Rozdział 32

562 34 13
                                    

"Porwanie"

Już dłużej nie mogłam iść, co chwilę płakałam. Już wiem jak się czuje Mahidevran, ona także straciła miłość sułtana. A obiecałam sobie, on mi także obiecał. Widać, że na darmo składa te obietnice. Trafiłam do swojej nieszczęsnej komnaty, służba oddała mi szacunek. Nie zwracałam na to najmniejszej uwagi. Od razu w sukni padłam na łóżko i zalałam się płaczem. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Obudziłam się kilka godzin później, na dworze było już zupełnie ciemno, świece w mojej komnacie powoli już wygasały. Teraz to we mnie cały smutek zszedł a napłynęła złość. Wzięłam najbliższy dzban z wodą i rzuciłam go w stronę ottomany. Zaczęłam wszystko zrzucać z półek. Po chwili zrobiło się nagle gorąco, poczułam także zapach dymu. Odwróciłam głowę w drugą stronę i ujrzałam ogień. Zapewne kiedy rzuciłam dzban w stronę ottomany przewróciłam świecy i zaczęło wszystko płonąć. Natychmiast podbiegłam do drzwi aby uciec, lecz były zablokowane. Zaczęłam w nie uderzać oraz również wołać pomoc. Ja tak nie mogę skończyć, muszę walczyć. Szarpałam się z drzwiami jeszcze przez chwilę, ale to nic nie dawało. Zaczęłam szukać innego wyjścia. Zostało mi tylko uciec przez okno, wzięłam parę szkatułek i zaczęłam je wyrzucać w stronę okna, nie rozbiły cała szybę. Więc musiałam sobie pomóc. Szybkim ruchem rękami wyjmowałam odłamki, oczywiście musiałam się skaleczyć. W ostatniej chwili udało mi się wyskoczyć przez okno, cała moja komnata zaczęła płonąć. Rozejrzałam się dookoła, nie było strażników. Nikt nie obudził sie i nie zaczął internować. Moja komnata była zamknięta, strażników także nie było. Czyżby ktoś chciał mojej śmierci? Nagle ktoś mi założył worek na głowie, z całej siły zaczęłam się szarpać. Jakim prawem ktoś ma czelność mnie porywać!? To skandal! Niech się o tym dowie valide, bo przecież na Bayezida nie mam co liczyć, on zapewne tuli się do tej ladacznicy w cieplutkim łożu. Ktoś zaczął mi przywiązywać ręce, jakimś cudem udało mi się zrzucić worek. Ujrzałam dwie postacie, byli to raczej mężczyźni, chociaż nie jestem pewna. Jeden nerwowo sprawdzał okolice, a drugi nadal zawiązywał mi ręce, nie pozostałam mu dłużna i ugryzłam go.

- Ał!- krzyknął. Drugi natychmiast podbiegł do niego.

- Ty idioto! Chcesz aby nas usłyszeli?- skarcił go.

- Ta suka mnie ugryzła!

- Wypraszam sobie! Jestem sułtanką sułtana Bayezida! Macie mnie wypuścić!- zaczęłam się szamotać. Jeden z nich uderzył mnie w twarz i zaczął nakładać chustkę na usta abym nic nie mogła dalej mówić.

- Wiemy o tym. Ale spokojnie, niebawem nie będziesz musiała walczyć już nigdy w życiu.- uśmiechnął się i wyciągnął za pleców drugą chustkę, po chwili przybliżył mi chustką do twarzy, związał mi wokół oczu, tak abym nic nie widziałam. Kazali mi wstać, gdzieś mnie prowadzili. Szłam przez chwilę a następnie wsiadłam do powozu?

***

Gülşen otworzyła delikatnie powieki, zaczęła czuć zapach dymu. Strasznie się tym zaniepokoiła. Dłużej nie czekając wstała z komnaty dla służby i udała się w kierunku komnaty Defne. Przeraziła się gdy zobaczyła wydobywający się dym.

- Pali się! Na pomoc!!!!- krzyknęła przerażona Gülşen. Obudziła prawie cały pałac tymi krzykami. Zdjęła pośpiesznie z drzwi blokadę i chciała wejść do środka, lecz Lokman ją powstrzymał w ostatnim momencie.

- Zwariowałaś!? Chcesz sama zginąć!?

- Tam jest Defne! Musimy ją uratować!

♚ Cicha łza ♚ - Wspaniałe stulecie [Poprawianie]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz