Rozdział III

432 30 6
                                    

Wszystko szłoby powolutku, gdyby nie nagłe wejście kilku postaci do hali.  Nie było jeszcze przecież dwunastej, był to jeszcze jego czas! W błyskawicznym tempie opuścił nogę na dół, kończąc jednocześnie pozę, by spojrzeć na gości.
Owymi okazali się być Altin i jego trener. Jurij pamiętał z wcześniejszych lat Kazacha.

Po wymienieniu krótkich spojrzeń na siebie, łyżwiarze (a raczej ich trenerzy), uznali, iż nie będzie problemem praca na połowie sali. Mimo wszystko, blondyn nie ufał tak bardzo przeciwnikom – nie miał bowiem pewności, iż Kazachy nie zgapią od nich części układów. Jednak ciekawskie oko Jurija nie mogło się oprzeć spojrzeniom na części tańca Otabeka.

Po kilkudziesięciu długich minutach, obydwoje panowie skończyli swoje ćwiczenia. Trenerzy rozeszli się w swoje strony, a dwójka dawnych przyjaciół została sam na sam.
Yuri zaczął intensywnie myśleć, jak dobrze zacząć rozmowę. Miał kilka opcji do wyboru, z czego pierwszą było udawanie, że wszystko jest nadal tak samo, drugą: rozpoczęcie rozmowy o uczuciach i relacji między nimi, trzecią: wszcząć kłótnię z milionami przekleństw o tym, jak bardzo Beka go zranił, że nigdy mu tego nie zapomni...
Zanim jednak biedaczek na cokolwiek się zdecydował, Altin zaczął:
— Yuratchka... Przepraszam cię. — powiedział to powoli, jakby zapominał słów i nad każdym jednym musiał się zastanowić trzy razy. Z resztą, nie tylko on kombinował nad językiem.
— To również moja wina. — przyznał. Przez długie miesiące zamęczał się myślą o owym Otabku do takiego stopnia, że niechcący urwał więzi z większością łyżwiarzy, nie licząc, oczywiście, Victora z jego imiennikiem, Yuurim.  — Nawet do ciebie nie pisałem, czy dzwoniłem... — po tych słowach czuł, jak klatka z emocjami powoli puszczała w szwach, czego bardzo, bardzo nie chciał.
— Ja również mogłem to robić, nie bierz całej winy na siebie. — odparł brunet, a jego mina przybrała wyglądu podkówki jeszcze bardziej niż zwykle.

Plistesky wpatrywał się w chłopaka swoimi jasnoniebieskimi oczami przez dłuższą chwilę – myślał bowiem nad odpowiedzią. Ową było podejście bliżej, podniesienie ramion i objęcie już równego chłopaka z cichym "tęskniłem" do ucha. W jego oczach pojawiły się łzy, by zaraz po tym wylać się na policzek, a z niego spaść na czarną skórę starszego.

Zdziwił go fakt odwzajemnienia przytulasa. Dotyk rąk na plecach osiemnastolatka wywołało ciarki.
Ten przed te lata myślał, że drugi o nim wręcz zapomniał, że zniknął w czyimś cieniu. Poczuł się prawie jak za czasów wczesnego dzieciństwa, w pierwszych klasach szkoły podstawowej. Zupełnie sam, oddalony od każdego. Większość czasu spędzał wtem na refleksjach ponad poziomem ośmioletniego chłopca, głównie na takich, dlaczego kilka cech może przekreślić całe życie. Dziś takie chwile zapełnia gimnastyką, by tylko pokazać tym dzieciakom z szkół, że dał radę być kimś więcej  niż pierwszym-lepszym chłopczykiem.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 06, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Mała, ruska wredota.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz