rozdział IV

58 1 0
                                    

Następnego dnia wszyscy ( oprócz Sarady, która miała watrę) wcześnie wstali złożyli obóz, zgasili ognisko i ruszyli dalej. Biegli, kiedy Mito zauważył że Mitsuki dziwnie się zachowuje, postanowił sprawdzić to później, ponieważ Mito właśnie zauważył ruch w krzakach, kiwnął do Mitsukiego. Mitsuki pośpiesznie "wydłużył" swoje ręce łapiąc wszystkich i odskoczył. W tym momencie w którym kunai z wybuchową notką wylądował na ziemi, powodując wybuch.
- nieźli są - usłyszeli zza krzaków i wyłonił się z nich człowiek, odziany w szatę w fioletowe chmury.
- Kim jesteś? - Zapytał bez wahania Boruto.
- Kim jestem!? Dobre pytanie! - osobnik wybuchnął śmiechem.
- Jestem członkiem "kibo", organizacja która daje nadzieję, jaką nadzieję?
Dzięki nam świat shinobi będzie naprawdę światem shinobi. Ja jestem na razie nowicjuszem. Choć organizacja nie dawno powstała...
-Haruki! Za dużo mówisz! - Zza krzaków wyszedł drugi tak samo odziany jegomość.
- Poza tym, to miała być akcja z zaskoczenia, nie pamiętasz?
- Tak ale... - podczas gdy członkowie "kibo" się kłócili, Konohamaru dał znak swojej drużynie. "To nie ceregiele, uciekajcie a ja się nimi zajmę, gdy nie będzie mnie wystarczająco długo, ruszajcie po pomoc albo szukajcie mnie." A zatem wszyscy wyskoczyli w górę, na pobliskie drzewo. W locie Boruto rzucił rasenganem, Mitsuki spróbował złapać przeciwnika. Nie udało się, więc ruszyli do ucieczki. Gdy biegli, Sarada zachowywała się dziwnie ospale i sennie, prawie weszła w drzewo. Chłopcy zarządzili postój, żeby ustalić co zrobią z dziewczyną. Kiedy ustalili że jest zbyt śpiąca żeby normalnie funkcjonować i że po kolei będą ją nosić, Sarada w tym czasie zasnęła. Mito zaproponował żeby pierwszy wziął ją Boruto. Ten lekko się zarumienił ale zrobił to. Przerzucił dziewczynę prze ramię i pobiegli dalej.

______________________________________
Boruto

Znowu. - Zdążył pomyśleć Boruto zanim uskoczył przed shurikenem. Tak jak wcześniej ustalił z chłopakami, jednym susem doskoczył do Mitsukiego i przekazał mu Saradę. Mitsuki wycofał się i już chciał uciec, żeby zapewnić dziewczynie schron i dać kolegom więcej miejsca do walki, kiedy z zawrotną prędkością zaczęła się do niego bliżej nieokreślona kula, zapewne z chakry. Mitsuki, nie wiele myśląc obronił się ciałem Sarady i gdyby nie błyskawiczna reakcja Mito, który zaopatrzony w obronny wir rzucił się przed nich, dziewczyna by zginęła. Boruto strasznie się zdziwił reakcją żółtookiego. Dlaczego obronił siebie ciałem kogoś innego? Przecież ona nic mu nie zrobiła! Ja nigdy nie zrobiłbym czegoś takiego! Czasu było niewiele a Boruto zauważył że Mito już walczy, z człowiekiem... ubranym w szatę w fioletowe chmury.

"kage bunshin no jutsu!" wystarczyło aby powstało pięć klonów Boruto, jeden z nich wyskoczył w górę rzucając w przeciwnika rasenganem, wróg szybko dojrzał zbliżającą się do niego kulę chakry i już chciał odskoczyć kiedy kula zniknęła nieprzyjaciel zaśmiał się, lecz Mito wykorzystał jego chwilę nieuwagi i zadał mu cios w brzuch. Zdezorientowany przeciwnik zachwiał się i upadł pod wpływem kolejnego ciosu.

- Ja się nim zajmę! A ty zlokalizuj drugiego! - Krzyknął Boruto i wymienił się miejscami z Mito, który uruchomił byakugana starając się wypatrzyć kolejnego wroga.

______________________________________________________________

Ledwie żywi chłopcy powoli szli w niewiadomym kierunku. Co prawda wygrali walkę lecz tak to ich wykończyło, że z trudem trzymali się na nogach. Nie mogli więc liczyć na byakugana Mito który odnalazł by kryjówkę Mitsukiego i Sarady.

- Mito, nie daję już rady i widzę że ty też, musimy zrobić postój bo oboje padniemy. -Zaczął Boruto.

- Wcale nie jestem zmęczo - Mito przerwał bo musiał podtrzymać się drzewa, żeby nie upaść.

- No dobra, jestem zmęczony ale...

- Nie ma "ale" Mito! oboje ledwo trzymamy się na nogach więc bądź taki łaskawy i usiądź, jeśli nie chcesz żebym posadził cię siłą!

- znalazłam ich! - dobiegł chłopców dziewczęcy głos po czym ujrzeli Saradę stojącą przed nimi i uśmiechającą się. Chwilę później pojawił się również Mitsuki.

- Cieszę się że znów mogę was widzieć. Jak przebiegła walka?

- Pierwszy z nich nie był jakoś szczególnie dobry, wystarczył rasengan Boruto, kilka mocniejszych ciosów i po wszystkim. Ale drugi był naprawdę silny, to on doprowadził nas do tego stanu, mieliśmy szczęście i też udało się nam .Aktualnie - Tu Mito skrzywił się nieznacznie - Aktualnie nasze zdrowie jest na uszczerbku. Oprócz wycieńczenia i braku chakry, ja mam mocno poturbowaną rękę. Mito spojrzał krytycznie na swoje prawe przedramię, które całe było we krwi i zadrapaniach, wyglądało rónież na conajmniej skręcone ( lolz da się w ogóle skręcić przedramię? Dop. Aut. ) a Boruto... Sami zobaczcie. - Blondwłosy chłopak wyglądał zdecydowanie gorzej od niebieskowłosego posiadacza byakugana. Był cały we krwi, dosłownie. Twarz, ręce, nogi. Wszystko. Chłopak leżał wycieńczony, widać było że walka dała mu w kość. I dosłownie i w przenośni. Bo trzeba wam wiedzieć że prócz krwi na swoim ciele ( która to krew mogła pochodzić z kilku ran, nie chodzi o to że niemal nie miał skóry ) Boruto miał kilka głębokich ran i wnioskując po odgiętych nienaturalnie kończynach miał również połamane to i owo.
- Natychmiast zabieramy was do kryjówki, musicue odpocząć! - Sarada wzięła Boruto pod ramię.
- Dasz radę iść sam? - Chłopak tylko wzruszył ramionami, po czym postawił kilka kroków. Mito opierając się na Mitsukim szedł znacznie szybciej, pozwalała mu na to mniejsza liczba obrażeń.
______________________________________
Sarada

Sarada była przerażona, chłopcy wyglądali okropnie. Mimo że Boruto zapewniał, że może iść na własnych nogach, trwało to bardzo powoli i tylko wykańczało chłopaka. Sarada więc postanowiła go zanieść. Oboje zarumienieni, przemieszczali się dużo szybciej. Kiedy dotarli do ich kryjówki-bardzo skrytej jaskini, Boruto i Mito od razu usiedli opierając się o ścianę. Sarada pospiesznie wyjęła apteczkę a Mitsuki wodę. Poturbowani łapczywie wypili po butelce. Sarada opatrzyła ich rany, na złamane kości założyła zmoczony wcześniej wodą bandaż i utrwaliła to gazą. Umyślnie nie unierochomiała całkowicie kończyn na wypadek gdyby musieli jeszcze walczyć. Teraz już pozostawało tylko czekać...

______________________________________

No hej! Wracam po tej dłuuuuuuuuuuuuugiej nieobecności.
Rozdział nie sprawdzony więc jak tylko zobaczycie jakiś błąd to piszcie w komach. Dziękuje za te wszystkie gwiazdki i komy! To bardzo mnie motywuje i wtedy piszę, potem idę, powiedzmy zrobić herbatę i bach! Nie chcę mi się i kończe po jakimś miesiącu. Tak to wygląda. No dobra ja spadam a wy nie zapomnijcie dać gwiazdki czy napisać co wam się podobało a co nie!

Konohamaru team (Naruto)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz