Rozdział 4

337 20 2
                                    

  "Who dat nigga thinking' that he frontin' on Man-Man? (Man-Man)
Get the fuck off my stage, I'm the Sandman (Sandman)
Get the fuck off my dick, that ain't right
I make a play fuckin' up your whole life
I'm so fuckin' sick and tired of the Photoshop
Show me somethin' natural like afro on Richard Pryor
Show me somethin' natural like ass with some stretch marks
Still will take you down right on your mama's couch in Polo socks, ayy "

- Laura wyłącz to gówno!!!

- Sam jesteś gówno! Na muzyce się nie znasz!

- Ta ciekawe. A kto mi płyty podkradał jak byłem młodszy?

- To było dawno i nie prawda.

- Ale było!

- Zachowujesz się jak szczeniak!

- Ty tak samo! Ja ci tylko powiedziałem żebyś wyciszyła a ty mnie wyzywasz!

- OOOj biedna kizia mizia.

- Nie mów do mnie tak!

- Bo co? Bo mnie pobijesz? Jestem silniejsza.

Tak trochę to naprawdę zachowujemy się jak szczeniaki ale kontynuując.....

- A chcesz się przekonać?

- Dajesz..

Nie skończyło się to zbytnio dobrze bo Derek skończył ze śliwą pod okiem, złamanymi rękami i wbitym prętem w stopę a ja ze złamaną nogą i pogryzionymi rękami ale ostatecznie wygrałam i przeprosił mnie za to że nazwał moją jedną z ulubionych piosenek gównem a ja go przeprosiłam za to że nazwałam go gównem i wbiłam mu pręt w stopę, to za bardzo boli żeby za to nie przeprosić. No nie?

Zazwyczaj jak mam wszystkiego dosyć to zaczynam grać na gitarze.  Po całym przedstawieniu  pełnym krwi miałam wszystkiego dosyć, bycia agresywnym, ogólnie tego wszystkiego i po prostu mam ochotę  pojechać nad jezioro wziąć gitarę i mieć wszystko i wszystkich w dupie ale do pierwszego lepszego jeziora to ja mam jakieś kilkadziesiąt mil a sama nie pojadę bo łowcy mnie znajdą a jak w końcu się ogarnęli i znaleźli coś co mnie zabije? Tym razem to była piosenka All the pretty girl Kaleo. Tak się wciągnęłam że dopiero jakoś pod koniec piosenki ogarnęłam że Derek stoi w drzwiach i mnie słyszy.

- Chcesz coś ze sklepu?

- Nie dzięki. Ktoś dzisiaj przychodzi?

- Raczej nie.. Ale jak Peter przyjdzie to go zostaw w spokoju kiedyś ci powie czemu nie możesz go zabić. 

- Ok. Spróbuje ale nie obiecuję że mi się uda.

- Laura.

- No dobra żartowałam.

Derek wyszedł a ja z powrotem włączyłam czarne rapy i inne piosenki w moim stylu m.in. piosenki Halsey, Queen itd. aż dopóki nie przyszedł ktoś kogo nienawidzę bardziej niż ananasa na pizzy. 

- Co ty tu robisz szczylu? Życie ci nie miłe?

- Przyszedłem odwiedzić mojego siostrzeńca póki jeszcze mogę w końcu wiecznie młody nie będę. Mam lepsze pytanie. Co ty tu robisz?

- Akurat mieszkam tymczasowo. Nawet nie próbuj mnie denerwować dobra? Coś komuś obiecałam i muszę dotrzymać słowa więc się nawet do mnie nie odzywaj.

- Dobra ale uważaj bo ci żyłka pęknie.

- Peter powiedziałam coś. Gówniarzu.

Siedzieliśmy w ciszy chyba z godzinę. Pierwszy raz wytrzymałam tak długo. W sumie to za dużo nie myślałam o tym czy mu coś zrobię albo w jaki sposób go potnę na kilka części i jak przymocuję jego głowę nad kominkiem tylko o tym jak nazwac swoją książkę z moim życiorysem. Która będzie dostępna tylko dla stworzeń nadprzyrodzonych. W końcu nie chcę aby byle kto czytał o mnie i moim życiu towarzyskim i nie towarzyskim. Ale to dopiero kiedy będę strasznie pomarszczona bo stara już jestem chyba że ktoś prędzej mnie zabije.

Derek za szybko to się nie zjawił i wcale nie był zdziwiony kiedy zobaczył żywego Petera. Stwierdziłam że już nie muszę z nim siedzieć skoro Derek wrócił więc poszłm do pokoju. Po 5 minutach siedzenia w ciszy natchnęło mnie coś żeby namalować obraz. Wzięłam pieniądze i wyskoczyłam przez okno na ulicę bo nie chcę przechodzić koło wspaniałych Haleów. Tak to przynajmnie Derek się trochę o mnie pomartwi. Poszłam do empika i wzięłam farby, pędzle i kilka płóten. Wychodząc weszłam w ciemną uliczkę i zobaczyłam kolesia z noże i innego kolesia bez niczego który prawie dostaje zawału. Jako iż jestem bardzo dobra i uczciwa odłożyłam moje zakupy koło śmietnika i podeszłam do nich.

- Ej ty z nożem. Weź zostaw tego kolesia bo on zaraz bez twojej pomocy zejdzie na drugi świat i może zajmij się kimś kto jest groźniejszy od ciebie.

- Spadaj laska bo zaraz ty będziesz miała ten nóż w gardle.

- No dobra sam tego chciałeś.

Pominęłam rękawy od bluzy i wzięłam się do roboty. Podeszłam do nożownika i wgryzłam mu się w szyję rozszarpując mu całe gardło.

- Szybko poszło. Kurde i znowu ta bluza do prania. I to znowu od krwii. Już łatwiej jest sprać czekoladę. A tobie nic nie jest?

Chłopak miał zaledwie kilkanaście lat i chyba chodzi do tej samej szkoły co ja bo go kojarzyłam. Nawet nie wyglądał na wystraszonego.

- Nie nic mi nie jest. Ty jesteś Laura?

- Znasz mnie?

- Ciężko byłoby cię nie znać skoro przychodziłaś do mojej mamy do Meksyku. Sofia pamiętasz ją?

- Boże. Jak przyjeżdżałam do twojej mamy ty jeszcze byłeś w kołysce. Pogadałabym jeszcze ale muszę lecieć.

Do jego rodzina była przyjaciółmi mojej więc prawie jakbyśmy byli rodziną. Jego prababcia i matka były banshee i dały mi schronienie gdy go najbardziej potrzebowałam i jestem im dozgonnie wdzięczna.

Kiedy wróciłam  do domu (weszłam przez drzwi) nie było nikogo i było pełno krwii. Odłożyłam wszystko i zaczęłam szukac oby dwóch Haleów.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 13, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Black AlphaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz