·3·

91 17 2
                                    

Reszta zajęć przebiegała bez niespodzianek. Jungkook siedział na swoim stałym miejscu przy oknie. Znudzonym wzrokiem lustrował bazgroły na tablicy.

Godzina wychowawcza z pewnością nie zaliczała się do najciekawszych. Uczniowie tylko gadali i ustalali coś z nauczycielką, która przesadnie gestykulowała. Nawet ona omijała wzrokiem młodego muzyka. Pod koniec lekcji padło słowo "wycieczka". Brunet, automatycznie unosząc czuprynę, z zaciekawianiem przysłuchiwał się wypowiedzi wychowawczyni. Jego twarz rozjaśniła się, kiedy tylko wyobrażał sobie, jak fajnie byłoby spędzić chociaż jeden dzień poza szarymi murami.

Głośny, irytujący dzwonek dosadnie dał o sobie znać. Kookie niezwłocznie podszedł do biurka kobiety, która aktualnie była zajęta zapisywaniem czegoś w klasowym dzienniku. Chwilę po tym jak w pomieszczeniu została tylko ich dwójka, odważył się na zabranie głosu.

— Proszę Pani... — Wzrok blondynki nadal pozostawał niewzruszony na kartkach przed nią. — ...czy ja też mogę jechać na tę wycieczkę?

Starsza kobieta usadowiła się wygodniej na krześle, oparła zmęczony kręgosłup na oparciu krzesła, przymykając przy tym pomarszczone powieki. Następnie trzema okrężnymi ruchami pomasowała pulsujące skronie.

— Potrzebuję kawy. — Wstała, mijając chłopca.

— Głupia krowa. — wycedziło przez zęby zdenerwowane dziecko.

·


Ciepły wiatr bawił się ciemnymi kosmykami czupryny Jungkooka. Zamknął oczy, próbując oczyścić umysł ze wszystkich przykrych rzeczy, jakie zdarzyły się ostatnimi czasy. Światło słoneczne tańczyło po jego drobnym ciele subtelnie je okalając. Przebywanie na dachu było jednym z ulubionych zajęć chłopaka. Pomruk zadowolenia, przekształcony następnie w nieśpieszną melodię, wydobył się z wnętrza gardła ośmiolatka.

Czyjś cień przysłonił mu jego ulubione słoneczko napełniające go witaminą D. Zignorował to, tak samo jak wszyscy ignorują jego. Nie pofatygował się, żeby uchylić powieki, bo ktokolwiek by to nie był i tak by udał, że go tu nie ma. Nawet nie był świadom, jak bardzo się mylił.

— Często tu siedzisz? — Nieznana mu postać zadała pytanie, na które nie miał zamiaru odpowiadać. — Jak nie chcesz, to nie musisz mówić, ale mógłbyś chociaż na mnie popatrzeć. Nie wiem, co myślisz ani czujesz, kiedy nie widzę twoich oczu.

Zdziwiony słowami chłopaka, otworzył powieki, a źrenice od razu wylądowały na sylwetce stojącej po jego lewej stronie.

— Jestem Taehyung, miło cię poznać. — Jasnowłosy wyciągnął rękę w stronę bruneta; był to ten sam chłopiec, który obserwował go w sali muzycznej.

— Jungkook... — Nieśmiało oddał gest, rumieniąc się przy tym nieznacznie.

Dłonie nowego kolegi były niesamowicie delikatne w dotyku. Nie chciał go puszczać, ale nie miał innego wyjścia, bo blondyn sam odsunął się od uścisku.

— To ty grałaś na tej dużej skrzynce na ostatnim piętrze?

— Tak, na fortepianie. — Delikatnie uniósł kąciki ust.

— To było bardzo piękne, Kookie. Mogę tak na ciebie mówić?

W dwóch prostych zdaniach brunet został pochwalony, a jego imię zostało uroczo zdrobnione. Szczęście rozsadzało go od środka, nie mógł powstrzymać się od szerokiego uśmiechu. W ciągu tego popołudnia dowiedział się, że złotowłosy jest od niego starszy o rok, więc musi zwracać się o niego hyung, co cieszyło go jeszcze bardziej. Świadomość posiadania starszego przyjaciela, którego może nazywać bratem, sprawiała że jego serduszko dostawało palpitacji. Odkrył również tajemnicę nietypowego koloru włosów starszego — Tae po prostu ukradł farbę do włosów jego mamy.

Zanim Taehyung opuścił dach, złożył przelotnego całusa na policzku młodszego, po czym wyszedł żegnając go słowami:

— Do zobaczenia jutro, maluchu!

Filled With Water || VkookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz