#2

156 7 1
                                    

[Październik, pół roku przed akcją opowiadania]

*Sen Marou** *

Znajduję  się  w jakiejś ogromnej sali pełnej ludzi tańczących w rytm muzyki. Dekoracje pomimo iż są w ciemnych odcieniach prezentują się nadzwyczaj elegancko. W południowej części pomieszczenia ustawione są stoły pełne przekąsek, a na samym końcu środkowego stołu dwa ogromne fotele różniące się od pozostałych, a pomiędzy nimi stało małe dziecięce krzesełko.

 Stoję jakby obok, ale nikt mnie nie widzi. Zupełnie jakbym była niewidzialna. Przede mną stoi małżeństwo, facet w eleganckim garniturze, kruczoczarnych włosach i równie czarnych oczach, a obok niego, piękna złotowłosa kobieta o promieniującym uśmiechu i pięknych błękitnych oczach w czerwonej sukience sięgającej za kostkę, trzyma na rękach małą dziewczynkę która ma na sobie śliczną fioletową sukieneczkę, a jej uśmiech uszczęśliwiłby każdego. Taki mały promyczek szczęścia pojawił się w piekle sprawiając je mniej ponurym i smutnym. Na pakiecie jeszcze bawiło się kilka osób ale małżeństwo zmierzało już w stronę wyjścia z sali. Gdy już byli w połowie schodów podbiegł do nich mężczyzna. Ubrany był w czarne spodnie i koszulę pod kolor sukienki którą miała na sobie dziewczynka. Muszę przyznać, że był bardzo przystojny, jego zielone oczy przyciągały uwagę każdej kobiety na sali.

 Muszę przyznać, że był bardzo przystojny, jego zielone oczy przyciągały uwagę każdej kobiety na sali

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Na jego twarzy malował się niepokój. Spojrzał na mężczyznę i ruchem ręki chciał mu dać do zrozumienia, żeby chwilę zaczekali. 

-Lucyferze, mamy pewne...-zatrzymał się na chwilę spoglądając na stojącą u jego boku kobietę.   -...komplikacje. Mogę cię porwać na chwilę?

-Czarnooki spojrzał na swoją żonę, pocałował ją w czoło i podszedł do swojego rozmówcy odwracając się jeszcze do kobiety. 

-Zaraz przyjdę Lilith, zabierz naszą małą księżniczkę do pokoi. Idziemy? -Zwrócił się do swojego przyjaciela, który kiwnął lekko głową i udali się do gabinetu znajdującego się na trzecim piętrze. Gdy weszli, Lucyfer zajął swoje miejsce za biurkiem i spojrzał wymownie na przyjaciela. 

-Co to za nagła sprawa, Nathaniellu, że odrywasz mnie od świętowania urodzin mojej córki?

-Powłoka ochronna została naruszona. W piekle jest anioł. -Lucyfer zerwał się z fotela jak poparzony. Ledwo zakończyli niemały spór z niebem, a tu nagle wizyta jednego z aniołów w jego królestwie. Przywołał wszystkich swoich ludzi i kazał im zabezpieczyć willę z każdej strony, a sam chciał ruszyć na poszukiwanie intruza jednak zatrzymał go Nathaniell lekko zszokowany tak szybkim obrotem spraw.

-Stój, zajmij się Lilith i małą, a ja go znajdę. -Lucyfer popatrzył na przyjaciela z wdzięcznością po czym oboje udali się w stronę wyjścia z gabinetu.Przed drzwiami spotkali Lilith, była cała roztrzęsiona i ze łzami w oczach. Spojrzała na mężczyzn i drżącym głosem wydusiła...-Nie ma jej.

**Koniec snu**

Marou przebudziła się i usiadła na łóżku, spojrzała na zegarek... 4:23  Miała świadomość, że już nie zaśnie. Leżała patrząc się w sufit i myślała o tym co przed chwilą ujrzała w swoim śnie, Mimo, że wciąż nic z tego nie rozumiała, niepokoiło ją to. Nie był to pierwszy raz. Takie sny męczyły ją odkąd pamiętała, jednak nigdy nikomu o nich nie mówiła. Nikomu, oprócz Jareda. On zawsze wiedział co powiedzieć i jak to wyjaśnić. Choć czuła, że nie mówi jej wszystkiego co wie, była wdzięczna za jakąkolwiek informację o tych snach. Ale jej jedyne źródło informacji odeszło. Teraz została sama ze swoimi przemyśleniami i wszystkimi pytaniami pozostawionymi bez odpowiedzi. Ta mała dziewczynka ze snu jej kogoś przypominała, ale nie mogła skojarzyć kogo, nie chciało jej się dłużej już w to zagłębiać, wiedziała, że to i tak nie ma sensu bo nic z nich nie zrozumie. Przypomniała sobie o incydencie z zeszłego tygodnia, którym nadal była wstrząśnięta. Wracała późnym wieczorem do domu boczną uliczką gdy zaczepili ją dwaj mężczyźni. Przestraszyła się mimo, że nie chciała dać tego po sobie poznać. Miała przy sobie nóż i tylko z pozoru wyglądała niewinnie, potrafiła się obronić. Podeszli do niej, a ona z całych sił starała się zachować spokój, spojrzała im w oczu próbując wyglądać groźnie i powtarzała cały czas w myślach *odejdźcie stąd, zostawcie mnie, idźcie sobie*  mając świadomość, że to nic jej nie da. Wtedy stało się coś, czego Marou nadal nie potrafi zrozumieć. Ich wzrok stał się strasznie nieobecny, a oni zapatrzyli się w przestrzeń po czym odwrócili się i odeszli zostawiając dziewczynę samą na środku drogi zszokowaną jak nigdy.

Księżniczka PiekiełOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz