Rozdział 10

103 9 6
                                    


    Czuła odurzającą mieszankę Marka i piżmowej wody kolońskiej, jeszcze zanim jego wargi dotknęły ust kobiety. Wyciągnęła dłoń, chcąc przesunąć nią po jego włosach, ale w momencie w którym wyciągała rękę spod stołu, jej obrączka brzęknęła o plastikowy stolik.

Przez ułamek sekundy poczuła na swojej górnej wardze skrawek ust Marka i odsunęła się gwałtownie, otwierając oczy z przerażeniem. Mało brakowało a zdradziłaby męża! Jak mogła o nim zapomnieć! Marek również otworzył oczy i przez chwilę patrzył w nią intensywnie, usta miał już zaciśnięte, widziała że z trudem nad sobą panuje...

– Przepraszam – powiedziała bliska łez – Nie mogę.

Odwiózł ją do domu w pełnej ciszy, nie zaszczycając jej nawet jednym spojrzeniem.

W tej chwili nienawidziła siebie bardziej niż kiedykolwiek- za to, że o mało nie zdradziła własnego męża, za to że zabawiła się uczuciami Marka i wystawiła go na coś takiego, za to jak bardzo pragnęła tego pocałunku...

Kiedy Marek zatrzymał się pod jej domem odczekała chwilę, jakby czekała na jakieś słowa... wybaczenie... cokolwiek... ale on milczał, uparcie wpatrując się w szybę przed sobą, nie opuszczając rąk z kierownicy.

– Marek ja... – zaczęła, nie mogąc dłużej znieść jego obojętności, ale on przerwał jej gwałtownie.

– Wysiadaj – zamarła, słysząc lodowaty ton, ale dobrze wiedziała że zasłużyła i w oczach znów zalśniły jej łzy.

– Marek zrozum... – podjęła drugą próbę, ale i ta okazała się bezskuteczna.

– Wysiadaj! – powiedział jeszcze ostrzej niż poprzednio i tym razem wykonała jego polecenie, wiedząc że nic nie wskóra... on potrzebuje czasu, pomyślała. Mimo to, nie odjechał od razu kiedy tylko wysiadła jak się tego spodziewała, tylko stał i gdy szła w stronę domu czuła na sobie jego wzrok. Odwróciła się tuż przy drzwiach i wtedy Marek odjechał.

Wchodząc do domu nie miała już siły walczyć z łzami, które gęstymi strumieniami popłynęły jej po pliczkach... jak w transie wzięła prysznic, wrzuciła sukienkę do prawie pełnej już pralki i położyła się do łóżka.

Dopiero po chwili zorientowała się, że Piotra w nim nie ma.

Usiadła gwałtownie na łóżku, jednocześnie zerkając na elektroniczny zegarek. Druga piętnaście. Gdzie on się podziewa? Nocny dyżur w szpitalu? Mało prawdopodobne, ale możliwe... telefon! Na pewno wziął ze sobą telefon, nie ruszał się bez niego praktycznie nigdzie...

Wyskoczyła z łóżka i pognała na dół, wybierając numer męża. Wstrzymała oddech. Po trzecim sygnale usłyszała że ktoś odebrał.

– Halo? – stanęła jak wryta i aż rozchyliła wargi słysząc uwodzicielski, kobiecy głos, nie była zdolna do wypowiedzenia czegokolwiek...

– Halo? – powtórzyła kobieta, Anna w tle usłyszała jej perlisty śmiech i jeszcze jeden, zdecydowanie męski... – Przestań... – wymruczała kobieta do kogoś kto z nią był i w tym momencie Anna się rozłączyła, jednocześnie osuwając się na podłogę.

Zdradził ją! Jak on mógł! A ona dzisiaj o mało nie spaliła się na stosie, tylko dlatego że prawie pocałowała Marka! Wszystko wskoczyło na swoje miejsce... zdała sobie sprawę, że w końcu nie dostała tych złotych kolczyków...Z jej gardła wydobył się głęboki szloch, podniosła się z podłogi i zrobiła pierwsze co przyszło jej do głowy: wyciągnęła z szafki butelkę wina, odkorkowała je niecierpliwie i zaczęła pić prosto z gwinta, nie troszcząc się nawet o kieliszek... ciemny płyn spływał jej po części do gardła, po części na odsłonięte ciało, nie była przyzwyczajona do alkoholu, kilka minut później poczuła więc w głowie wirowanie... i przyszedł jej do głowy najgorszy pomysł wszechczasów.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 15, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Brudna Krew IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz