Ziemia.

51 7 8
                                    

~ Witajcie! 

Nim dalsza historia Minho i Tae zostanie Wam przedstawiona, mam dla Was zaproszenie. 

Serdecznie zapraszam na swojego bloga: https://gongju-writing.blogspot.com

Rozdziały będą pojawiały się teraz z większą częstotliwością (a bynajmniej mam taką nadzieję), a blog pozwoli mi dawać z siebie więcej.  W końcu jestem w trakcie tworzenia praktycznie w pełni SWOJEGO dziecka, w które mogę wpisać tak wiele uczuć, tak wiele historii. Mam nadzieję, że odbierzecie go z zainteresowaniem i sympatią. Zachęcam do wpadania tam jak najczęściej!

Po krótkiej reklamie, zapraszam do części głównej. 


                                                      ***

- Tae, znów wsadziłeś dokumenty nie do tego segregatora! - zawołał Jonghyun, stojąc przy wielkiej, dębowej szafie, w której trzymali akta spraw. Czarnowłosy chłopak zrobił wielkie oczy, starając się ukryć satysfakcje z grania na nerwach starszego kolegi. Lubił mieszać mu w aktach, uwielbiał minę niższego, kiedy ten otwierał teczkę z dokumentami, a tam znajdował pomieszane kartki, które dotyczyły kilku spraw. Wiedział, że jego ukochana Żabcia zawsze go obroni, nieważne jak bardzo napaskudzi.

- Daj spokój, Jjong. Tae się dopiero uczy. - odparł Minho, zanim Minnie zdążył chociażby otworzyć usta. 

- Czego uczy? Czytać?! - warknął Jonghyun. Miał już dość. Dzień, w którym Lee Taemin przekroczył próg ich małej firmy. Na co mu to było? Ledwo ich było stać na zatrudnienie kolejnego pracownika. Liczył, że wtedy Minho zaprzestanie swojego prywatnego śledztwa, ale nawet to się nie udało, odkąd Choi znalazł ten przeklęty, rudy włos. 

Taemin doskonale wiedział o tym, że Minho nie zaprzestał poszukiwania zabójcy swojego ukochanego. Słyszał o "włosowej aferze" i pluł sobie za to w brodę. Dobrze, że zaraz po zarżnięciu jego chłoptasia zmienił fryzurę... Gdyby nie to, nie sypiałby w ramionach swojego Księcia, a na więziennej pryczy. Nie mógł nawet namieszać w aktach sprawy Minho. Po pierwsze, ciągle trzymał je w swoim biurku, zamknięte w małym sejfiku, do którego jeszcze nie znał kodu. Po drugie, Choi z pewnością znał na pamięć każde zdanie z tych marnych poszlak, jakie za sobą zostawił. Złamanie kodu do sejfu pozostawało tylko kwestią czasu, wiedział jednak, że może sobie jedynie poczytać informacje, jakie zdobył. Nie może nic napisać. Było to dla niego problemem, spędzało sen z powiek. Miał tylko nadzieję, że Żaba w końcu odpuści.

Musiał jeszcze trochę poczarować i małe, żabie serce będzie całkowicie jego.


                                        ***

Tae przesuwał zdjęcia na swoim telefonie, z dumą pokazując swojemu braciszkowi zdjęcia jego żaby i swoje. Jedno w parku, jedno u Minho na obiedzie. Taesun kołysał swoją nowonarodzoną córeczkę w ramionach i niedowierzał, że młodszy brat naprawdę dopiął swego. Wcześniej oglądał zdjęcia detektywa zrobione telefonem w przybliżeniu.

- Tae, jesteś pewien, że to dobry pomysł? Minho dopiero co stracił ukochaną osobę...-  Zaczął polemikę, ale młodszy natychmiast ją przerwał.

-Minho go nigdy nie kochał. Powiedział mi to. - skłamał gładko Tae. Minę miał zadowoloną z siebie, ponieważ jego plan posuwał się do przodu w zastraszającym tempie. Minho coraz częściej pozwalał zostawać mu na noc, dotykać się, a czasem nawet całować! Tae nie mógł wytrzymać ze szczęścia jakie go spotkało. Nawet ostatnio przeszła mu ochota na zabijanie, nie śledził poczynań innych, bo zajęty był swoim ogromnym szczęściem. 

Czarnowłosy wbił wzrok w swoją małą bratanicę, a ta momentalnie zaniosła się głośnym płaczem. 

                                       ***

Mężczyźni siedzieli w ich ulubionej kawiarni. Minho pił czarną kawę, bez mleka i cukru. Taemin pił czekoladę. Choi siedział z IPadem i pisał sprawozdanie, natomiast Lee bazgrał coś w swoim zeszycie chcąc wyglądać równie poważnie, co jego towarzysz. 

- Minho?

- Tak?

- Czy pamiętasz co mi obiecałeś? -  spytał młodszy z lekkim niepokojem. Jeśli Żabooki zapomniał, to znaczy że nie słuchał go i nie był nim zainteresowany.

- Oczywiście, że tak. Obiecałem, że zabiorę Cię w ten weekend do kina. 

Ciche westchnięcie ulgi.

- Dziś sobota.

 Minho naprawdę nie potrafił mu odmówić, mimo że miał mnóstwo pracy. Włączył więc przeglądarkę na tablecie i spojrzał wyczekująco na chłopaka.

- Na co chciałbyś pójść?

- Hm... Na jakiś horror!

 Wyższy uniósł brew. Jego gust był doprawdy niepodobny do jego zachowania. Na szczęście w kinach leciał obecnie tylko jeden horror, więc chociaż nie mieli problemu z wyborem. 

Wieczorem umówili się w centrum miasta. Co dziwne, młodszy nie pozwolił Żabie zabrać siebie spod domu. Właściwie Minho nawet nie wiedział, gdzie młodszy mieszka. Mimo to nie chciał naciskać, chłopak powie mu wtedy, kiedy będzie miał ochotę. Po krótkich czułościach poszli po popcorn i colę, a następnie udali się na odpowiednią salę. W trakcie seansu na sali nie było wielu osób.

Horror nie był ani straszny, ani ciekawy. Mniej więcej w połowie Minho zaczęła doskwierać nuda. Obrócił więc głowę i spojrzał na kompana. Jego oczy nie były wbite w ekran, a w wyższego. Dodatkowo, mieniły się one pięknym blaskiem, dając obraz dwóch półksiężyców. Dla detektywa było to za dużo. Nie przejmując się pudełkiem z popcornem, które upadło na ziemię, przyciągnął go do pocałunku. Nie był to ich pierwszy pocałunek, a jednocześnie pierwszy. Usta czarnowłosego po raz pierwszy smakowały smakiem ust Younga. Drobne dłonie powędrowały na policzki Minho, otaczając je czułą ochroną. Ich wargi idealnie do siebie pasowały, Choi po raz pierwszy to dostrzegł. Nie mógł się opanować od powolnych,a  jednocześnie namiętnych ruchów. Jego serce tłukło mocno o żebra, dając Żabie wyraźne znaki, że to co robi, jest dobre. 

Wymieniali się leniwymi pocałunkami do końca seansu, a później wrócili do domu detektywa trzymając się za dłonie, jak każda zakochana para. W domu każdy z nich wziął prysznic i zjedli kolację, którą przygotował Tae. Czy to nie było to, co odebrano Minho kilka miesięcy temu? Nie znał odpowiedzi na to pytanie. 

-Minho?- odezwał się cichy głos Tae. Leżeli już w łóżku, w całkowitej ciemności.

-Tak?

- Zrobisz coś dla mnie?

- Co takiego?

- Zapomnij o nim. Young już nie wróci. Ja dam Ci to wszystko, teraz ja jestem w Twoim życiu, Żabko.

Minho zdębiał. Czy jego mały towarzysz właśnie poprosił go o zaprzestanie śledztwa? O zapomnieniu o miłości (chyba) jego życia. Jedynym problemem było to, że Minho zaczynał wątpić. Wątpić w to, że Young był mu przeznaczony. Teraz był dla niego duchem, nie miał pewności, że blondyn w ogóle kiedykolwiek istniał.

- Dobrze. Przestanę węszyć. Skupię się na nas.

- Kocham Cię, Minho.

Lie, Sunshine.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz