wyprawa

5.7K 454 158
                                    

Niall był ze mną do późnych godzin nocnych, zostawił mnie jedynie na moment, kiedy poszedł na kolację i na papierosa, ponieważ gdy wrócił śmierdział nikotyną. Przeprosił mnie za to, co było dość niespodziewane, ale miłe.

Bałam się pojawić na jakichkolwiek zajęciach czy w większej grupie. Wstydziłam się tych niedorzecznych plotek. Chyba wolałam być nazwana lesbijką niż ladacznicą.

- Musisz wyjść - Lilly westchnęła, siadając naprzeciw mnie.
- Ale ja nie chcę, tu mi dobrze.
- Czym się przejmujesz? Przecież to głupie plotki - dziewczyna położyła dłoń na moim ramieniu i potarła je, starając się dodać mi otuchy.
- Już mnie pierdoli ten cały James, ale ta plotka...
- Zależy ci na nim?
- Na kim?
- No na Horanie - powiedziała, a ja prychnęłam, wyśmiewając ją - On jest naprawdę w porządku. Może unika wszystkich i niezbyt się przywiązuje do ludzi, ale zobacz ile poświęca tobie czasu.
- Proszę cię, tylko nie on.

*

Kiedy nie wychyliłam nosa zza drzwi przez cały dzień przyszła do mnie Doris.
- Dlaczego nie pojawiłaś się dzisiaj na śniadaniu, zajęciach i obiedzie?
- A jak pani myśli?
- Nie wiem, jesteś znów chora czy może chcesz wszystkim pokazać jak bardzo masz to gdzieś?
- Nie i może... Czy pan James zawsze jest takim dupkiem i seksistą? - skrzyżowałam ręce na piersiach, a ona pokiwała głową na tak. Zaskoczyła mnie, ponieważ myślałam, że mnie ochrzani za niecenzuralny język.

- Jest dość perwersyjny i lubi młodsze dziewczyny, ale nie mamy nigdy na niego dowodów. A jak już coś się wyda to z reguły dziewczyna jest pełnoletnia i nie możemy nic zrobić.
- Dlaczego nie lubią się z Niallem? I mam wrażenie, że przez to się na mnie uwziął.
- Niall jest naprawdę dobrym chłopcem, ale potrafi mieć swoje za uszami. Jemu przeszkadza to, że Niall się tobą interesuje... Uważaj na niego i trzymaj się Horana - potarła moje ramie, posyłając uspokajający
uśmiech - A teraz wyjdź stąd i odetchnij.
- Za moment - pokiwałam głową, a ona wyszła. Zostawiła mnie samą.

Przeczesałam szczotką włosy, poprawiłam usta płynną, matową pomadką w odcieniu jasnego brązu i zgarnęłam ze stolika telefon wraz ze słuchawkami.
Dzięki Bogu za spotify premium.

Włożyłam słuchawki do uszu i włączyłam odtwarzanie losowo.

"Mad Hatter" Melanie Martinez.

Przeszłam się w kierunku centralnego miejsca obozowiska. Nikogo nie było. Usiadłam na jednej z huśtawek i odepchnęłam się od ziemi.
Przez długi czas byłam sama, ale na horyzoncie zauważyłam Luke'a, który kierował się w moją stronę. Usiadł na huśtawce obok.
Wyjęłam prawą słuchawkę z ucha, żebym usłyszała jak będzie coś do mnie mówić.

Wyciągnął telefon i zaczął coś na nim robić, a ja popatrzyłam na niego, marszcząc brwi.

- Czego słuchasz?
- The Neighbourhood, teraz.
- Dlaczego zrobiłaś taką wojnę temu chujowi?
- Bo mam być z Peterem w jednym namiocie, a ja nie zamierzałam w ogóle się na to wybierać. No i nie mam namiotu, więc uznałam, że wolę tu zostać - odwrócił się w moją stronę, krzyżując łańcuchy nad sobą.
- Peter jest dupkiem, nawet jeśli wygląda słodko. Uwierz mi, wolałabyś się umawiać z Derekiem, choć wygląda
przerażająco - zaśmiał się, oblizując dolną wargę.

- Dlaczego ze mną rozmawiasz i nie wyzywasz od lesbijek?
- Już nie jesteś lesbą, a bi. Po za tym spałaś z moim Horanem.
- Zajebiście wiedzieć... I nie spałam z nim.
- Spałaś, a niby gdzie był zeszłej nocy?
- Och... mówisz o tym. Myślałam, że...
- Nie, wiem, że skakaliście po łóżku - zaśmiał się i zaczął kręcić się wokół własnej osi. Następnie zgiął nogi, unosząc je do góry, a huśtawka rozkręciła się.
Ale się chłopiec bawi.
Parsknęłam patrząc na niego i na to jaką przyjemność mu to sprawiło.

*
Dostałam jeszcze radę od blondyna, abym jak najmniej spędzała czasu z Peterem kiedy pojedziemy na wycieczkę. Spakowałam do plecaka najpotrzebniejsze rzeczy i usiadłam naprzeciw Lilly.

- Nie patrz tak na mnie. Wyglądasz jakbyś szła na ścięcie.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę, że to jest trzeci tydzień na tym zadupiu,
- Tryskasz szczęściem jak Schopenhauer widząc sznur.
- Weź ty zostaw sarkazm i czarny humor
mi - w odpowiedzi zobaczyłam język mojej współlokatorki.

Wstałyśmy i wyszłyśmy. Klucze oddałyśmy do sejfu Doris.
Na śniadaniu zauważyłam Nialla, ale on się zachowywał tak jakbym była niewidzialna. Za to Luke powiedział mi "cześć". Zaskoczył mnie, ponieważ sądziłam, że ta pogawędka zaliczała się do jednorazowej znajomości.

Po godzinie dziewiątej ustawiliśmy się do zbiórki. Doris sprawdziła listę obecności. Oczywiście mnie na niej nie było, więc musiałam się wpisać, bo sama nie zostanę...

Wycieczka ruszyła, a ja gdzieś po środku u boku Stormie i Lilly. Nie dołączyłam do ich zaciętej konwersacji. Słuchałam muzyki, ponieważ miałam tylko na to ochotę. Nawet ustawiłam sobie playliste z melancholijnymi nutkami, które jedynie przygnębiały jeszcze bardziej.

- Czemu z nią nie rozmawiasz? - nagle usłyszałam za sobą. Odruchowo przyciszyłam piosenkę, chcąc więcej usłyszeć. Byłam wścibska to na pewno, ale moją uwagę przykuł głos Luke'a.
- Bo jestem irytujący? Prawda Avis? - Niall powiedział na tyle głośno, że z normalnie puszczoną muzyką bym usłyszała. Nie zareagowałam. Dopiero Stormie poklepała mnie po ramieniu i wskazała za mnie.
Odwróciłam się, wyciągając słuchawkę z jednego ucha.

- Co jest?
- Nic, mówimy o tym jak bardzo nieznośny jestem i wkurwiający, irytujący... Ach i jeszcze brzydki - Niall zaśmiał się wrednie, patrząc na mnie mrużąc oczy.
- Okeeej - wzruszyłam ramionami i wróciłam do swojej wcześniejszej czynności.

*
Rejsik, bo inaczej tego nie mogłam nazwać, łódeczką nie był najgorszy.
Po tym jak przepłynęliśmy na drugi brzeg, zostaliśmy ponownie przeliczeni.

Następnie udaliśmy się na to "pole namiotowe" i każdy zaczął rozbijać namiot. Ja nie byłam w stanie zbliżyć się do Petera, coś mnie tak odpychało, że za każdym razem kiedy myślałam i patrzyłam w jego stronę jak rozkłada tymczasowy nocleg zbierało mi się na wymioty.

Chyba serio wolałabym mieć namiot z Derekiem.

Pomogłam jedynie dziewczynom, ponieważ sobie nie radziły.

Myślałam, że na tym skończy się moja pomoc, ale musiałam również podejść do Petera. Nie z własnej woli, a z rozkazu pana Jamesa.
Śledzie wbiłam do ziemi stopą, a następnie poczekałam jak młody chłopak wejdzie do środka. Na szczęście nie było on dwuosobowy, a aż cztero. To oznaczało zachowanie większej przestrzeni prywatnej.

Potem weszłam ja i ułożyłam swój kocyk na swojej części i poduszkę. Tylko chwilę tam była, a miałam ochotę umrzeć z jego wzrokiem na sobie.

*

Owinięta w mój koc i telefon w kieszeni dresów poszłam do dziewczyn, które mnie ugościły tej nocy. Byłam im wdzięczna za to.
Siedziałyśmy najciszej jak potrafiłyśmy. Plotkowałyśmy o chłopakach i dziewczynach.
Stormi opowiadała o tym jak Cole zabrał ją pod wieczór na molo i tam się całowali.
Podobno bardzo czule ją obejmował i dał jej swój sweter.

- A co z tobą i Niallem? Jesteście słodcy. Liczyłam na to, że się pocałujcie wtedy.

Ja też.

Cicho westchnęłam i szczerze zrobiło mi się gorąco.

- Nie mam szans u niego. Nie jestem w jego typie i właściwie cały czas mi to wypomina. Po za tym Roxy i Anabell są w nim zakochane po uszy i nie mam ochoty mieć na głowie piźniętych bab, które nie dadzą mi żyć przez jakiegoś chłopaka.
- Nie warto?
- Wakacyjna miłość nie jest warta
niczego - zaśmiałam się, ale zabrzmiało to trochę żałośnie - Szybko się kończy, nie warto się męczyć.

🦇🦇

Summer Camp || n.h. ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz