Victor Nikiforov i Yuri Katsuki z pewnych czynników, które niedawno się skrzyżowały, musieli wynająć mieszkanie. Wybrali Szwajcarię, co było na początku nie do pomyślenia - Przecież żaden z nich nie miał z tym krajem nic wspólnego. Mieli mieć współlokatora. Kolegę właściciela, który również przebywał tam na określony czas. Yuri bardzo tego nie chciał, jako że był osobą w towarzystwie nieznajomych nieśmiałą i nie przepadał za obcymi, ale Rosjanin stwierdził, że to wspaniała sprawa, jeśli chodzi właśnie o poznanie nowych ludzi.
- Nie wiem, czy to dobry pomysł - powtórzył Yuri po raz tysięczny, gdy lecieli samolotem do Szwajcarii.
- Naprawdę... Może da się jeszcze to wszystko anulować? - pytał, gdy jechali taksówką do podanego wcześniej miejsca.- Victor, ja się obawiam.
- Zauważyłem - mruknął Victor, wyciągając walizki z taksówki. Słuchał narzekania swojego narzeczonego przez cały tydzień, wręcz nieprzerwanie. Nie dało się nie zrozumieć tego, że Yuriemu nie uśmiechało się mieszkanie z obcym mężczyzną. - A co, jak współlokator będzie psychopatą? Albo kryminalistą? To jedno i to samo, on może nam zrobić krzywdę! - jęknął, biorąc swoją, dość sporą walizkę do rąk. Pożegnali się z taksówkarzem, wcześniej płacąc mu za podwózkę. - Albo w mieszkaniu będzie bałagan. Ogromny. I kalaruchy.
- Yuri. - Victor zatrzymał się na środku chodnika, odkładając na chwilę bagaż. Spojrzał się na swojego chłopaka poważnym spojrzeniem, unosząc delikatnie kąciki ust. - Nie bój się. Właściciel mówił, że chłopak jest niegroźny. Szwajcar, ma dwadzieścia pięć lat. A tacy ludzie zwykle są odpowiedzialni, poukładani i raczej nie przyjaźnią się z robakami - odparł Victor, spokojnie. Objął palcami dłonie Japończyka, by nastepnie ucałować złotą, połyskującą w świetle dziennym obrączkę. - A jak coś będzie z tym facetem nie tak, to mam mocny lewy sierpiowy, dam sobie z nim radę! - Nikiforov zaśmiał się, obejmując chłopaka ramieniem. - Mówiłeś, że będzie z nim wszystko w porządku! - jęknął Yuri, tym razem nie otrzymując żadnej odpowiedzi od swojego narzeczonego.
Szli dalej, i dopiero w połowie drogi zorientowali się, że zostawił bagaż na środku chodnika.Gdy już znaleźli się przy drzwiach od mieszkania, z kompletnym bagażem, Victor zauważył, że drzwi były zamknięte, więc sięgnął po klucze, jednak Yuri szybko szarpnął go za rękaw od płaszcza.
- Nie lepiej zapukać? - zapytał Yuri.
- Yuri, to nasze mieszkanie. Mamy prawo tu wejść bez pukania.
- A co jak... On właśnie rozpruwa czyjeś ciało siekierą? - spytał cicho Katsuki, a Victor przewrócił oczami. - Yuri, to tylko parę miesięcy. Naprawdę uważasz, że spośród tylu współlokatorów akurat my trafimy na jakiegoś dziwaka, który lubuje się w nekrofilii?
- Weź mi nawet nie mów, jak można pieprzyć się ze zwłokami - wymamrotał Yuri, wytykając język na wierzch.
- Podczas seksu z tobą czasem czuję się tak samo - mruknął Victor, żartem. Ale Yuri chyba tego nie zrozumiał, bo kopnął Rosjanina między nogi, zabierając mu kluczyk, podczas gdy ten stękał z bólu. Otworzył drzwi od mieszkania, przymykając oczy, jakby chciał się przygotować na coś przerażającego. Ale nic.
W przedpokoju nikogo nie było. Za to jeszcze parę innych pomieszczeń do sprawdzenia.
- Kiedyś przez ciebie będę bezpłodny... - sapnął Victor, wciąż trzymając dłonie na swoim strategicznym miejscu. Gdy już troszkę przestało boleć, również wszedł do środka.
- Po co ci płodność, jak jesteś ze mną? - spytał Yuri, patrząc się na niego podejrzliwie. - Dziecka mi raczej nie spłodzisz.
- A mpreg? - spytał głosem eksperta, uśmiechając się, dumny z siebie. Japończyk spojrzał się na niego nie zrozumiale, nie wiedząc, o co mu chodziło - nawet nie chciał tego wiedzieć.
- Kalaruchów żadnych jeszcze nie ma... - burknął cicho, rozglądając się po pomieszczeniu. - Nawet tu ładnie. Ale trochę bałagan. - Prawie zwymiotował, wchodząc do kuchni. - Tego gościa chyba nie ma... - mruknął Yuri. - Ale czemu ludzie nie umieją sprzątać?! - warknął, zamykając drzwi od kuchni.
- Nie miałem dzisiaj czasu. - Obcy, beznamiętny głos. Yuri prawie podskoczył ze strachu, gdy stanął za nim nieznajomy, który najpewniej właśnie wyszedł z łazienki. Katsuki odwrócił się do mężczyzny, uśmiechając się niepewnie. Wysoki, umięśniony blondyn, który stał przy nim jedynie w bokserkach. Zaczerwienił się delikatnie. Był niższy od niego chyba o głowę, cholerny wzrost Azjatów. Victor Nikiforov szybko zareagował, podchodząc do swojego narzeczonego. Widocznie mu się coś nie podobało. Położył dłoń na ramieniu bruneta, uśmiechając się delikatnie. Ten to przynajmniej był podobnego wzrostu do tamtego faceta.
- Victor Nikiforov. Może mnie kojarzysz z okładki nowego numeru magazynu fashion!!!on ice - przedstawił się, uśmiechając się z zadowoleniem.
- Kojarzę cię jedynie z ostatniego przyjęcia, jak próbowałeś powstrzymać swojego pijanego chłopaka przed próbą poderwania prezesa - mruknął, przyglądając się speszonemu Japończykowi. Jak on nie lubił tych tematów, ostatnio ciągle był kojarzony głównie z tym. - Jakoś twoja kluska po pijanemu wydawała się być bardziej atrakcyjna - dodał po chwili.
- Atrakcyjność to pojęcie względne. Na przykład - ciebie uznają za okaz seksapilu. Dla mnie co najwyżej nadawałbyś się do reklamy wycieraczek - stwierdził Victor, a nieznajomy westchnął cicho.
- Mam gości. Każdy robi to co chce, a druga osoba się w to nie wtrąca. Jeśli twojemu chłopaczkowi przeszkadza bałagan w kuchni, to niech sam sobie posprząta. - U mnie ktoś jest.
- I latasz po domu w samych bokserkach? - spytał zniesmaczony Yuri, ale Victor szybko zasłonił mu usta dłonią.
- Już cicho bądź, Yuri. Chodź, pójdziemy do swojej sypialni - odparł cicho Victor, patrząc się wręcz ze wstrętem na Szwajcara. Wzięli walizki, a w swoim nowym pokoju postanowili je rozpakować. Gdy Yuri układał czyste ubrania w kostkę, zeszli na temat mężczyzny.
- Znasz go, Victor? - spytał Yuri, patrząc się na swojego narzeczonego. Nikiforov westchnął cicho. Siedział na dwuosobowym łóżku, od czasu do czasu grzebiąc w telefonie.
- Ta, kojarzę. Kolega po fachu. Parę razy spotkaliśmy się na imprezach, ale on pracuje w innym kraju, jak zresztą widzisz. Ty go nie pamiętasz, bo przecież nic nie pamiętasz po alkoholu - odparł obojętnie Victor, zerkając na wyświetlacz. - Jak widzisz, nie przepadamy za sobą. Głównie dlatego, że ten koleś podrywa szefa, tylko po to, żeby wskoczyć z nim do łóżka i zyskać u niego większe uznanie - warknął Rosjanin. - Nie zdziwiłbym się, gdyby właśnie teraz pan Dmitrij był u niego w mieszkaniu! - warknął, celowo głośniej, a żeby tylko Szwajcar to usłyszał. - Christophe Giacometii. Szuja. Ciągle był chodził do klubu i się pieprzył. Chodzą plotki, że przed pracą był striptizerem w gejowskim barze - warknął Victor.
- To się nam współlokator trafił... Chyba wolałbym jakiegoś psychopatę, niż twojego wroga z pracy i męską dziwkę - burknął Yuri.
- Męska dziwka. Dobre porównanie - prychnął Victor. - Nie chce mi się dłużej siedzieć z tym typem pod jednym dachem. Masz intuicję, Yuri. Następnym razem chyba się ciebie posłucham.
CZYTASZ
Kolega po fachu | Yuri!!!on ice
FanfictieVictor i Yuri wynajmują na parę miesięcy mieszkanie w Szwajcarii. W tym samym czasie poznają dość specyficznego współlokatora.