Rano sprzątaliśmy swój bałagan i ubraliśmy się.
Uda Rii lekko drżały, zapewne po tej nocy.
Kochaliśmy się bez gumki.
Jej źrenice dalej były większe.
Zeszliśmy na śniadanie bez słowa.
Gdy jedliśmy szeptanie sobie różne śmieszne oraz urocze słowa.
W końcu cicho powiedziałem...
-Bardzo mi się podobasz.
Rumieńce pojawiły się na jej twarzy.
Nagle źrenice Rii się skurczyły...
-Kaneki, ja zaraz wracam.
Szepnęła nerwowo.
Wybiegła z jadalni i wbiegła na taras znajdujący się na górze.
Z tarasu widać było cały ogród i ogrody sąsiadów.
Gdy tam wbiegłem mój wzroku uderzyło potężne światło.
Straciłem przytomność...
Gdy się obudziłem stała nade mną Rii.
-Kaneki?! Kaneki!!!
-Tak śliczności?
Już miałem ją pocałować, gdy ona prawie mnie udusiła przytulaniem.
-Żyjesz... Uff...
-Żyje, a czemu miałbym nie żyć?
-Bo... Em... Tak myślałam.
W najmniej spodziewanym momencie dla niej nasze usta zaczęły się stykać.
Cicho jękneła, ale widać sprawiało jej to przyjemność więc nie przestawałem...
Popołudniu wybraliśmy się na spacer z Qulinem i Russią.
Na chwilę poszłem z Qulinem do sklepu i zaczął mówić jaka Russia jest cudowna, jakie ma ładne oczy, co ona umie i tak dalej.
W tym samym czasie...
-Rii... Qulin pokazał mi taką jedną rzecz, nie pamiętam jak się to nazywa, ale takie na komputer w każdym razie.
-Fajny jest? Bo nie chcę by potem było ci przykro.
Przytuliła Russię.
-Jest fajny, ale czasem dziwne się zachowuje...
-Cieszę się. Mam nadzieję, że to zaowocuje, i będzie to długa przyjaźń.
Uśmiechała się do niej.
Wróciliśmy i daliśmy dziewczynom lody.
-Myślę, że będą wam smakowały.
Odparłem i rozpakowałem loda.
Rii zauważyła, że brakowało jednego loda.
-A... Nie, że coś mi nieodpowiada, ale też miałam troszkę ochotę na loda.
Powiedziała nieśmiało.
-Ależ ty też masz loda...
Uśmiechnąłem się podejrzanie do niej.
-A gdzie?
Zapytała już śmielej.
Pokazałem jej mojego loda, którego trzymałem w ręku.
-Będziemy jedli z jednego.
Patrzyła chwilę na mnie i potem pierwsza liznęła wodnego loda.
Każdy z nas miał albo 1 liza albo 1 gryza.
W ciągu 2 minut lód znikł.
Cieszyliśmy się ciepłą pogodą i spacerowaliśmy po parku.
-Wiesz, że jesteś śliczna?
-Mówisz mi to ciągle, Kaneki.
-A ty? Coś ciekawego powiesz?
-Że jesteś przystojny, i naprawdę atrakcyjny, więc zastanawiam się czemu do wczoraj byłeś prawiczkiem?
-Nie wiem, ale ty odmieniasz moje życie.
-T-ty moje też Kaneki...
-Och Rii.
-Tak?
-Mam ochotę na więcej takich nocy z tobą.
Powiedziałem już wprost.
-Ja... Ja też, niby bez wprawy oboje, ale moim zdaniem było cudownie.
Wracaliśmy do domu.
Tej nocy znowu spaliśmy że sobą.
-Kaneki...
Szepnęła około godziny 05.00...
-Tak?
-Czy ty mi we wszystko uwierzysz?
-Tak kochanie...
-A czy to co powiem też będzie dla ciebie też realne?
-Tak, mów...
-Ja nie jestem człowiekiem.
-Jak?
Zamilkła.
-Chodźmy spać...
Zrobiłem jak chciala
Minęło sporo czasu...
Ja i Rii jesteśmy ze sobą już 2 lata.
Często gdzieś na chwilę znikała po czym wracała.
Tego dnia musiałem odkryć, gdzie znika.
Wbiegłem za nią do łazienki i oślepiające światło uderzyło jak piorun o ziemię.
Ocknąłem się i zobaczyłem przed sobą anioła.
Twarz była znajoma...
-R-Rii?!!
-Kaneki!? Co ty tu robisz!?!
-Wpadłem za tobą... Ee...
Przestraszyłem się wielkich, białych skrzydeł.
-Co to jest!!!??
Wrzasnąłem.
-Chciałam ci to powiedzieć, ale ty byś mi nie uwieżył...
-Bo dobrze, czy jeszcze masz jakieś sekrety?
-Nie sekret, a dla CB niespodziankę... Jestem w ciąży...
-O... N-Naprawdę?!
-Tak, nasz owoc miłości przyjdzie na świat już niedługo.
-Och, kocham cię mój aniołku
Powiedziałem jej.
W 6 miesiącu poszliśmy na USG sprawdzić czy płód dobrze się rozwija.
Na ekranie widać było bardzo niewyraźnie dziecko, lekarz zaczął się dziwić.
Nic dziwnego dla mnie i dla Rii... To było dziecko anioła i człowieka
CZYTASZ
Siadała w Oknie
Teen FictionPamiętam ją dobrze. Miała szare oczy pełne spokoju jak anioł, włosy ciemnoszare w świetle jak zorza... Twarz jasną pełną podziwu, urody i spokoju. Łzy spływały po policzkach. Była jak anioł zesłany na ziemię...