13. Plan.

7.8K 412 12
                                    

- Czego się dowiedziałeś ? – spytałam Dylana, gdy spotkaliśmy się u mnie w domu – Jak w ogóle Nate się trzyma ?

- Z Nate'em wszystko dobrze, ale jest wściekły. Chce wyjść i wrócić do siebie. Ale mi nie wiele udało się wskórać. – zaczął mój brat – Dowody są mocno obciążające. Może uda nam się wynegocjować wyjście za kaucją, ale bez procesu raczej się nie obejdzie. Jutro mam się spotkać z prokuratorem i omówić całą sprawę.

- A kiedy będę mogła go zobaczyć ? – spytałam, siadając na krześle.

- Właśnie o tym będę też rozmawiał jutro z prokuratorem. To on musi wyrazić zgodę na widzenie.

- Nie wytrzymam tego. – westchnęłam, chowając twarz w dłonie.

- Będzie dobrze, zobaczysz. – pocieszała mnie Mary, siadając obok mnie i głaszcząc po ramieniu.

- A Karen i John wiedzą ? – zapytałam, gdy nagle usłyszałam dzwonek do drzwi – Oho, mam swoją odpowiedź. – mruknęłam, po czym poszłam otworzyć.

Nie myliłam się – na progu stali moi bardzo zmartwieni teściowie.

- Co z naszym synem ? – spytała Karen bez zbędnych ceregieli – Dlaczego w ogóle trafił do aresztu.

- Sophie oskarżyła go o maltretowanie. – wyjaśniłam, gdy weszliśmy do kuchni – Chcecie coś do picia ?

- Może herbaty. – odpowiedział John – A jakie ma dowody ?

- Podobno zrobiła obdukcję, poza tym ma liczne siniaki na całym ciele, podbite oko i rozciętą wargę. – wyjaśniłam – Nie wiem, czy naprawdę dała się komuś tak pobić czy ktoś ją tak świetnie ucharakteryzował. Ale biorąc pod uwagę, że jest w ciąży, wątpię żeby tak ryzykowała, dlatego skłaniam się ku drugiej możliwości.

- Co my możemy teraz zrobić ? – spytała moja teściowa. Widziałam, że jest na skraju załamania, więc podeszłam do niej i mocno przytuliłam. Po chwili ponownie usłyszeliśmy, że ktoś dzwoni do drzwi frontowych.

- To pewnie Kate. – rzucił John, wstając z krzesła, by otworzyć – Dzwoniliśmy do niej i powiedziała, że przyjedzie najszybciej, jak się da.

- Hej, jak się trzymacie ? – zapytała, jak tylko weszła i podeszła mnie przytulić.

- Jakoś dajemy radę. Ale chciałabym, żeby to piekło się już skończyło. – westchnęłam.

- Jak my wszyscy. – zapewnił mnie mój brat.

- Byłam dzisiaj u Roberta. – zmieniłam temat – To on za tym wszystkim stoi. Powiedział, że Nate zawsze mu wszystko odbierał i że teraz jego kolej na zemstę. Na koniec dodał jeszcze, że ten areszt to dopiero przedsionek piekła, które dla niego zgotował.

- Co mu odbiło ?! – praktycznie wrzasnął John. Widziałam, że to co powiedziałam, zaszokowało ich wszystkich, a moich teściów przede wszystkim.

- Spokojnie, krzyk nic nie da. – Karen pogładziła go po ręce uspokajająco. John westchnął i usiadł na krześle, patrząc na mnie bezradnie.

- I co teraz ? – zapytał.

- Na pewno nie pozwolę, żeby ta parka zniszczyła szczęście moje i mojego męża. – stwierdziłam stanowczo – Wyciągnę Nathana z więzienia i razem poradzimy sobie z każdym bagnem, w które oni nas wpakują.

- To moja dziewczynka. – Dylan wstał i przytulił mnie, szczerząc się do mnie jak mysz do sera – Gdzieś tam mi się zgubiłaś po drodze.

- Kocham cię, braciszku. – rzuciłam, głaszcząc go po policzku.

- Ja też cię kocham, mała. – pocałował mnie w czoło.



- Może zostaniecie u nas na noc ? – zaproponowałam jakiś czas później – Jest już późno, a miejsca nie zabraknie.

- A nie będziemy ci przeszkadzać ? – zapytała moja teściowa.

- Nie. – zaśmiałam się krótko – Zawsze to lepsze niż siedzenie samej w czterej ścianach.

- No to postanowione. – stwierdziła Kate po chwili.

- Przygotuję dla was pokoje na górze. – rzuciłam, kierując się do schodów.

- Czekaj, pomogę ci. – zaoferowała się Mary i razem poszłyśmy na górę. – Co robimy jutro ? – spytała, gdy weszłyśmy do jednego z pokoi gościnnych. Popatrzyłam na nią zaskoczona.

- Doceniam to, że się troszczycie, ale nie chcę was aż tak wykorzystywać.

- Uspokój się, jesteśmy rodziną, a rodzina trzyma się razem. – ofuknęła mnie.

- Wiesz, że cię kocham. – powiedziałam po prostu. Nie wiedziałam, co innego mogłabym powiedzieć.

- Wiem, ja ciebie też. – Mary roześmiała się w głos a ja jej zawtórowałam. – To co z jutrem ?

- Dylan ma się spotkać z prokuratorem i wynegocjować warunki zwolnienia, a ja spróbuję ustalić, jak udało się Sophie sfałszować obdukcję. – wyjaśniłam.

- Wiesz, że to musiał zrobić jakiś lekarz ? – zapytała moja przyjaciółka poważnie.

- Wiem. – zacisnęłam usta w wąską kreskę – Nie mam pojęcia, jak to zrobić. Przecież nie będę chodziła od lekarza do lekarza i pytała, czy wykonał obdukcję Sophie Marson. Każdy mnie wyśmieje, a fałszerz i tak się nie przyzna.

- To się da ustalić. – stwierdziła Mary po chwili ciszy.

- Masz jakiś pomysł ? – zdziwiłam się.

- Tak, ale raczej ci się nie spodoba.

- Dla Nate'a zrobię wszystko. – rzuciłam stanowczo.

- Trzeba wykraść akta sprawy z komisariatu. – odpowiedziała śmiertelnie poważnym tonem.  


__________________________________________


Piszcie w komentarzach, co myślicie i gwiazdkujcie ;-). 

Obiecaj (cz. II ,,Uratuj mnie")Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz