zajęcia

8.6K 514 458
                                    

Musiałam wstać o ósmej. Jebanej ósmej w wakacje, aby zdążyć na jebane śniadanie.

Zrobiłam swój zwykły makijaż, tym razem zostawiajac usta niepomalowane, w końcu to nie pokaz mody. W myślach przytoczyłam komentarze dzieciaków z obozu.
Ubrałam ciemne dżinsy, czarną bluzę i czarne adidasy.

Spojrzałam na telefon, ale on był tu nieprzydatny; brak zasięgu.

- Jesteś gotowa? - Lilly zapytała, związując swoje włosy w wysokiego koka.
- Ta...
- Dzięki, tak w ogóle - powiedziała, a ja pokiwałam głową, wiedząc do czego nawiązuje.
Zamknęłyśmy swój domek i skierowałyśmy się na stołówkę, która ukryta była za biurem i punktem pierwszej pomocy.

Stanęłyśmy w kolejce, aby na tace nabrać trochę jedzenia. Po większym namyśle zdecydowałam się czekoladowe płatki z mlekiem i kubek gorącej herbaty.
Pogoda nie rozpieszczała nas temperaturą, ale czego można się spodziewać po Anglii.

Zajęłam miejsce przy wolnym stoliku, przy którym nikt nie siadał co było dziwne.

- Avis, chodź stąd, tu nie siadaj.
- Co? Dlaczego? - parsknęłam, spoglądając na Lilly, która zaczynała panikować.
- Tu zawsze siedzi... - nie dokończyła, ponieważ czyjaś dłoń znalazła się na moim ramieniu.
- To moje miejsce - usłyszałam za sobą ten niski głos. Neil, Noel, Niall? Jakoś tak to brzmiało.

Odwróciłam się i popatrzyłam w górę.
- Och.. Noel? Dobrze pamietam? - zapytałam, posyłając mu niewinny uśmiech.
- Niall, kochanie.
- Gdzieś jest podpisane, że to twoje? - uniosłam brwi ignorując jego zwrot do mnie.
- O, tu - wskazał palcem na niezbyt wielkie wyskrobany napis "NIALL".
- To wybacz, już mnie nie ma.
- Nie, możesz zostać, Avis. Ale ty, spadaj - machnął na moją nową koleżankę jak na przedmiot. Upokorzona zaczęła kierować się do innego stolika.
Szybko pozbierałam swoje rzeczy i wstałam, aby za nią pójść.

- Powiedziałem, że możesz zostać - Niall, zdziwiony uniósł brwi.
- Noel, chyba nie uważasz, że wybiorę towarzystwo prostaków i homofobów zamiast mojej przyjaciółki - odparłam ze spokojem, a on zacisnął pieści, mierząc mnie wzrokiem.

Upokorzyłam gwiazdę tutejszego cyrku.

- Mówiłem, że to lesba - jeden z jego kolegów powiedział głośno, a wszyscy zebrani spojrzeli w naszym kierunku.

Odeszłam od nich, a kiedy znalazłam Lilly usiadłam naprzeciw niej, całkowicie ją tym zaskakując.

- Nawet nie wiesz co tracisz...
- Jedyną rzecz jaką straciłam tu to zasięg i snappassę z moją przyjaciółką. Miałyśmy trzysta dni! - zapiszczałam rozkładając ręce. To była tragedia. Calutki jebany rok.

- Wiesz co, coś czuję, że moje ulubione słowo na ten czas to jebany i każda jego odmiana - brunetka pokiwałam głową i wspomniała, że tak samo sobie myślała.

*

Do obiadu mieliśmy mieć czas wolny. Podczas posiłku dosiadł się do nas Peter, który zdradził nam co będziemy robić. Animator nazywał to zajęciami koedukacyjnymi. Całe szczęście, że weekendy były kompletnie wolne od wszystkiego. Mogliśmy robić co chcemy, nie przekraczając granic obozu.

Doris pojawiła się w ciągu całego dnia jedynie raz, przedstawiając nam nowego pracownika. Był nim młody i nawet atrakcyjny James, a nazwiska nie zdołałam wyłapać w jej szybkim bełkocie. Ewidentnie gdzieś się spieszyła.

- No dobrze - mężczyzna klasnął w dłonie - Dobierzcie się w pary - poprosił, a ja przysunęłam się bliżej Lilly, która była dla mnie najlepszą opcją - Nie, nie, nie. Jest was wystarczajaco wiele, abyście dobrali się
chłopak z dziewczyną.

Zrobiłam smutną minę. Jego decyzja mnie rozczarowała.
Przy moim lewym boku pojawił się Peter, szczerząc się od ucha do ucha, ale niespodziewanie zmarkotniał patrząc na kogoś za mną.
Odwróciłam się, a moje gałki oczne aż same się przewróciły.

- Noel, serio?
- Niall. Ile razy mam powtarzać? - zirytowany, ale z cwanym uśmieszkiem spytał.
- Sorry, kolego, ale już mam partnera do tej gry.
- Nie wydaje mi się - parsknął, a ja spojrzałam na miejsce, w którym przed momentem stał blondyn.
Aktualnie rozmawiał z Lilly. Chociaż ten fakt mnie ucieszył. Rozmawia z kimś w miarę normalnym.

- Super...
- Już? Wszyscy? - pan James zapytał, a dziewczyny, które stały najbliżej niego zaświergotały słodkim "tak".
- Chcę, abyście unieśli ręce o tak, na wysokości barków, a dłonie skierowali do swoich partnerów - niechętnie to zrobiłam - Teraz oprzyjcie się nimi o ich dłonie i spójrzcie sobie w oczy.

Zrobiłam to, ale tylko przez ułamek sekundy, ponieważ jego wzrok był onieśmielający, szczególnie w dzień.

- Nie uciekaj - wyszeptał, chichocząc.
- Wymienicie między sobą dziesięć faktów, nie odrywając ani dłoni, ani spojrzenia.

- Panie przodem.
- Lubię kolor różowy - powiedziałam coś co pierwsze przyszło mi do głowy.
- Ile masz lat, że mówisz takie rzeczy? - wyśmiał mnie - Mam dwie złote rybki.
- Nie jesteś lepszy.
- Staram się utrzymać twój dziecięcy poziom.
- To co chcesz wiedzieć? -spojrzałam na niego, a on w tym samym momencie zmrużył oczy.
- Idelana randka.
- Wszędzie byle nie kino czy teatr - powiedziałam bez zastanowienia.
- Po co tu przyjechałaś?
- Bo zasłużyłam na karę za złe oceny.
- Chłopak czy dziewczyna? - zmienił temat, ale na szczęście nadążałam nad nim. Wiedziałam co miał na myśli.

- Chłopak. Czy mam udawać, że jestem homo, aby twoi kumple nie wyszli na idiotów?
- Możesz udawać. Kręcą mnie lesbijki - przygryzł dolną wargę, a jego palce zgięły się, chwytając moje dłonie.
- Ale ty nie kręcisz lesbijek - zatrzepotałam rzęsami, czując jak coś wpadło mi do oka - Po co tu nadal jeździsz?
- Szukam wakacyjnej przygody i naprawdę tu jest super - wzruszył ramionami - Jeśli chcesz, pokażę ci pare ciekawych miejsc.

*

Jeśli tak miały wyglądać wszystkie zajęcia zapoznawcze coraz bardziej zastanawiałam się nad powieszeniem prania, a potem siebie.

Przed kolacją postanowiłam wziąć prysznic. Umyłam włosy, a moje serce łamało się, gdy widziałam pastelowo różowa woda spływała po moim ciele i kapała na kafelki.
Całe szczęście zabrałam żel koloryzujący.

Usłyszałam głosy za drzwiami, więc jedynie przebrałam się w ubrania, a włosy wytarłam w ręcznik i rozpuściłam.
Na moim łóżku siedział Peter i zawzięcie gestykulował z moją współlokatorką.

- Co się dzieje?
- Impreza. Dzisiaj. Nad jeziorem! - każde słowo powiedział z osobna, a ja rozbawiona pokiwałam głową - Musicie iść.
- Ale co? Jak?
- Więc bądźcie gotowe o dwudziestej trzeciej trzydzieści. Ubierzcie się ciepło, przyjdę
po was - rzeczowo określił szczegóły imprezy i wyszedł, zostawiając nas w totalnym szoku.

- Idziemy? - brunetka zapytała, a ja energicznie pokiwałam głową.
- Z wielką przyjemnością.

\\\

Małe ogłoszenie parafialne: to jest ostatni rozdział (mam nadzieję, że znajdę silną wolę i nie opublikuję nic przed czerwcem) jak narazie.

Będę tu pare chwil nieobecna na początku miesiąca, ale jedynie tydzień.
Przed opublikuję tyle rozdziałów ile dam radę.
Do zobaczenie xxx

Summer Camp || n.h. ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz