13. Pierwsza wspólna walka

237 10 3
                                    

Pomysł Disturbed_Warrior. Dzięki moja Pando😊😇

❇Jason - Siedziałaś u doktora Aleca Earnhardta. Opiekowałaś się przyjaciółmi Jasona, ale w głowie go przeklinałaś za to. Nie mogłaś nigdzie wyjść, bo oni byli zbyt przerażeni. Liza oraz Daisy Cię wspierały przy opiekowaniu się chłopakami. Oliver chciał od Ciebie jakieś zioło, a Keith się do Ciebie dobierał. Współczułaś dziewczynom, że zanim ty tutaj przyszłaś one musiały to znosić. Kiedy oni zasypiali rozmawiałaś z Lisą i Daisy. Obie były bardzo sympatyczne. Brązowowłosa była kiedyś dziewczyną Twojego chłopaka, ale widziałaś, że nie próbuje Ci go zabrać. Polubiłyście się. Właśnie z nią rozmawiałaś, kiedy do jaskini wbiegł zdyszany Brody. Jego twarz była okropnie czerwono i z wielką trudnością brał wdechy.
-Jason, co się stało? -zapytałaś zrywając się z miejsca, na którym siedziałaś.
-Piraci są u doktora i mają zamiar przeszukać jaskinię -wziął głęboki wdech. -Musisz mi pomóc.
-Dlaczego ja? -zapytałaś, podnosząc brew.
-Bo umiesz obsługiwać broń. Chodź, nie mamy czasu -pociągnął Cię w stronę wyjścia.
Po drodze otrzymałaś AK-47. Schowaliście się za skałami i czekaliście, aż piraci tutaj dotrą. Kiedy się pojawili od rau otrzymali kulki w głowę. Dobrze sobie radziłaś, ale miałaś poczucie winy, że zabijałaś tych ludzi. Pobyt na tym archipelagu nauczył Cię jednego. Najważniejsze jest przetrwanie. Na szczęście nic Ci się nie stało, ani Jasonowi, a wróciliście do groty zwyciężeni. No i może troszkę ubrudzeni krwią.

❇Vass - Rakyat już Cię okropnie denerwowali od dawna. Przejmowali wasze bazy i wieże, zostawiając was bezradnych. Zawsze tylko mogłaś informować Vassa o takich sytuacjach, ale nigdy nie mogłaś mu pomóc, bo się o Ciebie martwił. Potrafiłaś sobie poradzić w każdej sytuacji. Noże, sztylety, łuk, pistolet, ani karabin snajperski nie były Ci obce. Kiedy spał chodziłaś polować na dziki, tygrysy, a nawet rekiny. On oczywiście nic nie wiedział, bo zawsze jak się budził, okłamywałaś go, że któryś z piratów wam przynosił skóry i mięso. Oni przez to byli Ci wdzięczni, bo Vass był dla nich wszystkich łagodniejszy. Pewnego dnia jak zwykle odbierałaś raporty i się nudziłaś. Okręciłaś się na krześle obrotowym i wyszłaś z pokoju. Prawie dostałaś zawału kiedy przed Tobą pojawił się Twój popapraniec.
-Dzisiaj jest Twój szczęśliwy dzień złotko -powiedział radośnie.
-Co dzisiaj brałeś? -westchnęłaś załamana.
-Jeszcze nic. Będziesz mogła sobie postrzelać do Rakyat -podskoczył w miejscu.
-Skąd założenie, że potrafię?
-Potrafisz ja to czuje, a jeśli nie to się nauczysz w między czasie.
-Vass, popaprańcu jeden, co to ma znaczyć?! -krzyknęłaś na niego.
-Rakyat jest na naszym terenie, a my mamy za mało żołnierzy.
Otrzymałaś jakiś karabin szturmowy, ale nie rozpoznałaś go. Za nim się zorientowałaś zostałaś zaskoczona przez przelatującą obok pocisk. Ominął Cię niewielkim łukiem. Zszokowana padłaś na ziemię. Kucnęłaś i w takiej pozycji weszłaś za barykadę. Stamtąd walczyłaś karabinem szturmowym co za bardzo Ci nie odpowiadało, ale znalazłaś karabin snajperski SWD. Pokiwałaś głową z uśmiechem.
-To zaczynajmy zabawę -wyszeptałaś do siebie.

❇Dennis - Zawsze to samo. Nie możesz już nawet walczyć, o Dennis się martwi. Rozumiesz go, ale nie od dziś jesteś Rakyat. Jesteś dobrze wyszkolona, z resztą sam Cię douczał. Nie jesteś chinską porcelaną. Przeżyłaś wiele kul, ciosów i ataków dzikich zwierząt, nic Ci już nie zaszkodzi. Rana się zawsze zagoi. Rogers stał na jakiejś skrzynce i przemawiał. Popatrzyłaś na niego z ironią.
-Nie możesz iść, bo sobie coś zrobisz -przedrzeźniłaś go pod nosem.
-[T/i] mówiłaś coś? -zapytał czarnoskóry z oddali.
-Nic, skarbie -odpowiedziałaś mocno podkreślając słowo "skarbie".
Czarnoskóry kontynuował przemówie, aby po kilku minutach pójść do Ciebie. Stanął naprzeciw Tobie.
-Wiem, że jesteś wściekła, ale po prostu nie chcę się martwić, że zginęłaś na polu walki. Nie przeżyłbym tego -rzekł wtulając się w zgłębienie Twojej szyi, ale go odepchnęłaś.
-Jestem Rakyat już od wielu lat i umiem walczyć, ale jak tylko cię poznałam zaczęłeś się nadmiernie troszczyć. Jak mam rozwinąć swoje tauto?
-Masz rację -powiedział. -Ale i tak zostajesz w domu.
Wściekła weszłaś do domu i zatrzasnęłaś zamek. Zsunełaś się po drzwiach, zaciskając ręce w pięści. Dennis nie próbował nawet Ci wyjaśnić, po prosyu wziął broń i poszedł razem z innymi Rakyat. Myślałaś jakby tu wyjść i walczyć. Gwałtownie wstałaś i przuszukiwałaś wszystkie skrytki z bronią. Wszytko puste. Wyszłaś z domu i pojechałaś samocjkdem za bojownikami. Walka się zaczęła, więc kiedy tylko weszłaś na pole walki, pod nogami ujrzałaś broń. Wzięłaś karabin i pobiegłaś do swoich. Obok siebie ujrzałaś swojego chłopaka.
-Później mnie opieprzysz -rzekłaś, strzelając do pirata przed wami.

❇Keith - nie walczysz 😂
❇Oliver - nie walczysz 😂

✨Ajay - Siedziałaś spokojnie na tyłeczku, gdy do pokoju wparował Ajay i zaczął czegoś szukać. Oglądałaś telewizję, a on Ci przeszkadzał swoim hałasem.
-Aj, czego ty szukasz? -zapytałaś poirytowana.
-Naboi -odpowiedział jakby nigdy nic.
-Dlaczego?
-Zgadnij.
-Są tutaj? -zapytałaś spanikowana.
-Tak, więc słuchaj uważnie. Bierzesz pistolet i ustawiasz się tak -pokazał pozę na rozszerzonych nogach.
Ajay nawet nie miał czasu nauczyć Cię reszty, bo do waszego domu waparowali bojownicy Mina. Ghale odepchnął Cię w kąt pokoju. Za sobą pociągnęłaś pistolet, który był naładowany. Usłyszałaś strzały. Przeraźliwie się bałaś. Ten dzwięk był okrpony i drażnił Twoje uszy.
-Dosyć! -zacisnęłaś zęby i palce na spuście pistoletu.
Jeden strzał padł na jednego gościa, który akurat celował do Twojego chłopaka. Nie został uszkodzony, ale ten gościu zginął. Miałaś okropne poczucie winy. Z oczu zaczęły wylatywać łzy. Wszystko ucichło, a wy wygraliście. On nie uszkodzony, ty z postrzeloną nogą...

✨Pagan - odkąd z nim mieszkasz, nie walczysz.

✨Sabal - Dzisiaj miałaś szansę normalnie walczyć. Sabal urządził trening dla wszystkich bez wyjątku, którym zawsze byłaś ty. Miałaś tego serdecznie dosyć. Byłaś nierozumiana, poniżana wsród reszty wojowników. To, że po wygranej walce wszyscy są przyjaźni wonec siebie, to nie znaczy, że zawsze tak jest. Wojsko nie jest takie proste. Przetrwają najsilniejsi. Pozbyłaś się strachu i przestałaś się tym przejmować, po czym okazało się, że to był takiego rodzaju test czy dasz sobie radę. Stałaś w szeregu szeroko się uśmiechając. Wracasz do korzeni. Twoja siostra wyzdrowiała, a to było dla Ciebie najważniejsze.
-[T/i]? -Sabal pstryknął przed Twoimi oczami. - Żyjesz jeszcze czy już odleciałaś? -przybliżył się do Ciebie. -W myślach o mnie?
-Żyje -poloczki, aż Cię zapiekły od rumieńca.
-Idziesz jako snajper, a teraz do roboty! -krzyknął i machnął ręką, abyście szli do przodu. -Uważaj na siebie -szepnął do Ciebie.
Kiwnęłaś głową i poszłaś z nim walczyć. Ustawiłaś się na pozycji, dałaś znak, że możecie znaczynać. Po prostu dla Ciebie wystarczyła dobra luneta oraz duży magazynek. Jeden strzał i pirata nie ma. Tak, więc myślac o swoim mistrzostwie oberwałaś od snajpera przeciwnej drużyny. Cichy krzyk wyrwał się z Twojego gardła, co nie umknęło uwadze Twojemu chłopakowi. Zestrzelił snajpera i pobiegł do Ciebie, rzucając po drodze broń. Kiedy wszedł na wieżę uklęknął obok Ciebie.
-Miałaś uważać -szepnął, kładąc dłoń na Twoim policzku.
-I uważałam -uśmiechnęłaś się i straciłaś przytomność.
***
1106 słów moi drodzy😂 Nowy rekord😂 Mam nadzieję, że się spodoba😇

Preferencje I Imagify z Far CryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz