~Antonio~
Cała ta afera związana z Eleną, Sebastiano i jej mężem nie za bardzo mi się podoba. Seba ma coraz większe szanse na pomyślne rozwiązanie sprawy, ale martwi mnie to, że może on okazać się ojcem dziewczynki. Jakoś nie mogę go sobie wyobrazić z dzieckiem sam na sam. On sobie nie poradzi, nie ma zielonego pojęcia jak zajmować się czteroletnią dziewczynką. Coś czuję, że potrzebna mu będzie pomoc, oczywiście jeśli będzie on jej ojcem.
- O czym tak zawzięcie myślisz, że aż ci para z uszu leci?- zapytała Nadia siadając obok mnie na kanapie u nas w domu.
- O ostatnich wydarzeniach. Za dużo tego się stało. Już sam się w tym gubię.- powiedziałem przygarniając do siebie dziewczynę.
- Zdecydowanie za dużo emocji jak na więcej niż miesiąc.
- I tu się z tobą zgodzę.- pocałowałem ją w skroń.- Nadia, odpowiesz mi na jedno pytanie?
- Zależy jakie.- powiedziała zawzięcie wpatrując się w jeden punkt przed sobą.
- Czy ty coś do mnie czujesz?- zapytałem prosto z mostu.- Nie mam na myśli jakiegoś przywiązania, czy przyjaźni. Chodzi mi bardziej o miłość. Czy ty mnie kochasz?- spojrzałem na nią oczekując na odpowiedź.
- Chyba tak.- powiedziała cicho po chwili.- Tak, raczej tak.- powtórzyła już głośniej.- Nie do końca wiem, czy to uczucie można nazwać miłością, ale zaryzykuję. Przecież bez ryzyka nie ma zabawy.- uśmiechnęła się.
Nadia odwróciła głowę w moją stronę i z uwagą przyglądała się mojej twarzy. Skanowała ją od góry do dołu, jakby chciała zapamiętać ją jak najlepiej. W końcu nie wytrzymałem jej palącego spojrzenia i zmniejszyłem dzielącą nas odległość. Gdy tylko nasze klatki piersiowe się styknęły, przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Spojrzałem głęboko w oczy kobiety i dostrzegłem w nich małe iskierki. Nie czekając dłużej pocałowałem ją długo i namiętnie. Widocznie jej się to spodobało, gdyż wplotła swoje dłonie w moje włosy. Pocałunek przedłużał się w nieskończoność, a gdy w końcu oderwaliśmy się od siebie zobaczyłem to co chciałem ujrzeć w jej oczach.
Miłość.
Nigdy nie sądziłem, że ktoś zdoła mnie pokochać, ale jak widać Nadi się udało. Ciągnięty nagłą potrzebą bliskości kobiety, która zawładnęła mym sercem, przybliżyłem ją jeszcze bardziej do siebie. Złapałem za uda i podniosłem do góry. Razem z nią na rękach udałem się do sypialni, gdzie mam zamiar udowodnić jej, że nie pomyliła się w swoich uczuciach co do mojej osoby.
~Nadia~
Obudziłam się rano sama w pokoju. Spojrzałam na zegarek, na którym widniała godzinna ósma rano. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Szybko zasłoniłam się kołdrą i krzyknęłam, że ta osoba może wejść. Drzwi uchyliły się i do pomieszczenia wkroczył Antonio z tacą pełną smakołyków i czerwoną różą w zębach. Na ten widok moje serce zaczęło szybciej bić, a on widząc moje pytające spojrzenie tylko poruszył zabawnie brwiami, przez co wybuchłam śmiechem. Mężczyzna podszedł do mnie powoli, odłożył tacę ze śniadaniem i pociągną mnie na swoje kolana. Wyjął kwiat i podał mi go, po czym pocałował w usta.
- Śniadanie podano.- wyszeptał mi do ucha.
- Mam nadzieję, że szef kuchni się postarał.- powiedziałam sięgając po miseczkę z owocami.
- Włożył w to całe swoje serce.- powiedział Antonio i zgarnął mi z widelca kawałek truskawki.
CZYTASZ
Destined - Tom I dylogii Bracia Gentile
RomanceNadia mieszka razem z rodziną w wynajmowanym domku. Nie powodzi im się zbyt dobrze. Ona musi dorabiać w kawiarni za niewielką pensję, jej brat zarabia na życie jako uliczny muzyk. Ojciec zatrudnił się w fabryce, aby uzbierać pieniądze na operację dl...