Ogólnik.

144 10 4
                                    


W Nowym Orleanie nie ma czegoś takiego jak bezpieczeństwo. Gwałty, kradzieże i zabójstwa są na porządku dziennym i Choi Minho doskonale wie. Nieraz sam narażony był na ataki ze strony okolicznej ludności. Mężczyzna wiedział jednak, że praca jest tutaj jedną z najbardziej opłacalnych w całym kraju. Mimo, że był młody, sam dostawał do rozpatrzenia kilka spraw dziennie. Zwykle były to śledztwa mające na celu wybadanie niewierności małżonka lub oszustw w pracy. Czasem trafiały się jednak o wiele poważniejsze sprawy. Choi Minho cierpliwie tłumaczył, że ich agencja nie zajmuje się sprawami dotyczącymi gwałtów, ani tym bardziej morderstw. Po prostu nie specjalizują się w tym i koniec. 


Dzisiaj był piękny, słoneczny dzień. Minho z kubkiem kawy wszedł do budynku. Widząc Jonghyuna, który jak zawsze od samego rana siedział za dębowym biurkiem i pochylony siedział nad laptopem i zawzięcie coś na nim pisał. Kim Jonghyun zawsze był dla niego zagadką. Choi posiadał niesamowity dar dostrzegania ludzkiej duszy zza tafli oczu. Ten ciemnowłosy mężczyzna nie dawał jednak zdobyć swojego zaufania. Choi Minho pozyskał jedynie cień przyjaźni, cienką jej nić.

-Cześć, Jjong.- powiedział wyższy, siadając przy swoim biurku, wcześniej zdejmując szary sweter i kładąc go na oparciu krzesła. Upił łyk swojej kawy z papierowego kubka, a następnie włączył wiekowy komputer. Kim jedynie skinął głową, wgapiony w urządzenie. 

Ten dzień Choi mógłby zaliczyć do spokojnych, gdyby nie pewien incydent. Około popołudnia do agencji weszła wiekowa kobieta. Od samego progu zaczęła wymieniać swoje liczne żądania. Chciała natychmiast aby jej syn został odnaleziony.  Minho uniósł brwi i wskazał kobiecie fotel, by mogła usiąść. 

-Prosze się przedstawić.

- Nazywam się Elena Backer. Proszę o jak najszybsze odnalezienie mojego syna, Franka. Słyszałam, że ta agencja jest jedną z najlepszych w mieście. Byłam na policji, jednak ci nie są na tyle kompetentni, by zająć się tą sprawą. To przecież iście karygodne. Szczególnie, że oni wiedzą o sytuacji panującej w mieście.

- Przepraszam, co ma Pani na myśli przez "sytuację panującą w mieście"? - Minho uniósł brew. Mieszkał tu od kilku miesięcy i miasto nadal miało przed nim wiele tajemnic.

-Może jednak owa agencja nie jest tak kompetentna jak myślałam. Od miesięcy po ulicach miasta grasuje seryjny morderca.

- Przykro mi, Pani Backer, ale...

- Nie obchodzą mnie Pana tłumaczenia! Policja nie zrobiła nic, by onaleźć Franka, liczę że Wy się tym zajmiecie.

Nagle do rozmowy niespodziewanie włączył się Jonghyun.

- Szanowna Pani, wszystko napisane jest na naszej stronie internetowej, a także na ulotce. Zajmujemy się jedynie pomniejszymi sprawami, nie tak wielkimi jak seryjne morderstwa. Nie nagniemy dla Pani naszych zasad, proszę szukać gdzie indziej.

Kobieta wściekła tupnęła nogą i opuściła gabinet. Mężczyźni wymienili między sobą zdziwione spojrzenia. Jong warknął tylko ciche "wariatka" i wrócił do swojej codziennej pracy. Minho przez chwilę obserwował go bacznie, a potem wrócił do uzupełniania dokumentacji.


Wieczorem ten sam detektyw, ubrany  i uczesany jednak znacznie inaczej szedł ulicami Burbon Street obejmując niższego blondyna ramieniem. Jego chłopak mruczał cicho i dotykał ciekawskimi dłońmi mięśni brzucha przez materiał koszuli.

-Minho Hyung, chodź pooobawmy się...- wyjęczał drobny chłopak, teraz uciskając jego pulsujące krocze. Choi był na samym skraju, a nie chciał teraz uprawiać seksu z chłopakiem. Był on kompletnie wstawiony, ledwo co wiedział co mówi. 

- Daj spokój, Young. Jesteśmy pod Twoim domem, a ja mam jeszcze sporo pracy na dziś.- Powiedział mężczyzna rzeczowym tonem. Nagle niższy obrócił się w jego stronę. Minho był w stanie dostrzec miedziane refleksy w jego tak jasnych, farbowanych włosach. Prawdopodobnie były one efektem nieudanej koloryzacji, aniżeli inwencji twórczej chłopaka. Minho się jednak podobało, taki wygląd był bardzo w jego stylu. Teraz obniżył wzrok na jego twarz i widząc tak niezadowolone spojrzenie, wiedział, że jest na przegranej pozycji i Young zaciągnie go do łóżka tu i teraz. Chłopak zawsze dostawał to, czego chciał i nikt nie mógł mu tego zabronić.  Bez zbędnej wymiany słów, blondyn zaciągnął partnera aż na siódme piętro wieżowca i jeszcze długo nie wypuścił z objęć, delektując się siłą i namiętnością chłopaka.

Dopiero nad ranem, kiedy pierwsze promienie słońca oświetliły dachy miasta, Minho wymknął się z domu swojego partnera. Nie wiedział, że nie ujrzy go więcej żywego.

Lie, Sunshine.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz