Choć Kageyama nie przepadał za deszczem, dziś miał ochotę ucałować spikera, który w porannej prognozie pogody zapowiedział burzę. Jego matka – wręcz przeciwnie. Gdyby mogła, przepaliłaby ekran wzrokiem. Kageyama Noriko, podobnie jak jej syn, potrafiła być potwornie straszna, gdy się wściekała. Zimne spojrzenie jej ciemno-niebieskich oczu zmusiło do ucieczki niejednego faceta – w tym ojca jej dziecka, który zostawił ich, gdy Tobio miał cztery lata. Kageyama nie uważał, by była to wielka strata. Jego matka była wystarczająco twarda i bezwzględna, że spokojnie mogła robić za dwóch ojców. Gdyby nie duży jędrny biust, smukła figura i obcięte na boba czarne włosy, Kageyama wątpiłby, czy naprawdę była kobietą. Czasami zachowywała się zdecydowanie zbyt męsko.
Tak jak teraz, gdy z żyłką pulsującą na czole czytała SMSa.
- Niech to szlag! – rzuciła, brutalnie zamykając klapkę telefonu – Tsugumi też widziała prognozę pogody. Nie będzie dzisiaj treningu koszykówki. Od początku mówiłam, że trzeba było wynająć salę. Ale nie! „Nori-chan, to początek wiosny! Taka piękna pogoda, możemy grać na zewnątrz"! – przedrzeźniła głos najlepszej przyjaciółki – Ech, jak dobrze że rok szkolny już za kilka dni. Co prawda znowu będę musiała użerać się z tymi gówniarzami, ale przynajmniej będę miała nieograniczony dostęp do sali gimnastycznej.
Noriko pracowała w podstawówce jako nauczycielka wuefu, a mówiąc o „tych gówniarzach", miała na myśli uczniów.
Spojrzała podejrzliwie na syna.
- Ty coś się nie burzysz, szczeniaku. – zauważyła, unosząc brew – Dziwne. Skoro Twój telefon zawibrował, to znaczy, że dostałeś podobną wiadomość, co ja. A mimo to nie jesteś zły. Normalnie wpadasz w szał, gdy nie możesz sobie pograć w swoją ukochaną siatkówkę.
Miała rację. Ennoshita rzeczywiście przysłał mu SMSa z informacją, że odwołują trening. Na czas marcowych wakacji sala Karasuno przechodziła remont, więc mogli grać tylko za zewnątrz. Normalnie Kageyama rwałby sobie włosy z głowy, że z powodu cholernej pogody trening przejdzie mu koło nosa, ale gdy przypomniał sobie, jak wyglądały dwa ostatnie treningi, odczuł ulgę. Odkąd usłyszał przepowiednię, nic nie było takie samo.
Zacisnął dłonie w pięści. I pomyśleć, że przez durną wróżbę, cieszył się z odwołanej siatkówki. To skandal!
Uświadomił sobie, że matka patrzy na niego wyczekująco, więc wzruszył ramionami.
- Jeszcze parę dni i będę miał treningi codziennie. – burknął – Jak raz sobie nie pogram, nic się nie stanie.
Noriko posłała mu spojrzenie w stylu: nie wiem, co próbujesz mi wmówić, ale tego nie kupuję.
- Jest już poczta? – spytał, by odwrócić jej uwagę.
- Rusz tyłek i sprawdź. Chyba że wolisz zamienić się ze mną i zrobić śniadanie.
Nie potrafił zrobić śniadania i dobrze o tym wiedziała. Niechętnie podniósł się i z dłońmi w kieszeniach spodni poczłapał w kierunku drzwi wejściowych.
Chociaż obiecał sobie, że już nie będzie się tym martwił, po raz kolejny wrócił myślami do przepowiedni. Odkąd ją usłyszał minęły dwa dni... dwa dni i dwa treningi. Pierwsze spotkanie z kolegami po incydencie w parku rozrywki poszło całkiem gładko – jakimś cudem przekonał ich, że nie ma się czym przejmować („już nawet nie pamiętam, co wylosowałem, więc dajcie mi spokój) i jak gdyby nigdy nic zabrał się za ćwiczenie serwów. Po pół godzinie ćwiczeń zapomnieli, że w ogóle się o niego martwili. I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie kłębiące się w Kageyamie uczucia. Każda godzina spędzona w towarzystwie Hinaty upewniała go w przekonaniu, że coś się zmieniło. Wystarczył niewielki impuls, a tracił głowę. Zupełnie jak wczoraj.
CZYTASZ
11 powodów (Haikyuu)
FanfictionHinata i Kageyama zaczynają drugi rok w Karasuno! Nowa drużyna pod wodzą kapitana Ennoshity jest silna i zgrana - wydaje się, że nie ma niczego, co mogłoby zakłócić przygotowania do Zawodów Międzyszkolnych. Ale... czy na pewno? Podczas wizyty w Park...