wstali i "zbadali", czy nie jest zmiennokształtnym, wyciągnęła za paska srebrny kozik* i nacieła sobie nadgarstek.
- Te kwestie mamy za sobą. Teraz przejdźmy do konkretnych pytań.- mężczyźni spojrzeli po sobie i zaczęli się zastanawiać.
- Bierzesz udział w konkursie na największą ilość krwiożerczych potworów?
- To moje zwierzątka i wam nic do tego. Następne.
- Jak przeskoczyłaś ścianę? To nie wykonalne!
- Trzeba być dobrze wysportowanym i wiedzieć, gdzie stawiać stopy. Cały sekret. Kolejne pytanie.
- Jak....- głośny płacz przerwał wypowiedź Sama. Luna zerwała się z miejsca i spojrzawszy na zegarek, pobiegła na piętro. Mężczyźni odbezpieczyli pistolety i ruszyli za dziewczyną. Dobiegli do drzwi i .....
#############
.... i tu zakończę(jestem wredna). Przepraszam za dłuuuuugą nieobecność. Niedługo pojawi się kolejna część, więc do zobaczonka.
Bookowapanienka*kozik- składany mały nożyk w drewnianej oprawie
CZYTASZ
Nowe, nieznane, śmiertelne.
Fiksi PenggemarDziewczyna i jej siostra. Bracia Winchester. Impala. Armia Piekieł i Nieba. Czy może z tego wyniknąć coś dobrego? Dziewczyna z sekretem, który odkrywają Winchesterowie. To zapowiada mieszankę wybuchową. (Akcja dzieje się w kilku sezonach. Opowiadani...