Minęły 3 lata od kiedy urodziło nam się dziecko.
Była to dziewczynka o czarnych włosach, czarnych oczach i o dziwo bez skrzydeł, nazwaliśmy ją Yuu. Myśleliśmy, że będzie normalnym, ludzkim dzieckiem. Jednak się przeliczyliśmy co do tej myśli...***
Była godzina 22.40, gdy Rii kończyła jeść kolację po męczącym dniu.
-Moje kochane biedactwo...
Zasiadłem obok zmęczonej dziewczyny.
Nie mieliśmy jeszcze ślubu, mieszkaliśmy wbrew kościołowi i spaliśmy ze sobą.
-Może masz ochotę na coś przyjemnego kotko moja anielska?
Teraz
Rii znowu zabłysły oczy, jakby iskierki.
-Jasne, że mam ochotę misiu, ale co jeśli Yuu się obudzi, i przyjdzie do pokoju?
Szeptała.
-Nic się nie stanie...
Zacząłem miziać jej uda.
Zaczęło jej się to podobać, bo słyszałem, że cichutko jęczy.
Postanowiłem ją napalić, i cicho do jej ucha pomrukiwałem.
-Mrrr kicia... Moje kochane...
Jej źrenice znowu się powiększyły, a szare oczy były jak droga mleczna.
Powoli poruszała swoimi zgrabnymi i sporymi biodrami.
-Jak cię tu nie kochać Kaneki?
Szepnęła już maksymalnie podniecona.
By nie zniszczyć nastroju wziąłem ją na ręce i dalej dotykałem i miziałem ciało, oby tylko jej niezwykłe podniecenie nie zakończyło się.
Położyłem mojego Aniołka na łóżku.
Rozbierałem ją wzrokiem, te śliczne ciało.
Podniosłem jej tygrysią bluzeczkę i masowałem piersi przgryzając sutki.
-OCH! KANEKI!! JESZCZE!!! JESZCZE!!
Krzyczała, kiedy ją macałem i rozbierałem.
Całowaliśmy się namiętnie dotykając wzajemnie.
Gdy zakończyliśmy grę wstępną zachęcała mnie bym już jej wlożył.
Jednak chciałem się z nią podrażnić i tylko lekko ocierałem, słuchałem jej podniecający krzyków i pojękiwań...
-KANEKI! WŁÓŻ... OCH!! ACH!!
O-OCH!!
Czułem, że dochodzę więc kiedy ona zmęczona była dalej w pozycji, wykorzystałem to i znienacka włożyłem z całej siły, tak, że ciągle krzyczała.
Czułem, że zaciska pochwę, przez co więcej spermy do niej wciekało.
W tym momencie drzwi od pokoju się otworzyły, a do środka weszła Yuu...
Rii dalej krzyczała, a ja patrzyłem się i nie wykonywałem żadnych ruchów.
Nagle jęki ucichły, Rii spojrzała na mnie, pokazałem wzrokiem na drzwi. Zobaczyła, że nasza córka tam stoi.
Jej oczy dalej były spokojne, dziwne... Przecież córka weszła nam do pokoju podczas stosunku.
-Em... Yuu... Co ty tu robisz.
Zapytała skrępowanym lecz spokojnym głosem.
-Śnił mi się straszy sen, był też bardzo dziwny mamo. Czemu jesteś naga?
-Nie powinnaś bez pukania wchodzić.
Odpowiedziała lekko groźnym tonem Rii
-Wiem mamo, ale krzyczałaś, myślałam, że coś się stało, a ty nago z tatą leżysz. Nie rozumiem...
-Nie musisz jeszcze rozumieć, teraz idź spać!
Rozkazała, okryła się kołdrą i wyprowadziła dziecko do pokoju.
Po około 5 minutach wróciła.
-Czy ona...
-Tak, widziała to, niestety.
-Boże! Ona może się dowiedzieć co to było.
-Oby nie księżniczko.
Dałem jej całusa.
-Dobrze, ubieramy się, ja zaraz po nią wrócę, bo ze strachu zacznie płakać.
Rii była blada jak ściana, jej oczy nie były takie luźne, tylko sztywno i martwi patrzyły że strachu.
Poszła spowrotem po Yuu i wszyscy zasnęliśmy już spokojnie.***
Rano chciałem obudzić moją dziewczynę (jeszcze nie mieliśmy ślubu), ale nie stała, jedynie co to poparzyłem się o jej ciało.
Miała 95° gorączki.
Jak na anioła boleśnie to znosiła, jęczała i majaczyła rzez sen jakieś dziwne i nieznane słowa, najczęściej "AGITA"*
Gdy miałem wyjść do pracy Yuu zaczęła krzyczeć:
-Wiem co tatuś robił z mamą w nocy!
-Cii Yuu...
-Mama i tata się kochali! Mama i tata się kochali!
Wykrzykiwała to jak najgłośniej mogła.
Zatkałem jej usta dłonią i mówiłem:
-Posłuchaj mnie teraz... Mamusia jest w złym stanie, jest chora. A ty krzyczysz, i córko jeśli tak dalej będzie to mama może się nie obudzić.
Postanowiłem zostać w domu i zająć się Rii... Tą śliczną lilią...
Powtarzała ciągle: AGITA, AGITA, AGITA!
Bałem się, że naprawdę z nią źle...*AGITA oznacza straszne cierpienie
CZYTASZ
Siadała w Oknie
Teen FictionPamiętam ją dobrze. Miała szare oczy pełne spokoju jak anioł, włosy ciemnoszare w świetle jak zorza... Twarz jasną pełną podziwu, urody i spokoju. Łzy spływały po policzkach. Była jak anioł zesłany na ziemię...