#20 -5.06- Ur.Draco Malfoy

1.9K 93 14
                                    

Wstawiam tłumaczonego one-shota na urodziny Dracoლ( ᵔ ᗜ ᵔ ლ)
Autor: Destiel_is_Sams_OTP
Zgoda na tłumaczenie: Jest, dość enztuzjastyczna, ale pod warunkiem oznaczenia, co zrobiłam wyżej^
Książka: Drarry One Shots
Tytuł: Amortentia
I mam do Was malutką prośbę. Idźcie do tej książki, i zagłosujcie, dobrze? Chociażby tylko na tą część, ale zagłosujcie, proszę. To jest jej wysiłek w napisanie tego, więc doceńcie to, oki?^^
Enjoy~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Draco

-Draco! Dzisiaj bierzemy Amortencję! Zastanawiam się, jak będzie pachnieć dla ciebie? Deszczowymi nocami, Ognistą Whisky, jedzeniem dla fretek, Harry'm Potte-
-Zamknij się Pansy!-mruknąłem, popychając ją energicznie. Byliśmy na szóstym roku i w drodze do klasy eliksirów. Dwa lata temu Pansy dowiedziała się o moim wielkim crushu w Harry'm Potterze, którego miałem od drugiego roku. Tak Parkinson znalazła nowy sposób, aby ośmieszać mnie przed nim każdego dnia. Weszliśmy razem do sali i odłożyłem swoje rzeczy na ławkę. Wkrótce Slughorn zaczął uczyć o Amortencji, jednak ja nie potrafiłem się skupić, zauważając nieobecność Pottera. Zwróciłem się więc do mojej jedynej opcji.
-Hej! Wieprzlej! Gdzie jest Potter?- zapytałem, szydząc dla lepszego efektu.
-Nie wiem! Wypchaj się Malfoy.- wymamrotał i się odwrócił.
Westchnąłem w myślach. Chciałem się z nimi przyjaźnić, ale ojciec wpadłby w furię. Poza tym byłem całkowicie przekonany, że oni wszyscy mnie nienawidzą.
-Zatem! Zaczynajcie!- powiedział Slughorn. Szybko uwarzyłem swój eliksir i wkrótce był gotowy.
-Więc, Draco? Jak pachnie Potter? Nieodpowiedzialną odwagą? Potem? Śmieciem?- spytała, śmiesznie poruszając brwiami.
-Nie.- powiedziałem wydymając wargi.
-Tarta, wypolerowana miotła, stary, korzenny szampon, płyn po goleniu.- wyszeptałem po chwili.
-To tak bardzo Potter! Hahahh!- odszepnęła, próbując nie chichotać. Wywróciłem oczami i w tym momencie otworzyły się drzwi, wpuszczając zdyszanego Pottera.
-Przepraszam za spóźnienie! Zostałem zatrzymany przez profesor McGona- zamarł.
-Dlaczego cała cholerna sala śmierdzi jak woda kolońska Malfoy'a?- splunął. Wszyscy zastygli, nawet Slughorn. Hermiona opanowała się szybko.
-Um... Harry... To jest Amortencja. Pachnie jak rzeczy... lub ludzie... którzy cię pociągają.- wyjaśniła. Oczy Harry'ego rozszerzyły się w szoku. Z jego ust wydobyło się ciche kwilenie, a potem obrócił się i uciekł z klasy. Wszyscy powoli zwrócili swój wzrok na mnie. Ciągle byłem wstrząśnięty i nie mogłem zareagować.
-W porządku klaso... Możecie, uh, kontynuować pracę.-powiedział Slughorn. W wolnym tempie każdy wrócił do warzenia eliksirów. Pansy walnęła mnie łokciem w żebra.
-Hej! Zakochany chłopcze! Nie wiem, czy to słyszałeś czy nie, ale to znaczy, że Pottera coś do ciebie ciągnie!- wyszeptała uśmiechając się głupawo. Zaczerwieniłem się i skurczyłem na krześle. W środku krzyczałem ze szczęścia, ale jednocześnie byłem naprawdę przerażony.
-Pansy... Jak ja do diabła powinienem porozmawiać o tym z Potterem?- zapytałem cicho.
-Cholera. Nie wiem.- odszepnęła.

Harry
Z płonącą z zażenowania twarzą wbiegłem do pustej sali. Właśnie powiedziałem całej klasie, że Draco Malfoy mnie pociąga. Jak ja się komukolwiek pokażę? Albo gorzej... jemu. Teraz jeszcze bardziej mnie nienawidzi. Sprawdziłem zegarek i westchnąłem. Czas odwagi na korytarzach. Powoli wystąpiłem z sali, próbując przejść bokami tak, żeby nikt mnie nie dostrzegł. Niestety, zuważyli. Ludzie wskazywali. Ktoś się śmiał. Ktoś był zły. Jednak większość z nich była po prostu zmieszana.
-Więc Potter... Zgaduję, że lubisz to co widzisz?- powiedział głos za mną. Odwróciłem się.
-Wal się Malfoy. To jasne, że zamierzasz być gitem*, ale ja naprawdę nie mam ochoty teraz z tobą rozmawiać. Albo prawdopodobnie nigdy więcej.- wysyczałem i odbiegłem w kierunku, w którym wcześniej szedłem.
-Hej... Potter! Hej, czekaj!-krzyknął, po czym dogonił mnie i chwycił moją rękę.
-Harry! Możesz zwolnić? Naprawdę chciałem o tym z tobą pogadać, przepraszam za bycie gitem i za to co powiedziałem.-odezwał się. Byłem w szoku.
-Przeprosiłeś, i nazwałeś mnie Harry...- wyszeptałem.
-Oh. Cóż, tak.- wydawał się tak samo zdezorientowany jak ja.
-Więc co chciałeś powiedzieć, co? Że nienawidzisz mnie jeszcze bardziej?- syknąłem, przywracając gardę. Wyglądał na zszokowanego.
-Nie! Nic z tych rzeczy! Po prostu chciałem powiedziećżeteżcięlubię.- wymamrotał.
-Co?
-Po prostu chciałem powiedzieć, że ja- oh, pieprzyć to.- nagle zostałem przyciśnięty do ściany, a jego usta były na moich. Natychmiast pogłębiłem pocałunek. Walczyliśmy o dominację i ostatecznie on wygrał. Skubnął moją dolną wargę, a mimowolnie jęknąłem z rozkoszy. Poczułem jego uśmiech na swoich ustach. Cofnął się i jego oczy spotkały moje.
-Chciałem powiedzieć, że też cię lubię.
-Ta, załapałem.- wyszeptałem, nie mogąc złapać oddechu. Zaśmiał się.
-Wow. Eliksir miał rację. Naprawdę pachniesz jak wypolerowana miotła i płyn po goleniu.- powiedział cicho.
-Eliksir miał rację. Kocham zapach twojej wody kolońskiej i tę odrobinę Ognistej Whisky na twoich ustach.- uśmiechnął się ponownie.
-Więc, Harry Potterze... Będziesz moim chłopakiem?
-Tylko, jeśli ty będziesz moim, Draconie Malfoy'u.
-Zatem definitywnie tak.
Obydwoje roześmialiśmy się i odeszliśmy korytarzem, a nasze małe palce były ze sobą splecione.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
+fotki Smoka~

Everything~ /pl/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz