Wybaczcie, coś mi się eknęło, skichało lub po prostu spsuło i obcięło mi pół tekstu z poprezdniego rozdziału. No co zrobić? Tu jest to, co mi się wycięło. Jeżeli to jednak widać to dajcie znać. Dzięki!
Futrzasty01Reszta tak zwanego wojska czekała posłusznie na rozkaz do wymarszu. Każdy snuł domysły jak ich przyjmą mieszkańcy Gilodii. Kiedy nadszedł czas do powrotu Hookamore coś wyczuł. Zauważył czarną mgłę sunącą między jego nogami.
- Wstawać! Już! Szyk bojowy! - krzyknął.
Dziwna mgła zmasakrowała leżących rannych, po czym skupiła się w jednym miejscu jako obelisk. Ze słupa wyszła mroczna, okryta peleryną postać i stanęła przed rycerzami. Ich wódz stanął jej naprzeciw wokół rozerwanych od środka w szczątkach bandaży towarzyszy.
- Kim jesteś? - Spytał władczym głosem.
- Jestem przyjacielem. - Wycharczała postać pokazując szpetny uśmiech spod kaptura.
- Czego zatem chcesz przyjacielu?
- Zawżeć mały... Pakt.
- Z agemańską armią? Chybaś zbłądził przyjacielu.
- Nie, trafiłem idealnie. - Rzekł nieznajomy wznosząc się na mgle ponad wojsko.
W jednej chwili mrok otoczył bitewny krąg rycerzy. Hookamore patrzył bezsilnie jak mgła pochłonęła jego towarzyszy zostawiając tylko wypalone skorupy czerwone od krwi. Dobył broni i zaczął wymachiwać mieczem we wszechogarniający mrok.
CZYTASZ
Grzebać Żywych
FantasyUkojenie... Chyba wszyscy tego szukają. Ciekawe w tym jest to, że nie tak łatwo je znaleźć. Czy mordując kolejnych na liście można się uspokoić? Co czeka zdruzgotaną duszę związaną paktem z czarną magią? Dlaczego musiała zawiązać ten pakt? Dowiedzc...