Część 3

16 2 0
                                    

Świerszcz stał przed solidnymi dębowymi drzwiami. Baza była dużym budynkiem. Jednopiętrowym, ale małe okienka na dachu wyraźnie wskazywały obecność strychu. Przypadkowy przechodzień mógłby go uznać za stary dwór szlachecki, w którym jakiś bogacz umyślił sobie zamieszkać.

Nie musiał pukać. Nacisnął lekko klamkę, po czym kopnął drzwi z całej siły.

-Wróciłem!-zakomunikował gromko, poprawiając przewieszoną przez ramię Jen.

-Dallas?-zza najbliższych drzwi wychylił się mężczyzna z podkrążonymi oczami, które po zobaczeniu, kto właśnie przybył zaczęły przypominać spodki.

-Obudź Nick'a i Mario.

Po chwili wszyscy czterej stali wokół przywiązanej do krzesła dziewczyny.

-Stary,jak?- Mario był barczystym facetem z głową wygoloną na łyso.-Szacun.

-Jest za co dziękować. Cholernie mocna jest. Miałem szczęście, że całą noc nie spała, była zmęczona. Inaczej nie wiem, czy dałbym radę. Trzeba obudzić szefa zanim dziewczyna odzyska siły, bo inaczej źle to się może skończyć. Rick?

Mężczyzna,który pierwszy się obudził pokiwał głową i zmęczonym krokiem wyszedł z pokoju.

Nick pochylił się nad Jennifer i  z zaciekawieniem podniósł jej górną wargę. Kiedy zobaczył, że nie ma tam nic ciekawego,krytycznie przyglądać się jej dłoniom, włosom, uszom.

-Nic szczególnego.- wzruszył ramionami.- Chcesz powiedzieć, że to jest ta laska, która sprawiła tyle kłopotów? Niby ta tutaj sprała Klausa i Leo? Nie pomyliłeś się czasem?

-Gdyby była przytomna, dawno zlałbyś się w spodnie.

-Śnisz!-uśmiechnął się chłopak.- Nie jest straszna.

-Nie za odważny jesteś? To ona.

Nick poprawił okulary i popatrzył na Jen sceptycznie. Za chwilę do pokoju wrócił Rick.

-Możecie ją zanieść do biura.

Dallas i Mario złapali krzesło i chwiejąc się przenieśli je korytarzem,prosto do największych drzwi w całej posiadłości. Rick nie szedł z nimi. Postanowił przespać się jeszcze. Nick nacisnął klamkę.

Pomieszczenie było małe, ale przytulne. Pod tylną ścianą stało wielkie biurko, za którym siedział zamaskowany mężczyzna. Jego twarz zakrywała biała maska. Jej oczodoły pomalowane były na czarno.Ciemny garnitur i czerwony krawat dopełniały strasznego wrażenia jakie sprawiał. Wskazał dłonią pełną sygnetów na środek pomieszczenia, gdzie natychmiast postawiono krzesło. Dallas, Nick i Mario ukłonili się, po czym wyszli z gabinetu.

Mężczyzna ze zniecierpliwieniem zabębnił palcami w blat biurka.

Czy księżyc może być samotny?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz