12/05/2017
Cześć, to ja — Kim Taehyung.
Piszę ten głupi pamiętnik, ponieważ mój terapeuta stwierdził, że to dobry sposób na zostawienie przeszłości za sobą. Sam nie do końca wierzę w działanie tej metody, jednak postanowiłem spróbować.
Chyba powinienem zacząć od początku. To będzie trudne, ale spróbujmy.
Tak więc, najpierw zacznę od przedstawiania się. Tak na wszelki wypadek, żebym w pewnym momencie nie zapomniał kim naprawdę jestem. Czasem moje rozdwojenie jaźni i schizofrenia, tłumią prawdziwego mnie. Dlatego początek będzie dosyć banalny. Cóż, takie jest życie. Banalne i nudne.
Jak już wspomniałem wcześniej, nazywam się Kim Taehyung. Mam 18 lat i duchy przeszłości męczą mnie przez pół mojego żywota. Wszystko zaczęło się, kiedy poznałem pewnego dzieciaka, w którego zawzięcie wierzę. Był prawdziwy, jestem tego pewny bardziej niż tego, że oddycham. Drobny brunet o błyszczących oczkach i małych, słodkich dłoniach. Spędziłem z nim najszczęśliwszy czas mojej nędznej egzystencji. Niestety rozdzielono nas, a powodem tego było głupie urojenie mojej matki — twierdziła, że jestem chory i widzę ludzi, którzy nie istnieją.
Cholera, ten Maluch był bardziej prawdziwy niż cokolwiek innego we wszechświecie. Nie mogłem go sobie wymyślić, był ciepły i taki realny. Mówił tyle mądrych rzeczy i nigdy nie był smutny. Wzorowałem się na nim, mimo że to ja byłem tym starszym.
Zostawiłem tę uroczą istotę samą. Nie walczyłem o niego, czego teraz kurewsko żałuję. Powinienem był chociaż spróbować jakoś to rozwiązać. Jestem dupkiem, bo jedyne co zrobiłem, to zraniłem go w najgorszy sposób. Ignorując go tak, jak ci wszyscy zakłamani ludzie.
Byłem w pełni zdrowy, a ci wszyscy psychiatrzy faszerowali mnie lekami, obiecując powrót do normalnego życia. Teraz jestem potworem, nie umiem już więcej kochać. Jestem kupą zbędnego popiołu. Na co komu popiół, nie da się go użyć drugi raz.
Wiele razy przemierzałem most prowadzący mnie na spotkania z terapeutą. Im więcej razy tamtędy przechodzę, tym jestem bliżej skoczenia z niego.
Nie chcę tu być. Nie zasługuję na to.
To mnie niszczy od środka.
Mamo, Tato, jeżeli to czytacie, to chciałem wam powiedzieć, dziękuję. Jestem świadom, że nie chcieliście mojej krzywdy. Tak wyszło. Nie mam wam tego za złe. Mam tylko pretensje do siebie, nikogo więcej. Nawet jeśli napisałem nieprzyjemne słowa, nie odbierajcie ich zbyt dosłownie. Chcę, żebyście ułożyli sobie życie takie, na jakie zasługujecie. Spokojne i ciche.
Dzisiaj idę po raz ostatni na most. Będę wolny.
·
Wiosenny wiatr przedzierał się przez złociste włosy. Czekał na moment aż oswoi się z wysokością, aby bez zawahania puścić się barierki. Oddychał spokojnie i głęboko. Przymknął powieki, zaciągając się wilgotnym zapachem powietrza.
Zaczął odliczanie.
...5...
...4...
...3...
...2...
...1...
...0.
Metal wyśliznął się spomiędzy długich, zgrabnych palców. Przez chwilę czuł się jak ptak, miał ochotę wzbić się wyżej, lecz on jedynie leciał w dół. Ciało głośno uderzyło w wodę, roznosząc w przestrzeni głuchy plusk. Nie czekał, aż skończy mu się powietrze. Sam wypuścił je od razu, pozwalając cieczy wtargnąć do jego płuc. Miał wrażenie, jakby to już kiedyś przeżył. Uczucie ciężkości i wypełnienia zadawało się dość znane.
W następnej chwili w jego umysł uderzyły, obce mu dotąd, obrazy.
Dziecko, woda, burza, krzyk i całkowita cisza.
Zrozumiał. Wszystko złożyło się w idealną całość.
Z uśmiechem na ustach, zamknął oczy po raz ostatni.
CZYTASZ
Filled With Water || Vkook
Fiksi Penggemar"Umieram, nie martw się Ty też, już jak się urodziliśmy to zaczęliśmy umierać." Kurt Cobain «Gdzie płuca Jungooka i Taehyunga na zawsze zostają wypełnione wodą.»