Rozszerzyłam oczy w szoku.
-Gdzie? Dlaczego? Co się stało? - zalałam chłopaka potokiem pytań.
-Przyjedź, to ci wszystko opowiem -słyszałam, że chłopak jest zmieszany.
-Zaraz będę! Wyślij mi adres SMS-em. - powiedziałam przejęta.
-Dobra, ale nie spiesz się i uważaj na siebie Hiromiś - bąknął, po czym rozłączył się. Stałam tak jeszcze chwilę zszokowana, bo chłopak nigdy nie zdrabniał mojego imienia. Otrząsnęłam się i pobiegłam do szafy, wzięłam pierwsze, lepsze ubrania, którymi okazały się czarna, kurtka skórzana, biały T-shirt z logiem Guns'n roses i do tego zwykłe, czarne jeansy. Wbiegłam do łazienki jak petarda, ubrałam się, przeczesałam włosy i zbiegłam na dół. W kuchni siedział Harry.
- Mała, co tak latasz jak poparzona? -zapytał rozbawiony.
- Wychodzę - powiedziałam w pośpiechu biorąc kromkę chleba tostowego, którą posmarowałam dużą ilością masła. Wybiegając z kuchni, dałam szybko buziaka w policzek bratu i poszłam ubrać glany. W ostatniej chwili chwyciłam torbę z wieszaka i wybiegłam z domu z prędkością światła. Bieganie w glanach to nie lada wyczyn, ale po tylu latach praktyki, mam to wyćwiczone.
*pół godziny później*
Wpadłam do szpitala jak dzika i podeszłam do pani z recepcji. Miała siwiutkie, krótkie włosy do ramion, miły wyraz twarzy i rumiane policzki.
-Tak, słucham? - zapytała uśmiechnięta.
- Dzień dobry, czy mogłabym wiedzieć, w której sali leży Marcel Morgan? - zapytałam przejęta i zdyszana.
-A kim pani jest dla pacjenta? - tu mnie kobiecina zagięła.
- Dziewczyną - skłamałam, bo inaczej nie udzieliłaby mi informacji.
- Sala numer 528 - kobieta uśmiechnęła się ciepło.
- Dziękuję bardzo - również się uśmiechnęłam i ruszyłam w stronę windy. Winda dla odwiedzających była zamknięta.
-To są chyba jakieś żarty - jęknęłam i ruszyłam w stronę schodów. Musiałam wejść po nich na 7 piętro. Gdy weszłam po schodach, w głowie grało mi „We are the champions". Podołałam temu wyzwaniu. Podparłam się chwilę rękami na kolanach, po czym wzięłam głęboki oddech i zaczęłam rozglądać się za salą z numerem 528. Znalazłam ją na końcu korytarza po prawej stronie. Odetchnęłam z ulgą i zapukałam. Usłyszałam ciche „proszę". Otworzyłam powoli drzwi, bojąc się o to, w jakim stanie zastanę Marcela.
- Hiromi? - zapytał zaskoczony.
- Marceli, wszystko okej? W sensie wiem, że nie okej, ale w jakim stopniu? - ponownie zalałam go potokiem pytań tak, jak przez telefon. Chłopak tylko czule się uśmiechnął i po chwili zaśmiał.
- Uroczo się o mnie martwisz - stwierdził. Stałam jak wryta.
- Ty sobie na za dużo nie pozwalasz, Morgan? -zaśmiałam się, po czym przysunęłam sobie taboret, który stał przy ścianie, do łóżka szpitalnego. Dopiero teraz przyjrzałam się chłopakowi. Liczne zadrapania na twarzy, rękach, siniaki i rozległa rana na nodze. Spojrzałam na Marcela tym razem z przerażeniem.
- To w końcu co się stało?
- Długa historia - odpowiedział zmieszany.
- Miałeś mi opowiedzieć jak przyjadę. Przyjechałam, więc żądam wyjaśnień. Przeżyłam istne piekło wchodząc po schodach na siódme piętro, bo winda nie działa, musiałam podawać się w recepcji za twoją dziewczynę, żeby udzielili mi informacji, w której jesteś sali - powiedziałam na jednym oddechu i do tego energicznie gestykulując. Szatyn tylko zaśmiał się i spojrzał na mnie spod swoich ciemnych rzęs.
-A co, nie podoba ci się to? - poruszył znacząco brwiami, na co oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
- A co do tej windy, to śmieszki z oddziału dziecięcego robią sobie żarty - spojrzałam na niego z politowaniem.
-Serio? NAPRAWDĘ? - krzyknęłam i złapałam się za głowę - Czyli chcesz mi powiedzieć, że biegłam po tych schodach na siódme piętro tylko dlatego, że jakieś dzieci przykleiły sobie karteczkę?
- No mniej więcej tak - powiedział po chwili namysłu. Po czym spojrzał na mnie rozbawiony.
-Szkoda gadać - machnęłam ręką - a teraz powiedz mi, co się stało - chwyciłam Marcela za dłoń i spojrzałam na niego zatroskana. Mimo, że jest totalnym idiotą, i tak był, jest, i będzie moim najlepszym przyjacielem.
![](https://img.wattpad.com/cover/110140262-288-k784673.jpg)
CZYTASZ
My Lovely Angel |Sweet Lady Killer
Romance„Czy ty mnie jeszcze kochasz!? - krzyknęła patrząc mu prosto w oczy niemal płacząc. On tylko spuścił głowę i zaczął płakać. Po tym geście dziewczyna wiedziała juz wszystko."