Taehyung przemierzał dobrze znane mu korytarze. Przez ostatnie lata, w myślach, szedł tą trasą tysiące razy. Wyobrażał sobie tę chwilę, kiedy wejdzie do jego starej sali muzycznej i zobaczy osobę, za którą tak bardzo tęsknił. Nie tracił czasu, biegł przed siebie bez zastanowienia, potykając się przy tym kilkukrotnie. Stanął przed rozsuwanymi drzwiami. Adrenalina wprawiała jego ciało w lekkie drżenie, stawiało je w gotowości do działania. Jego oddech przyśpieszył, wywołując zawroty głowy. Bał się, że zobaczy tylko puste pomieszczenie z instrumentami. Jednak bardziej obawiał się, że drobny brunet go nie rozpozna albo pozna i ucieknie od niego z płaczem. Drżącymi dłońmi pociągnął za uchwyt.
Był tam. Siedział, ogrzewając twarz w promieniach słonecznych. Długie rzęsy pozostawiały po sobie cień na pyzatych policzkach. Powieki miał przymknięte, a jego skóra wręcz błyszczała. Uroku całej sytuacji dodawało ciche mruczenie, będące prawdopodobnie melodią jednego z utworów, jakie grał na fortepianie Jungkook.
Blondyn nie mógł powstrzymać się od uśmiechu. Dzieciak był dokładnie taki sam, jakim go zapamiętał. Łzy szczęścia wypełniły jego oczy, spływając spokojnie po twarzy.
Małe rączki bawiły się swoimi własnymi palcami, kiedy duża dłoń spoczęła na nich, okrywając je przyjemnym ciepłem. Ośmiolatek spojrzał w górę, spotykając wzrok, pozornie nieznanemu mu mężczyzny.
— Pamiętasz mnie jeszcze, Kookie?
Ciemne oczy otworzyły się szerzej, łapiąc jasnowłosego za nadgarstek.
— Hyung? — Głośny szloch opuścił malusieńkie usta chłopca.
Podniósł się, szczelnie wtulając się w ciało Tae. Starszy wziął łkającego bruneta na ręce, kładąc brodę na ramieniu mniejszego. Minęło sporo czasu, zanim oboje przestali płakać. Taehyung nawet nie zauważył, kiedy zamiast trzymać w ramionach kruchą sylwetkę dziecka, sam zaczął być obejmowany przez szerokie barki. Dopiero, kiedy niski szept wdarł się do jego uszu, uchylił sklejone łzami oczy, widząc przed sobą wyższego od siebie nastolatka o przystojnej twarzy i króliczym uśmiechu.
— Coś nie tak, hyung?
— Piękny... — skomentował jednym słowem blondyn. Dokładnie tak samo, jak zrobił to lata temu.
Następnie stanął na palcach, ponieważ w przeciągu ostatnich minut, to on stał się tym niższym, po czym złożył niewinny pocałunek na czole bruneta.
— Zabieram Cię stąd. Już nigdy nie będziesz sam.
— Hyung, ale ja nie mogę. Po tym jak odszedłeś, ja... uświadomiłem sobie coś. — Wbił wzrok w trampki, które urosły razem z nim. — Ja nie żyję.
— Wiem, maluchu, właśnie dlatego tutaj jestem. Oboje idziemy w jednym kierunku. Jestem tu dla Ciebie.
— Hyung... ty...?
— Koniec gadania. Chcę jeszcze raz usłyszeć, jak grasz, zanim stąd znikniemy.
Jungkook dostosował stołek, tym razem go zniżając. Tae usiadł po jego prawej stronie, wpatrując się w grającego nastolatka. Słodkie dźwięki płynące z instrumentu wypełniły pomieszczenie, topiąc serce złotowłosego. Głaskał ramię wyższego, który z pasją uderzał w biało-czarne klawisze, co jakiś czas zerkając na starszego. Siedzieli wtulenie w siebie, otoczeni wdzięczną melodią.
Ich ciała zdawały się robić coraz bardziej przejrzyste, za każdym razem, kiedy brunet naciskał klawisz na fortepianie. Nie przejmowali się tym. Wszystko jedno, czy na ziemi, czy tam na górze. Byli razem i tylko to się liczyło.
Taehyung złączył ich usta w czułym pocałunku, chwilę przed tym jak fortepian przestał grać, a oni zniknęli.
~~~~
Dla wytrwałych piosenka, która towarzyszyła poprawianiu Filled With Water
Dziękujemy za poświęcony czas na przeczytanie i całą miłość jaką okazaliście tej historii.
CZYTASZ
Filled With Water || Vkook
Fanfiction"Umieram, nie martw się Ty też, już jak się urodziliśmy to zaczęliśmy umierać." Kurt Cobain «Gdzie płuca Jungooka i Taehyunga na zawsze zostają wypełnione wodą.»