Już Styczeń 20 2017 roku
Matematyka , wkurzona pani Green i piąta lekcja .
*Czemu on się na mnie nie patrzy? Nawet się nie odezwie? Nawet nie spyta czy pożyczę mu długopis? Ani linijki? Znowu się patrzy na tę idiotkę Marti . Ona jest taka chamska wobec mnie i moich kolegów , ale zaraz zaraz ... Oni się kłócą o.O ? *
Bujałam w obłokach .
Ale gdy spadłam znów na ziemię , zobaczyłam że dosłownie się kłócą , nagle usłyszałam z ust Simona
- Nienawidzę cię idiotko , zrywam z tobą ?
- C cco ? Co ty powiedziałeś?! A wal się idioto .
Marti go popchneła w ramie i była kilka kroków do wyjścia a za nią tuż pani Green podeszła.
- Marti a dokąd ty idziesz? Stój!
- Wal się głupia babo - mrukneła .
I wyszła.
Green znaczy pani Green , była osobą z twardym charakterem , wpisała jej uwagę i poprosiła Sandrę i Tamarę aby poszukały tej Chamki .
Po chwili przybiegły powiedziały że , widziały przez okno jak wychodzi ze szkoły .
- To czemu jej nie złapałyście?
- Bo byśmy się przeziębiły , poślizgneły , poprudziły , pedofil by nas zaciągnął do łóżka , zgubiły , niedogoniłybyśmy i tak dalej i tak dalej ...
- Nie mogę tego słuchać!!!
I poleciała do lasu za Marti z SimonekHurra! Nie ma matmy !
A ja wciąż myślałam tylko o nim... *On nadal ją kocha? , wgl byli razem?! Nie możliwe , czemu to spotkało akurat mnie... To tylko sen...*
Wziełam temperówke wyciągnełam żyletkę z niej i się pociełam .
Nie myślałam o tym co robię ..
Obudziłam się w szpitalu .
* Ja nadal żyję?! *
Wstałam z łóżka , nie brałam nawet kurtki , wyjełam to coś co mi wbili w ręke , wyszłam ze szpitala i położyłam się w puchatym ale za to zimnym śniegu.
*Mam nadzieję że umrę* Nagle usłyszałam tupanie czyiś stóp ..
- Co ty odwalasz?! - To był głos Simona
- Umieram.I zemdlałam.
Obudziłam się dopiero w jego domu .
Na łóżku obok mnie siedział nie kto inny niż mój Crash , Simon .
- Zapażę ci ciepłej herbaty .
- Dzię.. Kaszlnełam Kuję
- Nie ma sprawy .
Głęboko i szczerze się uśmiechnął .Gdy już herbata była gotowa napiłam się .
- Dziękuję ale muszę już iść
Wstałam ale nogi mi się ugieły i spadłam ale w dobrym momencie Simon mnie złapał.
- Nie możesz iść jesteś w złym stanie , jak chcesz możesz u mnie spać , ja będe czuwać obok ciebie i specjalnie jutro nie pójdę do szkoły .
- Rany ... Dziękuję .
Szeroko się uśmiechnełam .
- To ty połóż się a ja zrobię sałatkę .
- Al, ale nie jestem głodna ..
- Zjedz tą sałatkę , on robi bardzo dobre - Usłyszałam głos Sash .
- Nooo... Dobrze .