Rozdział 7

1.6K 189 60
                                    

Damian Wolak nie zmienił zdania przez wszystkie pozostałe dni. Każdego ranka uprzejmie witał się i rozpoczynali nowy, monotonny dzień. Musiała towarzyszyć mu wszędzie. Nad jeziorkiem, na przejażdżce rowerem, na łące. Kazał jej jeść, spać z nim w jednym łóżku, a za każdym razem, kiedy na
nią spojrzał, widziała w jego wzroku tę samą nieugiętą
wrogość. Każdego ranka budziła się z cieniami pod oczyma, traciła na wadze. Uśmiechała się rzadko i zawsze z goryczą.
Pewnego dnia mężczyzna wyszedł przed dom i zabrał
się do wycinania wielkiego krzewu, który zaczynał rozrastać się niemiłosiernie. Tatiana leżała na tarasie, obserwując rytmiczne ruchy jego ramion. Pracował z wielką starannością i zawziętością. Wyglądało to tak, jakby ciernisty krzew był jego osobistym wrogiem. Sposób jakim posługiwał się sekatorem przyprawiał Tatianę o dziwne uczucie. Chociaż z całych sił chciałaby już znaleźć się w domu i zapomnieć, nie potrafiła do końca znienawidzić Damiana. Rozumiała jego ból, rozpacz i brak logicznego myślenia. Jednak świadomość, iż mężczyzna nienawidzi ją najbardziej na świecie bolała. Żal w sercu dziewczyny tlił się od świtu do zmroku. Nocami przekręcała się z boku na bok próbując pojąć swoją sytuację i możliwe z niej wyjścia. Westchnęła ciężko. Wstała z leżaka i udała się do kuchni. Beznamiętnym wzrokiem wodziła po wyposażeniu. Otworzyła lodówkę i wyjęła z niej butelkę czerwonego wina.

***
Damian

Od pracy w ogrodzie oderwał go głośny sygnał telefonu, który zostawił na tarasie. Zerknął przez ramię i zastygł w bezruchu. Tatiany, która dotąd wypoczywała na leżaku nie było. W pierwszej chwili Damian Wolak pomyślał, iż poszła się położyć. Ostatnie dni dziewczyna spędzała głównie snując się bez celu po domku czy ogrodzie, lub po prostu leżąc w sypialni. odrzucił ciężki sekator na trawę i poszedł w kierunku drewnianego tarasu. Rzut okiem na wyświetlacz upewnił go, że dzwoniono z pracy.
Westchnął ciężko i odebrał połączenie.

- Wolak, słucham.

- Dzień dobry, panie prezesie - świergotała promiennie sekretarka - Przepraszam, że niepokoję podczas urlopu...

- Prosiłem, żeby nie dzwoniła pani na prywatną komórkę!- przerwał jej poirytowany.

Po drugiej stronie zapanowała chwila ciszy. Rozmówczyni odchrząknęła i podjęła się kontynuowania:

- Tak, oczywiście. Dzwoniłam na telefon służbowy, ale jest wyłączony... A sprawa jest dosyć pilna!

- Do sedna, pani Urszulo!

- Dobrze. Otóż pan Chiou Young zapowiedział się osobiście na inauguracji projektu. Wcześniej chce się jednak widzieć z panem prezesem i sprawdzić czy wszystko jest dopięte na ostatni guzik...

- Rozumiem. Mamy jeszcze miesiąc do rozpoczęcia tego przedsięwzięcia. Projekty są u mnie w gabinecie.

- Tak, panie prezesie, ale pan Young chce się spotkać już w ten piątek. W sobotę wylatuje do Chin i powróci dopiero na uroczyste otwarcie projektu.

- Za dwa dni? Trzeba było poinformować go o moim urlopie! Chiou nie jest pępkiem świata - irytował się coraz bardziej Damian. Kalkulował w głowie ile czasu potrzebowałby na przygotowanie zadowalajacej inwestora prezentacji.

- Poinformowałam...

- Ale?

- Pan Young jest nieugięty. Prosił żebym przekazała, że nalega na to spotkanie.

- W porządku. Poinformuj dział o sytuacji i niech się przygotują. Jutro rano będę w biurze. - wydał dyspozycje i natychmiast rozłączył się. Pokręcił głową z dezaprobatą i schował komórkę do kieszeni jeansowych spodni.
Z wnętrza domu usłyszał dźwięk tłuczonego szkła. Wzdrygnął się, ale natychmiast skierował kroki w stronę skąd dobiegały odgłosy. Zastał ją zbierającą z poplamionej podłogi szkło. Nawet nie podniosła głowy kiedy zapytał co się stało. Kucała nadal i delikatnymi ruchami zgarniała potłuczone kawałki. W powietrzu unosił się cierpki zapach wina. Tatiana całkowicie pochylona nad rozlaną cieczą wyglądała jak mała, zagubiona dziewczynka. Niezdarnie próbowała uprzątnąć powstały bałagan, lecz rozcinała sobie przy tym palce. Syknęła z bólu i odruchowo uniosła dwa palce do ust. Damian pospieszył z pomocą. Przykucnął i oderwał dłoń dziewczyny od jej ust. Obejrzał ją okręcając w swojej męskiej dłoni i powiedział:

Tatiana (zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz