Prolog

542 42 5
                                    


- Val, gdzie idziesz? - Usłyszałam za sobą głos Penny, mojej przyjaciółki.

Dziewczyna była pulchną brunetką z okrągłymi okularami, których cieniutkie, złote oprawki dobrze komponowały się z brązowymi lokami dookoła jej twarzy. Miała średniej długości włosy, ale przez to, że kręciły się w drobne pukle, wyglądały na dużo krótsze. Penny jest typem bardzo zbuntowanej osoby, więc jeśli ktokolwiek podważy jej racje, nie ujdzie mu to na sucho. Często jest zaborcza, irytująca i potrafi się rządzić, ale za to ją kocham, bo jeśli ktoś potrzebuje jej pomocy, ona mu jej udzieli, choćby miała zginąć. Marzy o tym, żeby zostać prawnikiem i będąc szczera, idealnie się do tego nadaje. Przy jakimkolwiek konflikcie potrafi znaleźć rozwiązanie, w większości dobre dla obu stron.
Dzięki jej umiejętnościom wizażu i mody, bardzo dużo ludzi z naszej szkoły uważa ją za poukładaną, pełną profesjonalizmu dziewczynę. W rzeczywistości jest tak pokręcona, jak jej włosy, stale utrzymywane w artystycznym
nieładzie.

Poczułam jej dłoń łapiącą za moje przedramię, a następnie zostałam pociągnięta do tyłu, w jej stronę. Dzisiaj miała makijaż utrzymany w kolorach szarości i fioletu. Cienie na powiekach mieszały się ze sobą tworząc cudowne przejścia. Natomiast jej brwi... ugh, wciąż nie mogę się nadziwić jak ona je robi. Żaden włosek nie wychodzi poza kształt, który im nadaje. Moje, mimo, iż je rozczesuję i maluję, to po 3 lekcjach są roztrzepane jak jasna cholera.

Zmarszczyłam te swoje niedokładnie pomalowane brwi, na które nie miałam dzisiaj zbytnio czasu, przez przygotowywanie zaproszeń.

Już za dwa dni moje siedemnaste urodziny.

Strasznie nie mogę się doczekać, a dzięki moim kochanym rodzicom mam wolny dom przez cały weekend. Przed imprezą obiecali spędzić ze mną trochę czasu, bo wiecznie gdzieś wyjeżdżają. Wreszcie będę miała okazję przyznać się do moich planów na przyszłość.

Jakieś dwa miesiące temu wymarzyłam sobie, że po skończeniu liceum wyruszę na studia do Stanów, a potem może na jakiś kurs montowania filmów?

Od zawsze miałam kamerę w rękach, uwielbiam kręcić, a potem montować to w krótki, klimatyczny klip. Penny widziała wszystkie moje filmiki i w kółko powtarza, że mam do tego ogromny talent. Bardzo lubię to robić i cieszę się, że ktoś widzi w tym potencjał. Mam w domu lustrzankę, którą kręcę większość materiałów, ale nie mam okazji zabierać jej wszędzie, dlatego nie rozstaje się z moim telefonem.

Ma bardzo dobrą jakość, bo kiedy rodzice zapytali o model, to powiedziałam: "cokolwiek, byleby miał zajebistą jakość", na co mój tata się zaśmiał, po czym przybił ze mną żółwika.

Mam naprawdę fajnego tatę, jest bardzo wyrozumiały i kręci go moja pasja, bo kiedy zobaczył moją twórczość zapragnął ją obserwować i mnie wspierać.

A mama? Wolałabym teraz o niej nie wspominać.

- Valery! Halo, jesteś? - wstrząsnął mną donośny głos Pen.

Kiwnęłam głową i zapytałam, co mówiła, bo się zamyśliłam.

- Pytałam gdzie idziesz z tymi ślicznymi kopertami - wydęła usta w dziubek i cmoknęła w moją stronę.

- Aaa, to - Wskazałam na obiekt jej ciekawości. - zaproszenia na moje urodziny, przecież wiesz. Chyba nie zapomniałaś?

Zrobiłam jedną z tych wkurzonych min, ale wyszedł mi z niej tylko śmieszny grymas, na który brunetka się zaśmiała i standardowo poprawiła włosy (robi to cały czas, twierdząc, że to pociąga płeć przeciwną.)

- Ja bym miała zapomnieć? Val, gadasz z najbardziej uporządkowaną kobietą na tej planecie - prychnęła śmiechem podobnym do odgłosów, które wydają hieny, więc jej zawtórowałam. - Ile ci zostało tych zaproszeń?

- Dwa. Jedno oczywiście dla najbardziej uporządkowanej kobiety, która wcale nie zapomniała o moich urodzinach. - Wyciągnęłam rękę po kopertę i wręczyłam ją. Wszystkie miały identyczny tekst, bez konkretnych adresatów. - A drugie dla tego ciacha z 3A. Myślisz, że przyjdzie?

- Spokojnie, zadbałam o to, aby każdy usłyszał o tej imprezie. - mrugnęła i podeszła do swojej szafki, aby schować, to co dostała.

- Pamiętasz jaki miał numer? - zapytałam, ruszając w stronę tych z większymi liczbami.

- 130? - rzuciła i zaczęła wyjmować książki, a następnie chować je do torby.

Próbowałam przypomnieć sobie, jaki był jego numer, ale na marne. Czy kiedykolwiek mówił mi swój numer szafki albo do niej podchodził?

Kiedy uświadamiam sobie, że przecież nigdy z nim nie rozmawiałam, odrzucam te pytania na tył głowy.

Nagle rozbrzmiewa dzwonek na lekcje matematyki z panią Tavys. Babka za jakiekolwiek spóźnienie daje dodatkowe zadania, a będąc szczera, nie miałabym nawet czasu ich zrobić.

- Dobra, wrzucaj to gdziekolwiek i spadamy. Chyba nie chcesz mieć przewalone u Tavys? - lekko mnie popchnęła w stronę niebieskich przechowywaczy na rzeczy szkolne.

Ostatecznie zdecydowałam się, że wrzucę zaproszenie do szafki pod numerem, o którym mówiła Penny. Miałam co do niej wahania, ale jeśli się pomyliłam, najwyżej nie przyjdzie.

Chociaż...tak, to powinna być jego szafka. Teraz jestem tego pewna, bo przypomniałam sobie, jak Penny kiedyś pokazała mi ją w szkole, mówiąc, że należy do tego słynnego Jacksona Deivis'a z 3A.

Razem z brunetką, ciągnącą mnie za rękę, ruszyłyśmy w stronę sali, zadowolone z faktu, że już za zaledwie dwa dni moje urodziny, na które obie tyle się szykowałyśmy. Będzie idealnie i nic nie ma prawa mi tego popsuć. A jeśli stanie się coś, co rozwali mi cały dzień, przysięgam, nie ręczę za siebie.

_________________________________________

Hej! Nowe opowiadanie z Lukiem, jak się podoba?

Mam nadzieję, że was zaciekawiłam zakończeniem. Trzymajcie się! :*

Invitation // Luke Hemmings ✉️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz