Hazel
Po wyjściu Kiry postanowiłam się trochę przewietrzyć i zejść na dół. W chwili, gdy wstawałam, usłyszałam krzyki z dołu. Krzyczał, a raczej krzyczała Larissa. Wnioskuję z tych krzyków, że Irwin już im powiedział i ona nie jest zadowolona.
- CO TY SOBIE DO CHOLERY WYOBRAŻASZ, GÓWNIARZU. Żadnym gejem nie jesteś. Zdaje się, że też powinieneś iść na jakąś terapię dla chorych. - No to ją nieźle poniosło.
- Larissa USPOKÓJ SIĘ! - Okay po Benie nie spodziewałam się takiej agresji. Musiała już przekroczyć jego granicę spokoju.
Nieciekawie się robiło. Schodziłam ze schodów i wyraźnie zbierało się na niezłą burzę. Musiałam jakoś temu zapobiec. Zanim będą tego żałować.
- Możecie się uspokoić oboje? Spać się nie da.
Gdy byłam już na dole, spojrzałam na nich i dostrzegłam szkliste oczy Irwina. Zbierało mu się na płacz. Był bezsilny wobec Larissy. Adoptowali nas oboje kilka lat temu. Ona nie mogła zajść w ciążę i wyżywała się czasem na nas za to. Jakbyśmy mieli coś z tym wspólnego. Teraz próbowała zranić mojego brata. Nie mogłam siedzieć z założonymi rękami. Nie pozwoliłam, by przez nią płakał.
Podeszłam do niego i przytuliłam. Chciałam go stamtąd zabrać. Wzięłam go za rękę i już mieliśmy iść, kiedy Larissa zagrodziła nam drogę.
- Przesuń się - warknęłam.
- Nigdzie nie pójdziecie, dopóki dopóty nie dowiem się wszystkiego.
Wywróciłam oczami i spojrzałam w sufit. Wkurwiała mnie coraz bardziej.
- Powiedziałeś im to, co mi? - Pokiwał głową i spuścił wzrok na podłogę.
Wyminęliśmy ją i szliśmy do salonu.
- Ja jeszcze nie skończyłam.
- Ale ja tak, poza tym dowiedziałaś się już wszystkiego.
Ja raczej się z nią nigdy nie dogadam. Zabrałam Irwina, którego ta suka doprowadziła do łez. W salonie od razu rzucił się na kanapę i wylewał łzy w poduszkę. Zastanawiałam się, kiedy wreszcie Ben się od niej uwolni. Podeszłam do niego i przytuliłam. Irwin cicho łkał w poduszkę. Nie wiedziałam, co mogę zrobić, by poprawić mu humor.
- Proszę, nie płacz. Nie przejmuj się tą szmatą. Jak zareagował Ben?
- Ben przyjął to dobrze i powiedział, że to akceptuje, tylko Larissa tak zareagowała. Boję się jej. Nie chcę tu być.
- Wiem, ja też nie mam ochoty jej widzieć. Chciałabym, by się z nią rozwiódł i wziął nas ze sobą.
- Ale tego nie zrobi, prawda?
- Tego nie wiem, ale mam taką nadzieję, bo mam dość. Nie chcę, by nas tak traktowała.
- Powiedzmy sobie szczerze. Ona traktuje nas jak najgorszego śmiecia. Tak się dzięki niej czuję. Jak śmieć.
Zgarnęłam mu włosy z czoła i próbowałam jakoś pocieszyć, ale chyba marnie mi szło. Odwróciłam się z zamiarem sięgnięcia po pilot, a zobaczyłam stojącego w progu Bena.
- Dzieci. - Na dźwięk jego głosu Irwin także odwrócił głowę.
- Ile z tego słyszałeś?
- Wszystko, słonko. Naprawdę jesteście tu nieszczęśliwi?
- Nie widzisz tego, jak ona nas traktuje?
CZYTASZ
Diablo (Zawieszone)
RomanceŻycie siedemnastoletniej Hazel zmienia się diametralnie w ciągu jednego wieczoru. Wieczoru, który odbił piętno na jej psychice. Nic już nie będzie takie samo, jak dotychczas było. Zaczyna czuć się jak śmieć. Nie potrafi patrzeć na swoje ciało. Obrzy...