wszystko

298 25 4
                                    

Wpatrywał się w nią jak w obrazek. Była taka piękna. Taka niewinna. Uwielbiał dotykać jej bladą skórę i odgarniać czarne jak smoła włosy. Taka delikatna.

Niewinna a zarazem winna. Grzesznica, o tak z pewnością. Grzeszyła. On przy niej grzeszył. Chciał być przy niej, by nie myśleć. Sprawiała, że nie myślał o głupich problemach. Nie chciał już umrzeć. Chociaż, gdyby w piekle miał być z nią, mógłby. 

Jej głowa spoczywała na jego kolanach. Miała zamknięte oczy, a w ustach trzymała peta. Zaciągnęła się porządnie i wypuściła dym prosto w niego. Uśmiechnęła się przy tym niewinnie.

Ale z pewnością niewinna nie była. Ani on. 

– Jade?

– Tak, Johnny? 

Miała taki delikatny głos. Był czystą poezją dla niego. Ona była poezją. 

– Bądź moim wszystkim na zawsze.

Wziął od niej papierosa i również się zaciągnął. A kiedy to robił jego kości policzkowe jeszcze bardziej się uwydatniały. Był jak Adonis. Jej własny grecki bóg. 

Wyrzucił niedopałek do szklanej popielniczki i spojrzał na nią.

– Och, Johnny. 

Uniosła się delikatnie i chwyciła jego policzki. Miała zimne ręce, które jednocześnie rozgrzewały go. Spojrzała na niego tak, jakby chciała przyjrzeć się jego duszy. Delikatnie musnęła jego usta. Taka niewinna.

Gdy chciała się odsunąć, on ją przyciągnął. Chciał smakować jej ust ciągle, nieprzerwanie. Kciukiem przejechał po jej wardze. Pocałował ją. Jaka ona była cudowna. Czasem nie mógł uwierzyć, że ją miał. Była taka idealna. 

Oddała pocałunek i popchnęła go do tyłu. Leżał teraz na plecach na łóżku u niej w pokoju. Z nią, to było najważniejsze. Całowali się, napawali się sobą i nie mogli przestać. Oboje byli idealni. Tak idealni. 

Dotykał jej nagiej skóry. Taka aksamitna, taka delikatna. Chciał mieć ją tylko dla siebie. Był egoistą, ale zdawał sobie z tego sprawę. Jakby chciała, mógłby być nawet kryminalistą. Czasem chciał ją porwać i pokazać jej cały świat. Zasługiwała na wszystko, co najlepsze.

Nie chciał się z nią pieprzyć. Chciał się z nią kochać. Pieprzy się dziwki, tak uważał. A Jade była jego wszystkim. Nie była dziwką. 

Oparła się o jego klatkę piersiową i podniosła. Włosy spływały jej w dół. Przygryzła wargę i nieśmiało na niego spojrzała. 

– Johnny?

– Tak, Jade?

– Bądź moim wszystkim na zawsze.

kochaj mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz