Dwa dni później, korzystając z dnia wolnego od pracy w schronisku, Baekhyun zajął kremową kanapę Junmyeona, decydując, że będzie ona jego całodniową towarzyszką. Przyjemny w dotyku materiał i miękkość, którą było czuć przy każdym ruchu, skutecznie zagwarantowały jej miano ulubionej kanapy kiedykolwiek.
Baekhyun naprawdę cenił sobie wygodę. Przy czym wyjadanie pysznego jedzenia z nie swojej lodówki było dodatkowym atutem, a Jun przynajmniej nie będzie musiał martwić się o zepsute resztki. To jest właśnie łączenie przyjemnego z pożytecznym.
— Długo jeszcze? — No tak, należało dodać, że wyjadanie to spowodowane było tylko i wyłącznie nudą.
Junmyeon jak zwykle zajmował się swoim blogiem, chociaż z tego co Baekhyun zdążył już zauważyć, tym razem robił zdjęcia. Wnioskował to głównie po jedzeniu, leżącym na stole i nachylającym się nad nim Koreańczykiem, który od trzydziestu minut z zawziętością celował w nie aparatem. Niestety, coś mu nie wychodziło, bo ciche przeklinanie było jednak całkiem słyszalne.
— Nie wiem — odparł, po raz kolejny próbując zrobić idealne zdjęcie. Nadal graniczyło to z cudem. — Zaczekaj tutaj, a ja idę po drugi aparat. — No i wyszedł, zostawiając Baekhyuna z jego kolejnym celem na tę chwilę.
—Ja nigdzie się nie ruszam. — Cóż, może to nie do końca było prawdą. Bowiem młodszy chłopak, mówiąc to podniósł się z kanapy, żałując, że nie ma ona jakichś kółek, dzięki którym mógłby jej nie opuszczać i podkradł się do kuchennego stołu.
Pierwszym co zobaczył było jakieś bliżej nie określone, ale pysznie wyglądające danie, który chyba powinno być ciepłe. Oczywiście jak można było się domyśleć, jego ciepło uleciało prawdopodobnie w chwili, kiedy Junmyeon uwieczniał je pewnie po raz piąty. Co i tak w porównaniu do ilości zdjęć, jakie uzyskał do tej pory, było zaledwie początkiem.
Miało to dla Byuna nieco mniejsze znaczenie. Natomiast tym, co liczyło się najbardziej było ciche podkradnięcie tego tajemniczego dania z nadzieją, że nie wywoła ono równie tajemniczej choroby. Ale w tym przypadku to łakomstwo wygrywało.
— Skubnę cię tylko troszeczkę — zanucił, podbierając jedzenie palcem, a następnie lekko przygładził, by nie było widać niewielkiego ubytku. Junmyeon nie zauważy, prawda?
Chwilę później powrócił do kanapy, na której położył się wygodnie i dopóki jego przyjaciel przewracał kolejne rzeczy w swoim pokoju, mógł spokojnie cieszyć się kojącą go wygodą. Sytuacja uległa zmianie, kiedy usłyszał zamykające się drzwi, a następnie Kima przechodzącego niedaleko niego.
Niemal od razu skierował się ponownie do stołu, przy którym starał się wcielić w życie swój plan, dotyczący posta na instagramie, który zdobędzie miliony serduszek i zachwyci wielu, ale to naprawdę wielu ludzi. A Junmyeon, kiedy coś postanowi to tak rzeczywiście jest. Albo przynajmniej będzie.
Jednak coś mu nie pasowało. Jakby jakiś mały szczegół zaburzał całą perfekcyjną aparycję jego kadru. Co tu jest nie tak? — pomyślał, przybliżając twarz do dania.
COŚ.TU.NA.PEWNO.JEST.NIE.TAK.
Junmyeon był bliski osiągnięcia jakiegoś wcześniej nieznanego pułapu zirytowania, bo kiedy on nie potrafił rozwiązać jakiejś zagadki, nie mógł tego zrobić już nikt. I to nie tak, że był zapatrzony w siebie. To po prostu jego obiektywna, ale oczywiście prawdziwa i zgodna z prawdą opinia. Przecież nie mógłby rozsyłać nieprawdziwych informacji. I co z tego, że to wszystko brzmiało jak masło maślane? Być może rzeczywistość uwielbiała masło. Albo Junmyeona.
Kim potrząsnął głową, twierdząc, że to na pewno chodziło o niego. Nie o żadne masło, które jakby nie było wymyślił sam. Zresztą nieważne! Teraz sprawa ciasta była najważniejsza, a on na pewno odkryje to, co burzy jego niezastąpione poczucie estetyki.
CZYTASZ
♡ Crush of the day ♡
FanfictionW Baekhyunie zakochują się dwaj przystojni mężczyźni, którzy znajdują coraz bardziej niezwykłe i niekiedy pokręcone sposoby, aby zdobyć jego serce. Jeden z nich jest przyjacielem od czasów dzieciństwa, drugi natomiast pracuje jako ekspedient w znane...