Jej nikt nie pozna

57 6 2
                                    

Szpital. Przyzwyczaiłam się już do tego miejsca. Dzisiaj jestem w nim kolejny raz, ale tym razem odwiedzam kogoś bliskiego mojemu sercu. Tak zgadza się - Aidę. Tę małą dziewczynkę, która ma w sobie więcej empatii niż ja kiedykolwiek miałam i będę miała. Nie wiem, w jaki sposób ta sześciolatka wdarła się do mojego serca i znalazła tam miejsce, ale jestem pewna, że już na zawsze w nim pozostanie.

Siedziałam przy łóżku Aidy razem z Alanem. Dziewczynka z każdym dniem stawała się coraz słabsza, oboje zdawaliśmy sobie z tego sprawę i zapewne oboje wiedzieliśmy, co niedługo nastąpi. Śmierć-nieunikniona rzeczywistość każdego z nas. Jednym zapewne wydaje się okropna i smutna, ale nie mi. Ja uważam, że jest po części niezwykła, inna niż wszystko inne na tym świecie. Każdy utożsamia ją z bólem po stracie kogoś bliskiego i to po części prawda, ale ja widzę w niej coś jeszcze - ulgę. Przerwanie cierpienia, które wiąże się z życiem na ziemi. Tak, śmierć dla jednych jest utratą bliskich, a dla innych ulgą w bólu.

- "Jestem Misiem o bardzo małym rozumku i długie słowa sprawiają mi wielką trudność." - czytałam na głos kolejne wersy "Kubusia Puchatka", gdy przerwał mi głos Aidy. Podniosłam wzrok na dziewczynkę.

- Chciałabym, żeby mama do mnie przyszła. - powiedziała ciuchutko, wykręcając sobie paluszki. Wymieniłam szybkie spojrzenie z Alanem. Nie mieliśmy pojęcia, co mamy jej odpowiedzieć. Jak można wytłumaczyć umierającej dziewczynce, że jej mama woli pić i leżeć na kanapie niż ją odwiedzić?

- Widzisz maluchu mama ma dużo pracy. - Zaczął delikatnie brunet, spoglądając na nią z przejęciem.

- Wiem, że to nie prawda. - Aida wpatrywała się zawzięcie w swoje rączki, a po jej policzkach zaczęły spływać łzy. - Mama jest na mnie zła. - słona ciecz wypływająca z jej oczu, zaczęła kapać na białą pościel, zostawiając na niej mokre ślady.

- Co ty za głupoty wygadujesz głuptasie? - usiadłam koło niej na łóżku i przytuliłam do siebie. Pochwyciłam wpatrzony w nas wzrok Alana, który delikatnie kiwnął głową, dając do zrozumienia, że jest mi wdzięczny, a ja uśmiechnęłam się do niego delikatnie.

- Wiem, że mama jest zła na mnie, że zachorowałam, dlatego już nie przychodzi. - mówiąc to wtulila się mocniej w moją klatkę piersiową, a moja ręka odruchowo zaczęła ją gładzić po głowie.

- Skarbie, to nie prawda! Twoja mama cię kocha i na pewno się na ciebie nie gniewa. - Aida odsunęła się ode mnie. Jej twarz była mokra od łez.

- Poprosicie ją, żeby do mnie przyjechała? - W jej głosie było słuchać wyraźną nadzieję. Odwróciłam głowę do Alana, nasze spojrzenia na chwilę się zetknęły, bezgłośnie wymieniając między sobą myśli.

- Spróbujemy. - odezwał się po dłuższej chwili, na co na twarz sześciolatki znowu wypłynął uśmiech. Dalszą rozmowę uniemożliwiła pielęgniarka, która oznajmiła, że powinniśmy już wracać do domu. Przytuliłam na pożegnanie Aidę i wyszłam na korytarz, czekając na bruneta.

- Idziemy? - zapytał, gdy po kilku minutach wyszedł z sali. Kiwnęłam twierdząco głową i udaliśmy się w stronę wyjścia ze szpitala.

- Okay, będę się zbierać, bo ucieknie mi autobus. - oznajmiłam, gdy byliśmy już na parkingu koło budynku.

- Przestań! Nie będziesz się teraz włuczyła po przystankach. Odwizę cię do domu. - Chłopak podszedł do czarnego samochodu stojącego koło parkometra.

- Nie chcę robić ci kłopotu. - Pokręciłam głową, cały czas będąc w tym samym miejscu.

- To po drodze. Wchodź do auta albo zaraz Cię sam do niego wsadzę. - zrobił kilka kroków w moją stronę, więc szybko podeszłam do drzwi od strony pasażera. - Nie można było tak od razu? - wzruszył ramionami, a ja przekręciłam tylko oczami na jego komentarz i zajęłam miejsce z przodu. Przekręcił kluczyk w stacyjce i włączył radio.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jun 05, 2017 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Z dziennika GertrudeWhere stories live. Discover now