Rozdział I

464 41 2
                                    

Blondyn rozejrzał się po sali. Taka sama, jak każda inna. - Pomyślał, podchodząc do trenerki.
— Co dziś? Znów balet? — spytał, z wyczuwalną nutą znudzenia takowym tańcem.
— Oczywiście, że nie, Jurij. Dziś będzie ciąg dalszy twojego „Romea i Julii”. — odpowiedziała, sycząc.
Niebieskooki, znając już to, co ma robić, ruszył do przebieralni, inaczej zwanej - męskiej toalety. Wszedł, wyciągając drugą słuchawkę. Rozebrał ćwierkowaną kurtkę i rzucił ją o zlew, zostając w podkoszulku z nadrukiem ryczącego tygrysa. Ściągnął również swoje glany z dwudziestoma pięcioma dziurkami, zostając w skarpetach. Dżinsy zostawił, nie chciał bowiem ćwiczyć w samych bokserkach [choć dla niektórych by to pasowało~]. Poprawił swą kitkę, wychodząc z toalety.
— Zgłaszam nieprzygotowanie, proszę pani. — powiedział żartobliwie; — Nie mam dobrych spodni do tańczenia. — dodał z śmiechem.
— Będziesz ćwiczył bez spodni. — odpowiedziała, pionurując go wzrokiem.
Plistesky w jej oczach może i miał ten swój specyficzny charakter, ale również wciąż niedoszlifowany talent, który chciała udoskonalić. Musiała jakoś znaleźć inspirację dla chłopca, by ten nie miał podejścia podobnego do „Wszyscy się zabijcie”. Już teraz patrząc na opiekunkę wyglądał, jakby za ten żart chciałby ją zabić.
Nastolatek jedynie westchnął, spoglądając na swoje czarne spodnie. Westchnął​ i na jej oczach zaczął je rozbierać. Zanim skończył usłyszał jej przeciwskazanie.
— Czyli mam je ściągać czy nie? — spytał, już zirytowany.
— Nie, nie. Będziesz ćwiczył w nich, tyle że bez większych ruchów nogami... — rzekła, również z deka poirytowana.
Podczas, gdy praktycznie pół godziny Rosjanin był męczony treningiem w dżinsach, nauczył się, by nosić na treningi luźniejsze spodnie. Wrócił do domu, ciesząc się widokiem braku barierek i luster dookoła.

Mała, ruska wredota.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz