Rozdział 8

3.4K 238 54
                                    

Nie wiele czasu minęło od waszego pamiętnego testu odwagi. W końcu dopiero tydzień temu skończyły się wakacje. Jednak [Twoje imię] nie była w dobrym humorze od tamtego czasu. Raczej była cicha. Wszystko to przez jedną karteczke którą tamtego dnia znalazła na swojej ławce.
"Odwal się od Tobio ty pchlarzu bez porządnej przyszłości! Kageyama jest mój!" Tak pisało na karteczce. Rzadko kiedy Sawamure takie rzeczy przejmowały, ale teraz było jej tej dziewczyny bądź chłopaka cholernie żal. Kto by się w nim zakochał? Może...[Twoje imię]? Nie. W życiu. Tobio to jej przyjaciel. Chyba...?
- Sawamura...Sawamura...[Twoje imię]!- krzyknął Kageyama.
- SHTO?!- odpowiedziała jeszcze nie wyspana dziewczyna, którą KTOŚ przed chwilą wzbudził- To ty...co się dzieje?
- Przespałaś całą matematykę...Teraz jest długa przerwa...
- Cholera! Mogę się spóźnić na lekcje! Jak coś powiedz, że jestem u higienistki czy coś- powiedziała Sawamura i wybiegła z klasy prosto na dach. Tam miała się spotkać z wielbicielem Króla. Od razu na wejściu ktoś zaciągnął ją do jakiegoś rogu. Cóż [Twoje imię] mogła się tego spodziewać. Sada Chiyo. Dziewczyny nie lubiły się już od pierwszego dnia.
Sada była, jak to ją Sawamura nazywała "Lafiryndą". Jest okropna i od początku roku śmieje się z biednej [Twoje imię]. Jednak Chiyo jest naprawdę ładna. Długie czarne włosy związane w kucyka, niebieskie oczy. Chociaż jedena rzecz [Twoje imię] p9 prostu przerażała. Ten jej cholernie mocny makijaż. Gdyby nie on była ładniejsza.
- Ty to napisałaś co?- powiedziała zawiedziona Mura. Tak bardzo chciała, żeby to był chłopak.
- Tak- powiedziała Chiyo słodkim głosem- więc się od niego odczep jak mówiłam. Jestem w nim zakochana dłużej phi! Ty nawet u niego nie masz szans! Oh...czyżbym cię zraniła?- zaśmiała się.
Sawamura westchnęła.
- Nie rozumiesz...okrutne jest to, że w ogóle zakochałaś się w kimś takim jak on. Nawet mi cię żal...
- C-co...?

- Kageyama jest somolubny, wkurzający i nie wiadomo co mu po głowie chodzi. Rzadko kiedy można sobie z nim porzartować bo chłopak albo bierze wszystko na poważnie albo ma z tym jakiś problem. W życiu jego prawdziwy uśmiech widziałam może raz czy dwa, a znam go raczej długo. Jendak...Tobio to mój przyjaciel i nie pozwolę aby pierwsza lepsza dziewczyna go sobie wzięła, więc...próbuj, ale ja ci na to nie pozwolę.- skończyła swoją wypowiedź [Twoje imię] i naszczęście jeszcze przed dzwonkiem usiadła w swojej ławce. Nie zajęło im to długo hehe.

Sada wróciła chwilę potem. Wyglądała na zdziwioną. Cóż...Sawamura była jedynie szczera. Popatrzyła się przed siebie, jednak kiedy napotkała wzrok Tobia od razu się odwróciła. Trudno jej było zachować spokój po tym coś się zdarzyło. Po tym jak przytulił ją i gladził jej włosy, mówiąc, że wszytsko będzie dobrze. "AAAAAA WYGLĄDAM JAK JAKAŚ CHOLERNIE ZAKOCHANA W CHŁOPAKU DZIEWCZYNA Z MANGI SHOUJO! OGRANIJ SIĘ [TWOJE IMIĘ]" Takie teksty mniej więcej teraz Sawamura miała w głowie. Dała sobie plaskacza przez co Tobio dziwnie się na nią popatrzył, a zaraz potem się odwrócił do swojej ławki.

Po lekcjach [Twoje imię] musiała jeszcze oddać jakieś papiery do przewodniczącej więc wzięła je szybko w ręce i zaczęła kierować się do sali. Kiedy jakimś cudem w końcu otworzyła sobie drzwi nikogo tam nie było. Zostawiła papiery na biurku przewodniczącej i z zamiarem wyjścia pokierowała się do drzwi jednak jak na złość na kogoś wpadła. Modliła się aby to była przewodnicząca.

- Wszytsko dobrze?- spytał chłopak.
Na co biedna  [Twoje imię] mogła liczyć? Jej modły nigdy nie były wysłuchane.
- Tak...- powiedziała Sawamura po woli wstając. Podniosła głowę i zobaczyła swojego kolegę z gimnazjum.
- O! Masaru! Nie rozmawialiśmy ze sobą od zakończenia roku w gimanzjum.
- Faktycznie [Twoje imię]-san.

Kahaya Masaru. [Twoje imię] chodziła z nim do drugiej i trzeciej klasy gimanzjum. Byli przyjaciółmi i Masaru był jej korepetytorem. Kahaya ma blond włosy sięgające mu mniej więcej do brody i całkiem duże brązowe oczy. Jest przystojny. Tak twierdziła [Twoje imię]. No i jest wiceprzewodniczącym.
- Zostawiłam papiery dla Ochiyo.
- [Twoje imię]-san...ZACZNIJ WRESZCIE DO STARSZYCH OSÓB MÓWIĆ PO NAZWISKU ALBO PRZYNAJMNIEJ Z SZACUNKIEM!- wydarł się Kahaya, zawsze zwracał uwagę na sposób mówienia do innych i często zwracał Sawamurze na to uwagę- Czyli do przewodniczącej powiesz...?
- Hanabusa-san...
- Dokładnie!
[Twoje imię] zaśmiała się cicho.
- Muszę lecieć do zobaczenia Masaru!
- Do widzenia- odpowiedział dziewczynie z lekkim uśmiechem Kahaya.

Time skip: Następny dzień

Jak zwykle rano [Twoje imię] obudził Takumi, dał jej śniadanie. Tym razem Sawamura musiała być wcześniej w szkole, bo dziś był ranny trening. Idąc do budynku w którym miała przeżyć następne kilka godzin zatrzymała się jeszcze w świątyni, złożyła ofiarę i klasnęła.
- Proszę niech ten dzień będzie spokojny.
Powiedziała i pokierowała się znowu do szkoły. Wchodząc do sali dostała piłką od Noyi. Tak. TO JEST SPOKOJNY DZIEŃ.

Podczas treningu [Twoje imię] ponad 4 razy odebrała piłkę twarzą, i musiała wypełniać jakieś papiery bo zasnęła na lekcji najgorszej nauczycielki. Ichinose-sensei. Zgadnij czego uczyła. Matematyki. Wyszła później i spóźniła się na trening. Do domu wróciła wyglądając jak żywy trup, a do tego musiała jeszcze na pisać wypracowanie na japoński o którym kompletnie zapomniała. Zasnęła przy biurku. To się nazywa spokojny dzień.

Time Skip: Następny dzień

Tego dnia Sawamura znowu postanowiła zatrzymać się w świątyni. W rzuciła wszystkie swoje pieniądze i klasnęła.
- Niech ten dzień będzie spokojny- westchnęła- jak nie wysłuchasz mojej prośby to zgłoszę to twojemu szefowi.

Lekcje nie poszły źle. Ichinose-sensei nie patrzyła się już na Sawamure wzrokiem "zgiń w czeluściach tartaru cholerna ladacznico" bardziej "PHI".

Właśnie wszyscy mieliście przerwę w treningu. Trener Ukai sam był zmęczony bo tym razem grał z wami. Sawamura była z nim w drużynie hehe. Właśnie podszedł do Mury Tobio.
- Chcesz się napić?- spytała  [Twoje imię] podając mu butelkę wody.
Chłopak lekko zakłopotany wziął butelkę i zaczął pić. Mura za to wzięła  swoją drugą butelkę i zaczęłaś z niej pić. Przezorny zawsze ubezpieczony.
- [Twoje imię]...Tobio?- spytał Noya.
- Tak- spytał Król.
- Mura przed chwilą piła z tej butelki wiesz?
-Wiem- odpowiedział zdziwiony Król, a Sawamura popatrzyła się na Yuu w stylu "O czym ty do nas rozmawiasz?".
- A teraz pijesz z niej ty...- kontynuował libero- POŚREDNI POCAŁUNEK!- krzyknął.
[Twoje imię] i Kageyama na raz wypluli wodę którą sobie pili. Dziewczyna odwróciła wzrok od rozgrywającego i poszła zbesztać Nishinoye, a zaraz potem przeprosić za niego Króla.

[Kolor twoich włosów]włosa wracała z bratem do domu. Jutro była sobota chociaż  [Twoje imię] wiedziała już co będzie robić. Będzie pisać podanie o zwolnienie tego bożka ze świątyni przydrożnej koło jej domu. 

***

O bożeeeee...jakoś to napisałam ;-; Cóż rozdział może nie jest cudowny...bo cały romantyzm szlag trafił ;^; Postaram się zrobić niedługo jakieś scenki bardziej romantyczne. Mam przynajmniej nadzieję, że mi się uda xd Mam nadzieję, że rozdział się spodobał ^^. Módlmy się o to aby modły reader w końcu zostały wysłuchane. Miłego dnia :*

(Dodatkowe informacje)

1. Dziękuję Meaxiss za cudnwną nową okładkę B))) <3
2. Jeżeli wasze modły też nie zostaną wysłuchane zbieram zgłoszenia i będę wysyłać do przełożonych ^^. (Moje nie wysłuchiwne dlatego wysyłam T^T)

~ Nuciaaaa

To tylko dwa słowa || Kageyama Tobio x Reader || Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz