Chapter 1

40 3 0
                                    

           *Perspektywa Hiromi*

Pierwsze co słyszę po przebudzeniu, to budzik. Niestety, ale nastał nowy dzień i tym dniem jest poniedziałek. Spokojnie usiadłam na brzegu łóżka i przetarłam twarz dłonią.-Znowu poniedziałek - pomyślałam i rozciągnęła się jak najmocniej. Wstałam z łóżka i podeszłam do białej, drewnianej komody. Wyjęłam z niej czarne przetarte spodnie z wysokim stanem oraz koszulkę Linkin Park. Po wybraniu ubrań z komody podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej moją ulubioną kurtkę jeansową. Następnie zawędrowałam leniwym krokiem do łazienki, by się przebrać. W łazience szybko się odświeżyłam, ubrałam i wyszłam z niej prędko. Odsłoniłam rolety z okna i otworzyłam je na oścież, by wywietrzyć troszkę w pokoju, bo w końcu było ciepło, jak na maj przystało. Poczułam na swojej twarzy lekkie muskanie wiatru. Zeszłam na dół na śniadanie i zastałam tam tylko mojego brata Harry'ego. -Cześć. - powiedziałam obojętnie.-Hej. - odpowiedział mi Harry z uśmiechem. Moje relacje z bratem niby były dobre, ale jednak nie do końca się dogadywaliśmy.-Co chcesz na śniadanie? - zapytał mnie mój brat. -Kanapki z pomidorem. - odpowiedziałam mu z lekkim uśmiechem. Harry zaczął robić mi śniadanie, a ja usiadłam przy stole i rozmyślałam. -Nad czym tak myślisz, Hiromi?- zapytał chłopak. -Nad różnymi rzeczami. Między innymi o mojej przyszłej pracy i ogólnie o całej mojej przyszłości. - odpowiedziałam. Moja przyszłość to bardzo ciężki temat dla mnie i mojego brata, z powodów wiadomych - rodzice. Jako, iż jesteśmy bogaci, to nasi rodzice chcą być naszymi "plecami" w naszej pracy. Chcą, abyśmy dużo zarabiali i juz nieraz była taka sytuacja, że w szkole jak dostawaliśmy złe stopnie, to wystarczyło, że nasi rodzice poszli do nauczycielki i jej zapłacili. Natomiast, jeśli ta nie chciała się zgodzić na pieniądze, to wszczęły się groźby, a ponieważ nasi rodzice są postawieni wyżej od innych, to były poważne groźby. Po moich słowach zapadła cisza. Co jakiś czas można było usłyszeć tylko uderzanie noża o deskę do krojenia. *time skip*Po zjedzeniu śniadania poszłam do łazienki umyć zęby i szybko się spakować do szkoły. Po zrobieniu tych czynności szybko zeszłam na dół, ubrałam moje glany, pożegnałam się z bratem i pobiegłam na autobus, bo jeszcze nie zdałam prawa jazdy. Od razu po wyjściu z domu, poczułam lekki wietrzyk w moich długich, ciemnych blond włosach. Szłam spokojnie, lecz dość szybko, by się nie spóźnić. Rozkoszowałam się każdą chwilą spędzoną na zewnątrz, ponieważ uwielbiam naturę. Droga na przystanek prowadzi przez las, do którego bardzo chętnie chodzę na spacery albo żeby coś przemyśleć. Kiedy weszłam do lasu, od razu się zrelaksowałam. Wiatr poruszał koronami drzew, wydając przy tym odprężające dźwięki, ptaki kwiliły gdzieś w oddali, a słońce świeciło bardzo mocno. Uwielbiam taką pogodę. Po kilku chwilach wyszłam z lasu tuż przy przystanku autobusowym. Miałam jeszcze 4 minuty do autobusu, więc usiadłam na ławeczce i wyjęłam z mojej torby w kolorze khaki książkę „Gwiazd naszych wina". Gdy autobus już przyjechał wsiadłam do niego powoli i rozejrzałam się za wolnym miejscem. Przechadzałam się z jednego końca autobusu na drugi w celu znalezienia wolnego siedzenia. Rano był straszny tłok, więc nie było szans. Jedną ręką chwyciłam się poręczy, a w drugiej trzymałam książkę i ją czytałam. *20 minut później*Wysiadłam z pojazdu i odetchnęłam z ulgą. Nie lubię tłumów, szczególnie kiedy jadę komunikacją miejską. Spojrzałam na ekran telefonu. Była 7.45. Zaczęłam iść w stronę budynku szkoły. Przy samych drzwiach do budynku stał chłopak, do którego wzdycha większość dziewczyn. Wszystkie są puste i głupie. Myślą, że poleci na odkryte cycki i kilo makijażu na twarzy, a prawda jest taka, że on nawet na nie nie patrzy. Gdy przechodziłam obok Marcela, uśmiechnął się do mnie i wystawił do mnie rękę złożoną w pięść. Zatrzymałam się na chwilę, spojrzałam na jego dłoń, a następnie na jego twarz, po czym również się uśmiechnęłam, przybijam mu żółwika i poszłam dalej w stronę mojej szafki szkolnej. Włożyłam do niej niepotrzebne książki i sprawdziłam gdzie mamy pierwszą lekcję. Oczywiście już na pierwszej godzinie dostaję kopa w dupę - matematyka z panem Collinsem. Był to starszy, obleśny mężczyzna z wąsem, który ubiegał się zawsze o dyżury przy damskiej toalecie i często w niej znikał pod pretekstem awantury w łazience. Prawdziwego powodu nie zna nikt oprócz samego nauczyciela i dziewczyn, które akurat wtedy były w toalecie. Usiadłam pod salą numer 16 i wyjęłam zeszyt od matematyki, by powtórzyć materiał, bo dziś będzie pytał. Westchnęłam i przytknęłam oczy myśląc o tym, co zrobię jak już wrócę do domu i uśmiechnęłam się delikatnie sama do siebie. Jak je otworzyłam, naprzeciwko mnie stały juz najbardziej napalone fanki Marcela. Victoria, Eliza i Anika. Victoria to wysoka dziewczyna (ma 178 cm wzrostu), ale przy tym płaska jak 150, ma rude jak sierść lisa włosy do ramion i żółtawą karencję. Ma 17 lat, czyli jest ode mnie starsza tylko o kilka miesięcy. Najczęściej ubiera się wyzywająco - mini spódniczka, biała, krótka koszulka na ramiączkach, jasna, jeansowa kurtka i buty na koturnie. Eliza to bardziej inteligentna dziewczyna, ale nadal tak samo wyuzdana. Dziewczyna ma kręcone, kasztanowe włosy do łopatek i ciemną karenację. Częściej niż spódniczki nosi za ciasne spodnie lub za małe legginsy, również krótką koszulkę i do tego buty (jak dla mnie) na o wiele za wysokim obcasie. Anika jest typową blond pierdołą i nie świadczy o tym tylko jej kolor włosów, ale również jej charakter. Dziewczyna próbuje upodobnić do lalki barbie, ale skutki są opłakane. Z zamyślenia wyrwał mnie dzwonek na lekcje. Tortury czas zacząć... Weszłam do klasy i usiadłam w ostatniej ławce. Wyjęłam książki z torby i zagapiłam się w widok za oknem. -Hiromi!- z zamyślenia wyrwał mnie głos nauczyciela matematyki. Spojrzałam na niego z lekkim zdziwieniem, po czym pokręciłam głową. -Jakie było pytanie? - zapytałam z głupim uśmiechem. -Coraz częściej przyłapuję cię na tym, że patrzysz w okno i nie słuchasz. Proszę, podejdź do tablicy, rozwiążesz to zadanie.- posiedział mężczyzna z podejrzanym wyrazem twarzy. Posłusznie wstałam i podeszłam do tablicy. Czułam na sobie wzrok całej klasy, w tym też nauczyciela.

My Lovely Angel |Sweet Lady KillerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz