Rozdział 14

4.8K 223 6
                                    


Hazel

Na drżących nogach weszłam do gabinetu. Pani Johns sprawdzała coś w komputerze, gdy weszłam. Kiedy mnie spostrzegła, uśmiechnęła się. Miałam nadzieję, że wcześniej ktoś ją poinformował o moim położeniu, bo nie chciałam jej tego opowiadać od a do z. Niepewnie usiadłam na jednym fotelu, który mi wskazała. Byłam tak zamyślona, że potrąciłam niechcący doniczkę z rośliną. Na szczęście w porę ją złapałam. Usiadłam i czekałam na to, że terapeutka coś powie.

- Hazel od twojego ojca wiem, co cię spotkało. - Pokiwałam głową na jej słowa i nic ponadto.

Nic nie mówiłam, bo sama nie wiedziałam, od czego zacząć. Od tego, że przerażał mnie kontakt fizyczny z mężczyzną? Nie tylko seksualny, ale także normalny dotyk. Bałam się go. W takich sytuacjach brał górę nade mną panika.

- Chciałabym porozmawiać z tobą o twoim kontakcie z mężczyznami po gwałcie.

Zaskoczyła mnie. Widocznie nie miała zamiaru się ze mną cackać, jak reszta. Szczerze mówiąc nie lubiłam zbyt dużej troski bądź zainteresowania. Chowałam się, wtedy jeszcze bardziej w sobie i nie chciałam się otworzyć.

- Boję się dotyku mężczyzn. - Wreszcie to z siebie wydusiłam. Dręczyło mnie to. Nie potrafiłam porozmawiać o tym z bratem, a co dopiero z ojcem.

- Po tym, co cię spotkało to nie ma się, co dziwić, kochanie. Od twojego ojca wiem, że nie boisz się tylko dotyku brata, ale jego już tak.

Nie wiedziałam, jak miałam jej to wytłumaczyć. To siedziało głęboko we mnie.

- Oczywiście rozumiem, że nie potrafisz mi odpowiedzieć na to pytanie. - Chyba zobaczyła moją minę, gdy mi stwierdziła wcześniejszy fakt. Mogłam jedynie kiwać głową na jej słowa.

- Nie wiem, dlaczego przy bracie czuje się bezpieczna, a przy ojcu się tak nie czuje.

- Policji udało się znaleźć sprawcę?

-Nie, nadal go szukają.

- A pamiętasz cokolwiek z tamtego wieczoru?

- Wszystko, ale nie widziałam twarzy. - Zwiesiłam głowę. W głowie zaczęło mi nagle coś świtać. Bałam się go i zadziwiająco pachniał tak samo, jak gwałciciel.

- O czym tak myślisz?

- Ta rozmowa jest między nami, prawda? Nikomu pani nie powie to, co zaraz usłyszy?

- Tak, możesz śmiało mi powiedzieć. - Wyprostowała się.

- Chyba zaczynam rozumieć, dlaczego też tak reaguje na Bena . Używa tych samych perfum, co sprawca.

- Sądzisz, że mógłby ci zrobić krzywdę własny ojciec?

- On nie jest moim prawdziwym ojcem tylko zastępczym. Trafiłam tam po tym, jak zmarł mój prawdziwy ojciec.

Mówienie o tym wciąż sprawiało mi ból. Minęło trochę czasu od jego śmierci, a ból w sercu pozostał. Straciłam część swojej osobowości wraz z jego śmiercią. Zaczęło ściskać mnie w gardle, jakby pojawiła się tam jakąś gula. W kącikach oczu zbierały się łzy. Starannie starłam je rękawem bluzy. Chyba nigdy nie oduczę się ich nosić. Długie rękawy pozwalają mi się ukryć, a raczej to co jest pod spodem. Blizny. Całe ramiona miałam nimi pokryte.

- Nadal w środku przeżywasz to, co się stało. - Nie wiedziałam, czy to było pytanie, czy raczej stwierdzenia.

- Tak.

Diablo    (Zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz