3. Heavenly

565 32 7
                                    

Ręce trzęsły jej się okropnie, kiedy próbowała wykręcić kod na zamku automatycznym przy swojej szafce. Ludzie gapili się na nią ukradkiem, pewnie myśląc, że Heavenly o tym nie wie — ale Heavenly czuła, jakby te wszystkie natarczywe spojrzenia wypalały dziury w jej skórze... a może w duszy też...?

Jakiś chłopak trącił ją ramieniem i jej szkolna torba upadła na podłogę, przy okazji rozsypując wszystkie podręczniki dziewczyny na ziemi. Cudownie — westchnęła w myślach i schyliła się po książki. W poprzedniej szkole często ktoś ją popychał albo wywracał.

— Pomóc ci? — usłyszała obok siebie. Heaven zamarła.

Obok niej przysiadła ładna dziewczyna i zaczęła zbierać jej podręczniki z powrotem do torby. Była wyższa i trochę bardziej wysportowana od Heaven, a jej różowy szalik zamiatał szkolną podłogę, gdy wychylała się po kolejne książki.

Heavenly wstała z klęczek i zasunęła torbę, kiedy wszystkie rzeczy były już z powrotem w środku. Jej policzki lekko się zaczerwieniły.

— Dziękuję — wymamrotała, spuszczając wzrok na swoje buty. Jej trampki były długie do kostek i o ile kiedyś były granatowe, teraz ich kolor już odrobinę wyblakł. Jedna ze sznurówek była lżej zawiązana od drugiej.

— Jestem Allison — powiedziała dziewczyna, spoglądając na Heavenly z uśmiechem i wyciągając do niej dłoń. — Miło mi cię poznać.

Allison nie wyglądała na osobę, która mogłaby wbić komuś nóż w plecy. Miała taki miły uśmiech i wyglądała naprawdę przyjaźnie, kiedy podawała jej rękę. Mimo wszystko Heavenly nie mogła po prostu zaufać swoim przypuszczeniom. A może to właśnie Allison okaże się później osobą, przez którą będzie chowała się we własnej szkolnej szafce?

Nieśmiało uścisnęła dłoń Allison.

— Heavenly — odpowiedziała cicho.

— Ładne imię. — Allison potrząsnęła głową, żeby odgarnąć ciemne włosy z oczu. — Jesteś nowa? Chyba nigdy cię tu nie widziałam.

— Przyjechałam do miasta dzisiaj w nocy... — Wzięła głęboki oddech. — Przepraszam, ale chyba jestem trochę nieśmiała — wyjaśniła niepewnie. — Trochę bardzo.

Allison się zaśmiała.

— Spokojnie. Problem z kłódką? — spytała, wskazując głową na drżące ręce Heavenly, usilnie próbujące wykręcić ciąg cyfr w zamku automatycznym. Heaven zacisnęła lekko usta i kiwnęła głową. — Pokaż — poleciła Allison, biorąc od dziewczyny kartkę z kodem. Pokombinowała przez chwilę przy kłódce i po kilku sekundach zamek kliknął. — Proszę. — Oddała Heavenly kartkę i uśmiechnęła się przyjaźnie.

Heaven również zmusiła się do uśmiechu.

— Dzięki.

Otworzyła szafkę i przełożyła do niej większość podręczników.

— Jaką masz teraz lekcję? — spytała Allison, kiedy Heavenly zamknęła z powrotem metalowe drzwiczki.

— Emm... — Zerknęła na kartkę z kodem do kłódki. Obok miała zapisany plan. — Zaawansowaną biologię.

— I zgaduję, że nie masz najmniejszego pojęcia, gdzie jest sala, prawda?

Heavenly przytaknęła nieśmiało, a Allison roześmiała się i chwyciła ją za rękaw koszulki.

— Chodź — powiedziała. — Poznasz moich przyjaciół. Na pewno się polubicie. Wydajesz się być całkiem fajna, wiesz?

Pociągnęła Heaven przez korytarze, a ona starała się zapamiętać drogę do sali, ale dłoń Allison trzymająca ją za t-shirt uniemożliwiała jej skupienie się na zakrętach. Zazwyczaj nie lubiła żadnego kontaktu z innymi ludźmi — wzrokowego, fizycznego. Ale Allison zdawała się być taka miła, taka ciepła i prawdziwa... i pomogła jej pozbierać książki...

❄ frostbitten ❄ Isaac LaheyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz