Three

132 10 2
                                    


Obudził mnie krzyk Caroline. Biedna, znowu ma te koszmary... Nie wiem co jej się dokładnie śni, ale współczuję jej. Zobaczyłem na zegarek. 5:57. Poszłem do kuchni i nalałem wody do szklanki. Otworzyłem cicho drzwi od mojego pokoju. Dziewczyna siedziała na łóżku i szlochała. Usiadłem koło niej.

- Nie płacz. - Przytuliłem ją. Cała się trzęsła. Podałem jej szklankę. - Napij się. - Dziewczyna wzięła ode mnie wodę i szybo ją wypiła.

- Dziękuję. - powiedziała szlochając.

- Nie ma za co. Nie płacz już. - podałem jej chusteczkę. Wytarła łzy i wysmarkała nos.

- Obudziłam Cię??

- Tak, ale i tak miałem wstawać. - posłałem jej ciepły uśmiech. Najwidoczniej mi nie uwierzyła, bo uniosła jedną brew. - Chcesz się przejść??

- Mhm... Chodźmy.

**na plaży**

Szliśmy w ciszy. Postanowiłem zacząć rozmowę. Jakąkolwiek, tylko żeby chociaż na chwilę zapomniała o snach.

- Potem pójdziemy do sklepu. Okey??

- Po co??  Zapomniałeś czegoś??

- Balonów. - głupio się uśmiechnąłem.

- No tak!  Przecież to jego DWUDZIESTE CZWARTE urodziny!! Balony najważniejsze!! Jak mogłeś zapomnieć?! - zaczęliśmy się śmiać.

**w domu**

Gdy byliśmy przed bramą z domu wychodziła Hole, a za nią szedł z torbami Gil.

- W końcu się wyśpimy. - powiedziałem na co się wszyscy zaśmialiśmy.

**w kuchni**

- Dobra to ja zrobię masę kokosową, a Ty pokroisz brzoskwinie, okej?? - chyba miałem zagubioną minę, bo po chwili dodała: - pokażę Ci jak to zrobić.

Kiedy Caro szykowała masę, przyglądałem się jej ruchom. Co chwila dodawała do miski różne produkty, poruszając się w rytm muzyki. I w tym momencie poczułem, jak mój palec płonie.

- JAYDEN!! - krzyknęła. - GDZIE MASZ WODE UTLENIONĄ I PLASTRY??

- Tu. - wskazałem na szafkę nad kuchenką. - Nie denerwuj się tak to tylko małe skalecze... - spojrzałem na mojego palca. Cały w krwi... Super...

- Chodź tu dzieciaku. - usiadła na blacie i wzięła moja rękę. - może trochę szczypać.

- Ja dzieciak?? Jeste... - syknąlem. Odrobinę piekło.

- Teraz się nie ruszaj. - powoli, dokładnie i delikatnie obmywała ranę gazikiem. Wzięła nowy gaźik i nakleiła na niego polo plaster. Opatrunek zaaplikowała na przecięcie. Palec owinęła wokół bandażem sitkowym. Uwielbiam jej dotyk. Ma takie małe i miękkie rączki. Jay wtf ogarnij się. Może od razu kucyki pony i tęcza??  Pff... - Gotowe. Powiedz mi jedną rzecz. Jak można się zaciąć krojąc brzoskwinie?? - zaśmialiśmy się.

- Nie mam pojęcia... - dopiero teraz zdałem sobie sprawę, ze zaciąłem się, ponieważ się zagapiłem. A na kogo?? Na nią. A dlaczego?? Nie mam pojęcia.

Kroiłem dalej brzoskwinie. Tym razem ostrożniej, ale czasami spogladałem na Caro. Nie wiem dlaczego, ale nie mogłem oderwać od niej wzroku.

☆CAROLINE☆

Po dłuższym czasie wszystko było już gotowe. Tort ozdobiłam kokosową masą, a na jego górze widniały brzoskwinie i napis z czekolady "Happy Birthday Gilmher!!". Jay włożył dwie pomarańczowe świeczki "2" i "4".

"Why, he??" | J.C.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz