Rozdział 21: Wypadek

55 7 8
                                    


Minęło już kilka ładnych godzin odkąd Rachel była nie przytomna.Siedziałaś cały czas przy niej. Sans spał obok na kanapie. Nagle zobaczyłaś lekkie drgnięcie powiek u dziewczyny. Patrzyłaś na nią z oczekiwaniem. Poruszyła się. Ociężale otworzyła powieki.

-Uh....moja głowa co się stało?- złapała się za głowę

-Tak to jest jak idziesz gdzieś bez pytania- zaśmiałaś się lekko

-A tak serio?- spytała się z ponurą miną

-Zemdlałaś- wzruszyłaś ramionami

Spojrzała na ciebie jak oparzona i zaczęła rozglądać się po pomieszczeniu.

-Ale jak zemdlaaaaa.......- nie dokończyła bo w tej samej chwili zobaczyła kto leży na kanapie. Zauważyłaś, że szykowała się na naprawdę soczysty krzyk. Zasłoniłaś jej usta dłonią.

-Zawdzięczasz mu całą głowę, więc lepiej nie krzycz-powiedziałaś powoli zdejmując rękę

Rachel wpatrywała się w niego ze zdziwieniem ale i strachem.

-Co nigdy nie widziałaś kupy kości- odezwał się Sans otwierając oczy

Na jej reakcję nie trzeba było długo czekać. Szybko wstała i czym prędzej pobiegła do chyba najbezpieczniejszego miejsca w twoim domu czyli do łazienki. Usłyszałaś trzaśnięcie drzwiami. Ciężko westchnęłaś.

-Musiałeś- warknęłaś

-Przecież wiesz, że gdybym tego nie zrobił nie byłbym sobą-zaśmiał się a ty lekko walnęłaś go w tył głowy- Ała no co-złapał się za uderzone miejsce

Ty tylko wywróciłaś oczami. Poszłaś śladem przyjaciółki. Głośnozapukałaś do drzwi.

-Rach otwieraj!!!!- krzyknęłaś

-Nie!!! Czemu mi nie powiedziałaś

-Próbowałam, ale uciekłaś proszę otwórz- poprosiłaś

Sans złapał cię za ramię i pokręcił przecząco głowo

-Spokojnie ja to załatwię- szepnął po czym zniknął

-Co on kombinuje- myślałaś i w tej samej chwili usłyszałaś piskliwy głos twojej przyjaciółki

-Nie proszę nie zbliżaj się- wrzasnęła

Podeszłaś bliżej drzwi chciałaś przyłożyć ucho do drzwi, ale wtedy drzwi się otworzyły i walnęły cię prosto w twarz. Zachwiałaś się i omal nie spadłaś ze schodów gdyby nie kościotrup spadłabyś.Złapał cię w ostatniej chwili. Bolało. Naprawdę bolało.Dotknęłaś swojego nosa. Pod wpływem dotyku lekko cię szczypał.Zobaczyłaś na opuszkach palców trochę krwi. Wszystko co widziałaś było trochę zamglone.

-Boże przepraszam, PRZEPRASZAM!!!- słyszałaś głos twojej kumpeli

-Spokojnie wyliże się- zaśmiałaś się

Poczułaś jak Sans unosi cię do góry i znosi na dół. Serce zaczęło ci szybciej bić

BUM BUM BUM BUM BUM BUM BUM

Czułaś że się czerwienisz, ale nic nie mogłaś na to poradzić. Schowałaś twarz w dłoniach aż Sans cię nie położył na kanapie. Rachel siadła koło ciebie a kościotrup poszedł do kuchni po coś zimnego. Po chwili przyniósł mały woreczek z kostkami lodu w środku dodatkowo owiniętymi papierowym ręcznikiem. Przyłożył je do twojego nosa. Syknęłaś.

-Przynajmniej to zdarzenie was poznało ze sobą- zaśmiałaś się

Sans i Rachel popatrzyli się na siebie. Kościotrup wyciągnął do niej dłoń.

-Hej jestem Sans. Szkielet Sans- Przywitał się

-Rachel. Miło cię poznać- lekko się uśmiechnęła

-Chyba nie będzie tak źle- pomyślałaś

Resztę dnia spędziliście na kanapie oglądając jakiś głupi serial w telewizji. Zastanawiałaś się czy twoja kumpela zgodzi się by ci pomóc z kościotrupem. Nie byłabyś z tym sama.


Czy kiedykolwiek skończy się to piekło, w którym ludzie to potwory?


AboveTale- ucieczka przed śmierciąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz