Okrągły stolik chwieje się lekko.
Okrągły żeton spada cicho na posadzkę.
Kapela jazzowa gra w rogu sali.Roma wstaje, wyprostowany - całe jego smukłe ciało rozgrywające ładny spektakl pod materiałem koszuli. Nagle, od tego ruchu, na planie pojawia się plama burgundowego materiału, zakasanego do łokci i rozpiętego pod szyją. Jeśli ktoś spojrzy z bliska pojawiają się też ognie - dwa ciemne ognie w ciemnych oczach.
Towarzystwo zgromadzone przy stoliku jakby zamarło na moment. (Jeden tylko z siedzących oszczędnym gestem podnosi odłożoną przez przeciwnika talię; nikt nie zwraca uwagi.)
Roma postępuje krok w prawo, znów trącając stolik. Żetony trzęsą się z brzękiem - zmarszczył biodrem mięsisty obrus. Na stół pada cień drugiego stojącego mężczyzny - światło lampy oświetla złote loki i złoty uśmiech. Jeden z jego przyjaciół - ten nieuczciwy gracz ze stolika - szczerzy się do niego szeroko, skryty ze swą nieuczciwością w cieniu. W tym cieniu widać, jak nieodpowiednio do wieku posiwiałe są jego włosy. Siedzący obok - ten, który nieuważnie pozostawił swoją talię bez opieki - wpatruje się w całą sytuację bez uśmiechu, choć uważnie. Pochłania wzrokiem ciemnookiego.
Ostatni z graczy - bliźniacze odbicie tego w burgundzie, bardziej tylko strwożone i bardziej rumiane; może trochę bardziej rude - siedzi najbliżej złotego natręta. Raz po raz strzela oczami pomiędzy nim a bratem.
Właśnie teraz natręt odwraca się do tak nagle powstałego Romy, śmiechem rozwieszając wokół karcianego stolika szydzące dzwoneczki.A wszystko to zajmuje ledwo kilka sekund.
Tyle, by Roma mógł dokładnie - po jednym - zwinąć palce w pięść. Rewers dłoni pianisty przed koncertem.
Choć koncert właśnie się zaczyna, gdy złotowłosy mężczyzna koncertowo chwieje się na nogach, odrzucony o krok i drugi do tyłu. Krew poszła z rozciętego policzka. Nie dużo - tyle tylko, że zostaje na sygnecie i zwiniętej pięści. Roma krytycznie przygląda się tej jasnej czerwieni.
Jaki to pech, że nie pasuje mu do koszuli.Cały stół zadrżał.
Białowłosy zrywa się na równe nogi, sypią się przekleństwa. Sypią się żetony na podłogę, Roma wbija mu łokieć w brzuch. Krzyki wzbierają na sile. Rumiany brat zrywa się również, krzycząc, by zostawić całą tą sprawę w spokoju, przecież nie muszą się bić! Ten nieuczciwy krzyczy, by pierdolony Tonio obudził się i pomógł, do jasnej kurwy. Komu i w czym nie ma szansy dopowiedzieć - dostaje metalową tacą prosto w twarz od tego z braci, który nawoływał do pokoju. Drugi jest zajęty uchylaniem się przed pochwyconym przez natręta kuflem.W końcu przestaje grać kapela jazzowa.
Nikt nie zostawia całej tej sprawy w spokoju.
Pierdolony Tonio nie budzi się i nie pomaga - patrzy tylko, jak Roma zamachuje się do kolejnego ciosu. Wpatruje się w burgund i płomienie.Został sam przy opustoszałym stoliku - gdyby spojrzeć z góry, stół wygląda jak oko cyklonu - na samym środku drewnianego parkietu, otoczony tym kilkuosobowym chaosem. Miejscowi orientują się po tych kilku sekundach opóźnienia - w cyklon włącza się cała sala, zbiegając się, zlewając w jedno.
Do samego stolika nikt nie podchodzi (tylko jeden jasnowłosy kelner podbiega, by ściągnąć walające się na aksamicie banknoty razem z obrusem; na co się to komu jeszcze przyda? Nikt nie zwraca uwagi.)
Gwar wybucha w miejscu opuszczonym przez muzykę - i to głośniej, dużo głośniej. Burda! Kto tam wie, o co im poszło? Widać jednak, jak rozdane są karty - tu stoi Roma, tu panoszą się cudzoziemcy. Burza okręca się wokół nagiego, okrągłego blaciku.
Przyjaciele Tonia nie mają szczęścia, mają za to silne ręce oplecione wokół ramion. Białowłosy wbija komuś obcas w brzuch, ktoś inny spuszcza mu półmisek na łeb. Roma tryumfalnie wymierza blondynowi drugi cios, z barku i z uśmiechem.Antonio patrzy, chłonąc ten uśmiech i te oczy. Któryś z jego przyjaciół klnie na niego źle i siarczyście, ale on nie słyszy.
Dopiero kolejny zamach burgundowego ramienia i dźwięk niebezpiecznie podobny do łamanego nosa wybija go z zapatrzenia.
Zrywa się z krzesła, przewracając ogołocony stolik.Kto tam wie, o co im poszło.
YOU ARE READING
Barbaresco (Hetalia)
Fiksi PenggemarScenka, miniaturka. Jazz gra i karty na stole. tytuł: http://www.deviantart.com/users/outgoing?http://czaswina.pl/artykul/barbaresco