Za Rafałem, dwunastoletnim fanem Minecrafta była już godzina drogi. Wysiadł z auta i rozejrzał się po okolicy. Był zawiedziony. Wszyscy jego znajomi wybierali się nad morze, kiedy akurat on musiał przeprowadzać się na zadupie, jakim był Otwock. Chłopiec wiedział, że będzie miał problem z odnalezieniem się tam. Niestety, nie było już odwrotu. Dom był wybudowany, meble porozstawiane. Czekało na niego nowe życie. Chwycił swoją walizkę z ubraniami, bo tyle zostało mu do zaniesienia i tylko tyle był w stanie unieść. Westchnął. Zostawił w starym mieście przyjaciół i wspomnienia. Wątpił, że tutaj będzie lepiej, ba, wątpił, że będzie chociażby tak samo. Przyjechał tu z przekonaniem, że będzie tylko i wyłącznie gorzej. Wraz z walizką wszedł do domu. Budynek był duży, dwupiętrowy. Niestety nie było windy, więc musiał wciągać ubrania po schodach. Dotarł na górę. Otworzył drzwi do pokoju, rzucił walizkę gdzieś w kąt i położył się na łóżku. Bał się. Bał się, ponieważ w okolicach jego nowego miejsca zamieszkania miał mieszkać ON. Jego były internetowy chłopak Eryk. Eryk okłamał go co do swojego wieku, przez co Rafał później bardzo cierpiał. Już kiedy udało mu się w końcu o nim zapomnieć, rodzice wymyślili tą przeprowadzkę. Modlił się tylko, żeby go tu nie spotkać, mógł już tu nie mieć kolegów, albo być dręczony, tylko niech ON nie stanie na jego drodze.
Nadeszła pora, żeby w końcu się za siebie wziąć, w końcu właśnie się przeprowadził, musiał pozwiedzać okolice, choć wcale nie miał na to ochoty. Torbę z ubraniami zostawił w kącie, wyjął tylko bluzę i podreptał na dół.
- Mamo? - zawołał - Chcę się przejść.
Pokiwała głową. Nie obchodziło jej co robi jej syn, póki nie robił niczego złego.
Rafał ubrał trampki i wyszedł z domu.
Jego dom był zaraz przy drodze głównej, więc dużo spokoju to on nie miał. Już po paru sekundach minęły go dwa samochody. Rozejrzał się. W prawo czy w lewo? Był praworęczny, więc poszedł w lewo. Minął kilka domów, nic ciekawego, oprócz wciąż jeżdżących aut. Szedł dalej i nagle na jego drodze pojawił się biegnący osobnik. Ni to chłopak, ni dziewczyna, trudno było poznać. Definitywnie się gdzieś spieszył i miał dziwny uśmiech na twarzy, jakby odkrył coś niesamowitego. Rafał tylko pokręcił głową. Widocznie ludzi tu też nie ma normalnych. W tamtej chwili o jego buta otarła się ulotka z napisem "Do you want some hentai? Go to Senpai.". Nauczyciel podający się pod pseudonimem Senpai oferował lekcje języka japońskiego w okazyjnej cenie. To była szansa dla Rafała. Szansa, żeby się tu odnaleźć i znaleźć znajomych. Chłopiec uśmiechnął się, podniósł ulotkę informacyjną i się jej przyjrzał. Zajęcia były w Warszawie. Co tutaj robiła ta ulotka? Niby Wawa nie była tak daleko, ale jednak. Na szczęście dla Rafała to nie był problem, już przed przeprowadzką sprawdzał autobusy i pociągi do większych miast, żeby całkowicie nie zapuścić się w tej wsi, na którą ludzie bezpodstawnie mówili metropolia. Chciał iść na lekcje do Senpaia i to bardzo. Był gotowy zrobić wszystko, żeby tam się dostać.
CZYTASZ
Do you want some hentai? // Nafałpai [DADDY KINK 100% LEGIT]
HumorRafał (12 l.) i Nala (16 l.) od zawsze nie radzili sobie z językami. Pewnego dnia Nala postanowiło przejść się do starych, opuszczonych uliczek Otwocka. Na jednej z poniszczonych ścian zauważa ogłoszenie "Do you want some hentai? Go to Senpai.". Nau...