Rozdział 2

115 10 0
                                    

- Jesteś tu już trzeci raz w tym tygodniu a dziś jest środa! - mówiła przejęta higienistka

- Trudny współlokator- odpowiedział spokojnie

- Za każdym razem to mówisz. Może powinnam iść z tym do dyrekcji?

- Nie, proszę. Jeszcze wyjdę na mięczaka to będę miał jeszcze większe kłopoty!

- Dobrze, ale obiecaj mi że do końca tygodnia nie zobaczę Cię tu

- Pani życzenie jest dla mnie rozkazem - uśmiechnął się i razem z kumplem wyszedł z gabinetu. Szli w ciszy przez korytarz aż Nick zaczął z uśmiechem na twarzy udając powagę.

- Nie będzie ci łatwo co?

- Poświęcę się dla was

***

  Łóżko Jacka znajdowało się pod łóżkiem Nika. Cato spał nad zezowatym. Ten zezowaty tak naprawdę nazywał się Paul. Miał niebieskie oczy i wcale nie miał zeza. Należał do tych osób, które żyją w własnym świecie. Świat Paula składał się z muzyki. Nie umiał on grać na żadnym internecie ale w soboty chodził na próbę chóru. Gdy chodził, a raczej podskakiwał od ściany do ściany, po korytarzu jego brązowe włosy opadły mu na oczy dlatego też wszyscy nazywali go zezowatym. Nie był przyjacielem Jacka ale też nie był wrogiem. Po prostu kolegą z pokoju. Co prwda nigdy go nie było przy wszystkich największych awanturach przez co nie można było stwierdzić czy będzie bronić młodego.

  W każdy czwartek po południu młody razem z Nickiem sprzątali klasy i dawali korepetycje młodszym kolegom. Tym sposobem zarabiali na swoje dalsze życie. Co prawda Jack mógł sobie darować ponieważ wystarczyło trochę dymu i iskierek i miałby masę kasy. Chodził tam dla Nicka, a poza tym to by było podejrzane gdyby nagle stał się bogaczem.

  Wieczorem Nick jak zwykle opuszczał, w plastikowym kubeczku przekazanym do sznureczka, wiadomości, które podał przy świetle latarki. Jack wziął kratkę, zakrył głowę kołdrą i zamachnął się delikatnie ręką. Rozbłysło blade światło. Czytał: ,, Myślałeś może jak to będzie gdy nas zaadoptują? Jesteś dla mnie jak brat nie chcę się od Ciebie oddalać. Ktoś musi ratować cię z opresji".  W powietrzu wpisał palcem litery, które zarysowały się dymem. Po chwili widziały na kartce. Włożył ją do kubka i pociągnął dwukrotnie za linkę. Kubeczek poszedł do góry. Tym razem Nick czytał:,,Nie myślałem i ty też nie myśl. Ludzie nie chcą takich staruchów jak my"

- Dobranoc -wszeptał po odczytaniu wiadomości

- Dobranoc-odpowiedział młody zagłębiając się we śnie.

***

    O siódmej była pobudka. Wszyscy zleźli z łóżek. Cali zaspani szli ospałym krokiem w stronę stołówki. Jack wziął tacę, tyleż i ustawił się w kolejce. Dzisiaj dyżur na stołówce miała ,, cudowna Lili". Każdy chłopak marzył o pocałunku z nią. Każdy oprócz młodego. Dla niego była tylko najlepszą przyjaciółką.
  Lili miała długie ciemne włosy i ciemno błękitne oczy. Miała blada cerę. Była dosyć szczupła. Miała tylko czternaście lat ale po tym co przeżyła była bardzo dojrzała jak na swój wiek. Jej mama była prostytutką i pewnego razu urodziła niechciane dziecko. Ojca nikt nie znał. Matka Lili brała narkotyki i biła dziewczynkę gdy ta robiła coś nie tak jak jej matka chciała. W wieku sześciu lat Lili zadzwoniła na policje i powiedziała ze mama ją bije. Dziewczynka nie miała krewnych więc oddano ją do domu dziecka.

-Cześć Lili - powiedział Jack gdy dziewczyna nakładała mu jajecznicę na talerz

- Cześć- odpowiedział z nutką przerażenia w głosie- Muszę z tobą poważnie porozmawiać- drugą część wypowiedzi wyszeptała

W Płomieniach MagiiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz